Historię pojedynków wrocławsko-włocławskich znają wszyscy. Rzuty Jacka Krzykały, bloki Macieja Zielińskiego na Alanie Greogovie, trójki Raimondsa Migilinieksa z ośmiu metrów, zaciętość i upór Igora Griszczuka. Wystarczy.
Najnowsze rozdziały, pisane od tego sezonu, nie układają się po myśli Śląska. We Włocławku podopieczni Miodraga Rajkovicia nie mieli wiele do powiedzenia i przegrali 70:84. Wrocławianom nie pomogła nawet znakomita dyspozycja Aleksan-dara Mladenovicia. Serbski center trafił wszystkie osiem rzutów z gry, zdobył 18 punktów i zaliczył aż pięć bloków. Uczciwie trzeba przyznać, że Anwil miał więcej atutów i wygrał zasłużenie. O wiele bardziej emocjonujący przebieg miał rewanż w Orbicie. Niestety, i tym razem górą była ekipa z Kujaw (67:64). Katem Śląska okazał się Krzysztof Szubarga, który na 45 sekund przed końcem trafił niewiarygodny rzut tyłem do kosza. Ekipa trenera Emira Mutapcicia prowadziła wtedy czterema punktami i nie dała sobie wydrzeć zwycięstwa. Spotkanie to na długo zapamięta Piotr Niedźwiedzki, który został uderzony w nos przez potężnego Corsleya Edwardsa. Krew lała się szerokim strumieniem.
O motywację naszych koszykarzy możemy być spokojni. A jeśli rewanż za porażki w lidze uda się, to wrocławianie wystąpią w Final Four. Turniej ten odbędzie się w weekend w Zielonej Górze. Miejscowy Zastal udział w nim ma zagwarantowany. O trzy pozostałe miejsca powalczą Śląsk z Anwilem, Trefl Sopot z Czarnymi Słupsk, a Turów Zgorzelec z Asseco Prokomem Gdynia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?