Pogotowie strajkowe w MPK. Wrocławski przewoźnik nie może dogadać się z pracownikami odnośnie wysokości podwyżek w spółce. Związkowcy oczekiwali przeznaczenia ponad 9 mln zł rocznie na podwyżki, a przewoźnik odpowiada, że takich pieniędzy nie ma. Podwyżki mają wynieść 2,5 mln zł. NSZZ Solidarność MPK Wrocław i Związek Zawodowy Pracowników Komunikacji Miejskiej są w sporze zbiorowym z pracodawcą.
Na bramach wrocławskich zajezdni pojawiły się dziś flagi Solidarności i zawiadomienia o pogotowiu strajkowym. W spółce działa mediator, powołany przez ministerstwo pracy. To przewidziana procedura w przypadku prowadzenia sporu zbiorowego. Mediacje na razie nie przynoszą skutku.
Ewaryst Różewski z Solidarności MPK Wrocław informuje, że do czasu zakończenia mediacji związkowcy MPK nie komentują sprawy. Więcej mówi nam jednak Kazimierz Kimso, przewodniczący dolnośląskiego NSZZ Solidarność.
– Pogotowie strajkowe to pewien stan determinacji. Dochodzimy do momentu, w którym komunikujemy, że sytuacja w spółce jest zła i informujemy tym samym opinię publiczną – wyjaśnia Kazimierz Kimso.
– Jest to pewien z etapów prowadzenia sporu zbiorowego z pracodawcą i zarazem etap mediacji. Jeśli dochodzi się do ściany, wedle ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, należy ogłosić pogotowie strajkowe, a dopiero następnie może dojść do strajku ostrzegawczego. W innym wypadku strajk jest nielegalny, a organizatorom grozi odpowiedzialność finansowa – tłumaczy Kimso.
W MPK możliwy jest strajk ostrzegawczy, a następnie generalny. Jednak strony liczą na porozumienie. W 2011 i 2014 roku spółce też groziły strajki. Trzy lata temu mediator załagodził kwestie dotyczące sporu zbiorowego, dotyczące systemu płac i organizacji pracy. Strajk ostatecznie się nie rozpoczął.
– Sądzę, że obie strony są odpowiedzialne. Oczekiwania strony związkowej są adekwatne do sytuacji, zarząd chce z kolei ugrać jak najwięcej. Strony muszą się gdzieś spotkać, stąd mediacje – uważa Kazimierz Kimso.
OD LAT W SPORZE ZBIOROWYM
Od lat MPK nie może się dogadać z pracownikami, a dyskusja toczy się wokół pieniędzy. Zmiana płac w MPK, wprowadzana stopniowo na przełomie 2015 i 2016 roku, bardzo zaogniła spór starszych stażem kierowców i zarządu MPK. Prezes Jolanta Szczepańska chciała bardziej zrównać płace nowych kierowców i tych doświadczonych, tak by dysproporcja nie była za duża. To zrodziło konflikt.
Jak podkreśla MPK, nowy regulamin wynagradzania wprowadzono w drodze porozumienia ze związkami zawodowymi. Jednak te wystąpiły z kolejnymi pismami, twierdząc, że ich żądania nie zostały spełnione. – W 2016 zarząd przeznaczył na regulację wynagrodzeń dodatkowe 10 milionów złotych i zaplanował wzrost funduszu płac w kolejnych latach tak, aby wzrost płac w MPK był racjonalny i zgodny z budżetem przedsiębiorstwa. W tym roku na ten cel zarząd zarezerwował kolejne 2,5 miliona złotych, ale strona związkowa zażądała puli 9,2 miliona złotych – wyjaśnia Agnieszka Korzeniowska, rzecznik spółki.
– Takie podwyżki w MPK nie są możliwe do zrealizowania – mówi portalowi GazetaWroclawska.pl Jolanta Szczepańska, prezes MPK Wrocław. - Mieszkańców Wrocławia zwyczajnie nie stać na takie koszty MPK. A to do ich kieszeni trzeba by sięgnąć poprzez budżet miasta, bo w kasie MPK nie ma takich pieniędzy.
Czytaj więcej: Będzie strajk wrocławskiego MPK?
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?