Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykówka. Przed meczem ze Śląskiem czuję ekscytację

Rafał Bajko
Popularny "Skiba" wraca do Wrocławia. Tym razem zagra jednak przeciwko Śląskowi, w barwach Anwilu
Popularny "Skiba" wraca do Wrocławia. Tym razem zagra jednak przeciwko Śląskowi, w barwach Anwilu Przemysław Świderski
Rozmowa z Robertem Skibniewskim, zawodnikiem Anwilu Włocławek, m.in. o niedzielnym meczu ze Śląskiem, życiu we Włocławku oraz reprezentacji Polski.

W niedzielę (godz. 18) kolejna już odsłona „świętej wojny”. Przed rokiem, jeszcze gdy grał Pan w Śląsku, pokonaliście Anwil w hali Orbita. Teraz przyjedzie Pan do Wrocławia, będąc po przeciwnej stronie barykady. Jakie to uczucie?
Jeszcze nie wiem, bo nie miałem okazji wystąpić w barwach Anwilu przeciwko Śląskowi we Wrocławiu. Na pewno czuję ekscytację i nie będę ukrywał, że jest to dla mnie wyjątkowe starcie z wielu powodów. Gram jednak dla Anwilu i zrobię wszystko, aby to właśnie ta drużyna była w niedzielę lepsza.

Anwil znacznie przebudował skład przed sezonem. Latem we Włocławku pojawili się tacy gracze, jak Pan, David Jelinek, Fiodor Dmitriew, a później jeszcze Michał Chyliński. Znajdujecie się w czubie tabeli, więc celem jest chyba medal?
Mamy jasno postawiony cel przez władze klubu, jakim jest awans do czołowej ósemki. Na razie nie wybiegamy tak daleko w przyszłość. I tak o wszystkim zadecyduje faza play-off.

A jak się Panu mieszka we Włocławku? Rodzina została we Wrocławiu czy sprowadził Pan ją ze sobą?
Nie, żona i córeczka są ze mną na miejscu. Obie są szczęśliwe, więc ja tym bardziej (śmiech). Mam w zespole bardzo fajnych kolegów, atmosfera jest naprawdę świetna, dlatego z optymizmem patrzymy w przyszłość.

Śledzi Pan losy Śląska Wrocław?
Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie.

I jaka jest Pana ocena?
Nie wypada mi się wypowiadać na ten temat, szczególnie przed meczem. Szczerze jednak przyznam, że najbardziej szkoda mi kibiców… Proszę jednak nie ciągnąć mnie za język.

Jest jeszcze możliwość, że Robert Skibniewski zagra kiedyś w Śląsku?
Nie wiem.

Patrząc w tabelę Tauron Basket Ligi nie czuje Pan lekkiej konsternacji? Wysoko są w niej takie ekipy, jak Polski Cukier Toruń, Polfarmex Kutno czy King Wilki Morskie Szczecin, a PGE Turów Zgorzelec, Śląsk Wrocław czy Trefl Sopot okupują dolne rejony tabeli. Rok temu, byłoby to nie do pomyślenia.
To chyba taki znak czasów (śmiech). Ta liga jest nieprzewidywalna, o czym może świadczyć postawa przykładowo Stelmetu Zielona Góra. Mistrzowie Polski pokonali ostatnio w Pucharze Europy wielki Uniks Kazań, a kilka tygodni wcześniej przegrali ligowy mecz w Lublinie z miejscowym Startem. Widać jednak, że TBL wcale nie jest taka słaba, jak niektórzy myślą. Inna sprawa, że zespoły, które w przeszłości zdominowały ligę, teraz mają swoje kłopoty. A taki Polski Cukier Toruń czy Polfarmex się rozwijają. Tam są naprawdę duże ambicje.

Na koniec zapytam Pana o reprezentację Polski. Zeszłoroczny EuroBasket wypadł całkiem nieźle w naszym wykonaniu, choć nie obyło się bez zmian. Wiadomo, że z gry w kadrze zrezygnował Marcin Gortat. Jaka przyszłość czeka nasz zespół?
Przede wszystkim trzeba się cieszyć, że nastąpiła stabilizacja na stanowisku trenera reprezentacji Polski. Podczas EuroBasketu nie wypadliśmy źle, bo przecież odpaść z Hiszpanią, to żaden wstyd. Walczyliśmy z nimi, jak równy z równym, przez trzy kwarty. Trzeba nas też pochwalić chociażby za mecz z Rosją. Szkoda jednego - gdybyśmy pokonali Izrael, zagralibyśmy w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk w Rio. Musimy jednak patrzeć w przód i myślę, że Mike Taylor poukłada te klocki w odpowiedni sposób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska