Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykówka: Ciąg dalszy bitwy Turowa Zgorzelec o tytuł mistrza

Grzegorz Bereziuk
Czy M. Kuebler i jego koledzy z PGE będą dziś bliżej złota?
Czy M. Kuebler i jego koledzy z PGE będą dziś bliżej złota? Fot. Grzegorz Bereziuk
Rywalizacja w finale Tauron Basket Ligi przenosi się do Zgorzelca. Dziś (początek meczu o godz. 18, TVP Sport) któraś z drużyn - PGE Turów lub Asseco Prokom Gdynia - będzie już tylko dwie wygrane od mistrzostwa Polski. W tej chwili obie mają po jednym zwycięstwie na koncie.

Jak pokazały mecze sezonu zasadniczego, a przede wszystkim półfinałowej fazy play-off z Treflem Sopot, zespół z Dolnego Śląska, niesiony gorącym dopingiem na swoim parkiecie, jest trudny do powstrzymania. - Trybuny dodają nam motywacji. W naszej małej sali gra się bardzo fajnie. Wygraliśmy w niej wiele spotkań i wierzę, że podtrzymamy passę - powiedział kapitan Turowa Konrad Wysocki.

Gdynianie, po porażce na własnym parkiecie 66:81, chcąc odzyskać atut własnego boiska, będą musieli wspiąć się na wyżyny. Z tym może być kłopot, bo siedmiokrotny mistrz kraju zwłaszcza w drugim meczu grał słabo, a atmosfera w drużynie wydaje się bardzo napięta. Dowodem na to może być 40-minutowe spóźnienie trenera Thomasa Pacesasa na konferencję prasową po meczu numer 2.

Atmosfera w hali w Zgorzelcu i tym razem będzie gorąca, gdyż mecze PGE Turowa jak za najlepszych czasów w historii klubu cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Wszystkie wejściówki na mecz zostały już sprzedane. Jak zapowiadają koszykarze Turowa, zrobią wszystko, aby nie zawieść kibiców, a także samych siebie. - Udowodniliśmy, że jesteśmy w stanie walczyć z obrońcą tytułu jak równy z równym i wygrywać także w jego hali. Teraz musimy wykorzystać to, co zyskaliśmy w Gdyni. Nie możemy jednak się dekoncentrować i wpadać w euforię, bo podobnie jak przeciwnik mamy do tej pory tylko jedną wygraną - powiedział środkowy PGE Robert Tomaszek.

Podobnie jak w Gdyni praktycznie każdą chwilę przed meczem zgorzelczanie poświęcali na odpoczynek, a pojedyncze treningi miały jedynie charakter lekkiego rozruchu i analizy poprzednich spotkań. W żadnym z nich drużynie ze Zgorzelca nie był w stanie pomóc Marko Brkić, który wciąż leczy podkręconą, spuchniętą, kostkę. - Wspólnie z masażystą Maćkiem Żmijewskim robimy wszystko, abym był gotowy do gry, jak szybko jest to tylko możliwe - podkreślił Marko Brkić.

Przed dzisiejszym meczem pewne są tylko dwie rzeczy - gwarantowane emocje i fakt, że po meczu jedna z drużyn będzie dwa kroki od złotego medalu.

OD 18 ZAPRASZAMY NA RELACJĘ NA ŻYWO Z MECZU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska