Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kowalski w Toruniu udźwignął potężny ciężar. Kibice Apatora marzą o mistrzostwie

Dawid Foltyniewicz
Bartłomiej Kowalski (z lewej) i Tai Woffinden dziękują sobie za podwójne zwycięstwo w 4. biegu.
Bartłomiej Kowalski (z lewej) i Tai Woffinden dziękują sobie za podwójne zwycięstwo w 4. biegu. PAP/Tytus Żmijewski

„Po tym meczu plecy będą go bolały przez dwa tygodnie. Dźwignął to” - napisał jeden z internautów, z przymrużeniem oka podsumowując występ Bartłomieja Kowalskiego w niedzielnym półfinale PGE Ekstraligi. Junior Betardu Sparty mimo zdobycia siedmiu punktów w trzech pierwszych wyścigach nie został wyznaczony przez trenera Dariusza Śledzia do biegów nominowanych. Sęk w tym, że na starcie obu tych gonitw zawodnicy WTS-u (Piotr Pawlicki i Artiom Łaguta) dotykali taśmy, więc 21-latek został niejako zmuszony do ponownego wyjechania na tor. 21-latek otarł się o perfekcję, zdobywając w dwóch ostatnich wyścigach pięć punktów. Kowalski ustąpił jedynie niepokonanemu tego dnia Emilowi Sajfutdinowowi, który zakończył mecz z czystym kompletem 18 punktów.

- To było coś szalonego. Mieliśmy naradę, podczas której zadecydowaliśmy, że w nominowanych pojadą bardziej doświadczeni zawodnicy. Ja miałem być w gotowości. No i byłem! Gdy skończyłem 14. bieg, odetchnąłem, bo poszedł okej (zwycięstwo - przyp. red.). Zabrałem się za oglądanie 15. i nie mogłem uwierzyć. Chwyciłem szybko za kask, dowiozłem dwa punkty, więc dobrze to się dla mnie poukładało - powiedział Kowalski w rozmowie z klubową telewizją.

Na półmetku rywalizacji mogło się wydawać, że wszystko układa się dobrze również dla samej Betard Sparty. Drużyna prowadzona przez Dariusza Śledzia po szóstej gonitwie prowadziła 22:14 i wydawało się, że wywiezie z Motoareny solidną zaliczkę przed rewanżowym półfinałem we Wrocławiu.

- To było bardzo trudne spotkanie. W pewnym momencie myśleliśmy, że uda nam się utrzymać tę przewagę, ale w połowie meczu uciekły nam chyba dobre ustawienia. Gospodarze bardzo dobrze wykorzystali rezerwę taktyczną (Sajfutdinow wygrał po jej zastosowaniu wyścig - przyp. red.). Rywale zbliżyli się do nas i końcówka była nerwowa, co było widać w biegach nominowanych. Koniec końców cieszymy się z remisu. Przed nami rewanż, do którego musimy się dobrze przygotować - podsumował starcie z FNS KS Apatorem trener Śledź.

W Toruniu mają apetyt na... mistrzostwo
Gdy Apator wygrał kilka gonitw z rzędu, na trybunach Motoareny można było usłyszeć „Wiara, wiara jest w nas, mistrza Polski nadejdzie czas”. Kibice spoza Torunia mogą skwitować te życzenia uśmiechem, wszak „Anioły” czekają na medal Drużynowych Mistrzostw Polski od 2016 roku. Trzeba im jednak oddać, że w rywalizacji z naszpikowaną gwiazdami Betard Spartą pokazali się z dobrej strony i w rewanżu na Stadionie Olimpijskim nie będą stali na straconej pozycji.

Podczas półfinału z WTS-em padł tegoroczny rekord frekwencji na domowych meczach FNS KS Apatora. Niedzielne spotkanie oglądało 12 219 kibiców. Jeszcze więcej widzów obejrzy zapewne rewanż we Wrocławiu. Drugi półfinał zaplanowano na 10 września. Wejściówki do kupienia na bilety.wts.pl.

Anna Pałys: To rywalki boją się Natalii Kaczmarek, a nie ona ich

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska