To nie jest niespodzianka. Trefl to przecież czołowa drużyna Tauron Basket Ligi i kandydat do medalu. Powodów do wstydu zgorzelczanie więc nie mają, zwłaszcza, że w tym sezonie w trójmiejskiej ErgoArenie nie wygrał jeszcze nikt.
Mecz był wyrównany, ale tylko do połowy. Potem z każdą minutą coraz bardziej traciliśmy nadzieję na dobry wynik. Co prawda druga połowa zaczęła się od wsadu J.P. Prince'a, jednak od stanu 50:49 dla Trefla gospodarze zaliczyli serial punktowy 13:4. Wiele koszy sopocianie zdobywali z pola trzech sekund (w całym meczu aż 54 punkty).
W połowie czwartej kwarty Trefl prowadził już 74:59. To było najwyższe prowadzenie w całym meczu. Było pozamiatane.
A w poniedziałek swoja uwagę koncentrujemy na Włocławku. Tam koszykarski klasyk - Anwil podejmie Śląsk. Czas wziąć rewanż za pierwszy mecz w tym sezonie. Przypomnijmy, że w Orbicie Anwil wygrał bardzo łatwo, a na domiar złego jego kibice zostawili po sobie bardzo niekorzystne wrażenie.
Ten mecz będzie inauguracyjnym dla Jerzego Chudeusza w roli pierwszego trenera Śląska.
Trefl Sopot - PGE Turów Zgorzelec 85:74 (19:22, 25:21, 19:12, 22:19)
Trefl: Waczyński 16 (2), Jeter 15, Gadri-Nicholson 14, Leończyk 14, Vasiliauskas 10 (1), Stefański 6, Brembly 5, Roszyk 3, Majstorović 2, Michalak 0.
Turów: Prince 18 (2), Taylor 17 (2), Kulig 14 (1), Zigeranović 10, Wiśniewski 8, Dylewicz 7 (1), Karolak 0, Stelmach 0,
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?