Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tramwaje tanie i zatłoczone. Tak podróżuje się po Wrocławiu

Weronika Skupin
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Polska Press Grupa
Pasażerka wypadła z tramwaju, bo panował w nim ścisk i zawiódł mechanizm blokujący drzwi. Tłok w komunikacji miejskiej mamy na co dzień, a to nie zachęca kierowców do rezygnacji z aut.

Młoda kobieta wypadła z jadącego tramwaju na łuku drogi. Na szczęście nie odniosła poważnych obrażeń. Do zdarzenia doszło 3 czerwca w tramwaju moderus beta. Wywołało to dyskusję o stanie wrocławskiego taboru w ogóle.

Jak wyjaśniło MPK, miały tu znaczenie dwa czynniki: tłok i usterka. Tramwaj linii 10 był przepełniony ludźmi wracającymi z Rynku po imprezach, którzy napierali na drzwi, a te w wyniku awarii puściły, choć nie powinny.

Łatwo jednak zauważyć, że do wrocławskich tramwajów codziennie trudno jest się dostać. Tymczasem urzędnicy chcą, by kierowcy przesiedli się z samochodów do komunikacji miejskiej. Cel jest szczytny, ale wrocławscy kierowcy po prostu się do tramwajów nie zmieszczą.

Więcej i częściej

Jakub Nowotarski, prezes stowarzyszenia Akcja Miasto, przekonuje, że na wrocławskich torach zmieści się więcej tramwajów. Jako przykład podaje ul. Traugutta, gdzie zabrano kierowcom pas i wydzielono torowisko, a nie idzie za tym żadne usprawnienie MPK.

- Dla kierowców transport zbiorowy nie jest alternatywą - nie ma wątpliwości Nowotarski. - W efekcie problem korków rośnie, a można go bardzo łatwo rozwiązać, dając pełen priorytet transportowi zbiorowemu. Jeśli tramwaje pojadą szybciej, częstotliwość kursowania wzrośnie - przekonuje.

O częstotliwości kursowania MPK decyduje Wydział Transportu. Jak wyjaśnia Adam Więcek z Wydziału, urzędników ogranicza liczba pojazdów do wykorzystania i przepustowość linii. Na przykład na Legnickiej nie ma miejsca na więcej tramwajów. Tamtędy kursuje m.in. linia 10, w której doszło ostatnio do wypadku.

Potrzeba też nowych tramwajów. MPK ogłosiło przetarg na 40 nowych pojazdów (3 lipca mamy poznać oferentów), które miałyby zostać dostarczone do 30 listopada 2019 r. Ale nie powiększą one taboru, tylko zastąpią mające ponad 30 lat konstale. Dodatkowo wciąż docierają do nas modertransy moderusy beta z poprzedniego zamówienia. Tu sytuacja jest taka sama: w zamian stare tramwaje idą na złom, w efekcie nie mamy ich wcale więcej.

Będzie duży projekt?

Jak dowiadujemy się w urzędzie miasta, w ciągu kolejnych dwóch lat szykują się zakupy kolejnych tramwajów. Będą konieczne, bo uruchomione zostaną trasy na Popowice oraz Nowy Dwór. Jeszcze wcześniej zostanie uruchomione torowisko na Hubskiej, od Glinianej do Dyrekcyjnej - pojedzie tamtędy nowa linia tramwajowa. Wtedy jest szansa na dofinansowanie dużego projektu zakupu tramwajów ze środków unijnych i być może będzie więcej tramwajów do obsługi obecnych tras.

Zakupom nowych tramwajów zawsze towarzyszy dyskusja na temat ich parametrów, najczęściej niskiej podłogi. Podobno dla Nowego Dworu i Popowic wymogi mają być wyższe, tzn. ma być kładziony nacisk na sto procent niskiej podłogi. Dla porównania, w ogłoszonym właśnie przetargu MPK na 40 tramwajów w wymogach było 30 proc. niskiej podłogi, które obniżono potem na 15 proc.

Pieniądze, jakie chce przeznaczyć MPK na zakup, to niecałe 4 mln zł netto za jeden tramwaj. To niewiele. Na moderusa beta, który ma 25 proc. niskiej podłogi, nas stać. Kosztował on w poprzednim przetargu 3,75 mln zł netto za sztukę. Ale dwa razy droższa pesa twist już się w tym budżecie nie mieści, a jest całkowicie niskopodłogowa. Podobnie jak moderus gamma z całkowicie niską podłogą. Ten producent udowodnił, że jest w stanie produkować takie tramwaje, ale prototyp gammy kosztował kilkanaście milionów.

- Chcemy jak najszybciej wymienić nasze tramwaje, dlatego musimy brać pod uwagę także rachunek ekonomiczny. W przetargach jako najważniejsze przyjmujemy na równi kryteria zarówno niskiej podłogi, jak i ceny - wyjaśnia Agnieszka Korzeniowska, rzecznik MPK. I dodaje, że MPK jest zadowolone z moderusów.

- Chodzi nam o umożliwienie osobom niepełnosprawnym pełnego korzystania z MPK. Dla nich liczy się to, żeby tramwaj miał choć w części niską podłogę. Wsiądą do tramwaju niezależnie czy będzie miał on 20, 75 czy 100 procent niskiej podłogi - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tramwaje tanie i zatłoczone. Tak podróżuje się po Wrocławiu - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska