Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwszy taki przejazd kolejowy w Polsce. Dodatkowe światła nie wpuszczą kierowców

Marcin Kaźmierczak
Marcin Kaźmierczak
Pierwszy w Polsce przejazd kolejowo-drogowy z dodatkową sygnalizacją świetlną zaczął działać w piątek na ul. Średzkiej w Leśnicy. W ubiegłym roku doszło tam do 160 wypadków.

Światła pojawiły się 40 metrów przed rogatkami na pasie w kierunku centrum. To pierwsze takie urządzenie w Polsce. Jeśli sprawdzi się, kolejne zamontowane zostanie na jednym z przejazdów w Rzeszowie.

- To linia magistralna i jednocześnie jeden z najbardziej zakorkowanych wjazdów do Wrocławia - tłumaczy wybór lokalizacji Zbigniew Gzik, dyrektor zakładu Linii Kolejowych.

Urządzenie przy pomocy skanera i systemu kamer analizuje, czy jest wolna przestrzeń za przejazdem, aby kierowca mógł bezpiecznie z niego zjechać w chwili, gdy może się na nim pojawić pociąg.

- Jeżeli urządzenie wykryje, że za przejazdem nie ma miejsca do zjazdu, włączy się czerwone światło, które dla kierowcy powinno być zakazem wjazdu. Ta strefa ochronna ma aż 80 metrów, a więc zmieszczą się w niej co najmniej dwa TIR-y - mówi Zbigniew Gzik.

W ubiegłym roku na Dolnym Śląsku doszło do 8 wypadków na przejazdach kolejowo-drogowych. - W trzech wypadkach uczestniczyły samochody, do dwóch doszło na przejazdach z sygnalizacją świetlną, a do jednego na przejeździe oznakowanym. W pozostałych uczestniczyli piesi - mówi Mirosław Siemieniec, rzecznik prasowy PKP PLK.

Pod względem wypadków i niebezpiecznych zdarzeń drogowych przejazd na ul. Średzkiej w Leśnicy jest najniebezpieczniejszym we Wrocławiu i jednym z najbardziej niebezpiecznych w Polsce. Służby techniczne PKP PLK w ubiegłym roku interweniowały tam ponad 160 razy.

- Aż do 60 proc. tych zdarzeń doprowadzali kierowcy ciężarówek, a więc zawodowi, od których w pierwszej kolejności powinno się wymagać przestrzegania przepisów. Zdarzały się przypadki nawet zawracania na przejeździe - wspomina Mirosław Siemieniec. - Przestrzeń przed i za przejazdem była pomalowana kolorem czerwonym, co miało jednoznacznie pokazywać, że nie można na nią wjechać, a kierowcy i tak łamali przepisy. Często dochodziło do wyłamywania rogatek, bo jakoś musieli opuścić przejazd, aby uniknąć zderzenia z pociągiem - dodaje.

W tym roku we Wrocławiu doszło do jednego wypadku na przejeździe - niestety śmiertelnego. 6 stycznia na przejeździe na ul. Szczecińskiej pod pociąg relacji Węgliniec - Białystok wpadł mężczyzna. Na przejeździe znalazł się pomimo zamkniętych rogatek.

We Wrocławiu, razem z przejazdem na ul. Średzkiej, są w sumie 62 przejazdy kolejowo-drogowe. Kierowcy narzekają, że na niektórych trzeba czekać nawet kilkanaście minut, choć nie widać zbliżającego się pociągu.

Jednym z przykładów może być inny przejazd kolejowy w Leśnicy - przy ul. Trzemielowickiej Położony jest na jednej z najruchliwszych tras kolejowych, po której kursuje dziennie ponad 50 pociągów osobowych w kierunku Legnicy, Węglińca, Zgorzelca, Lubania Śląskiego.

- Jeżeli pociągi ruszają ze stacji, a część z nich rusza z Leśnicy, czas przejazdu może być dłuższy. Również wówczas, gdy z przeciwnej strony nadjeżdża pociąg, czas oczekiwania może się zwiększyć. Podobnie, jeśli wyjeżdża cięższy skład towarowy, to czas dojazdu i przejazd może być dłuższy - tłumaczy Mirosław Siemieniec.

Takich miejsc, gdzie pociągi często są powodem zamknięcia rogatek, jest więcej we Wrocławiu - m.in. przejazd na ul. Poprzecznej na Sołtysowicach, czy przejazd na ul. Boya-Żeleńskiego. Kierowcy długo stoją także na przejeździe na ul. Robotniczej. Biegnie tam linia, po której jeżdżą głównie składy towarowe.

O tym, jak długo czekamy na przejeździe decyduje, kto nim steruje. Na 26 we Wrocławiu pracuje dróżnik. Automatycznych rogatek jest we Wrocławiu 14. Jeden posiada sygnalizację dźwiękową i świetlną. Są też dwa przejściach dla pieszych, gdzie samochody nie mają wjazdu na torowisko. Dwanaście oznakowanych jest krzyżem św. Andrzeja i znakiem stop.

Na siedmiu ruchem steruje... maszynista zbliżającego się pociągu. - Skład zatrzymuje się przed przejazdem, pracownicy pociągu wysiadają i zatrzymują ruch. Kiedy przejedzie, wsiadają z powrotem do pociągu - tłumaczy Mirosław Siemieniec.

Przejazd kierowany przez obsługę pociągu znajduje się m.in. na ul. Karkonoskiej.
Kiedy przejazdem operuje dróżnik, minimalny czas zamknięcia rogatek, zanim przejedzie pociąg, to dwie minuty. Z kolei jeśli zamykane są automatycznie, czas, od kiedy pociąg najedzie na czujnik, do wjazdu na przejazd to minimum 45 sekund.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pierwszy taki przejazd kolejowy w Polsce. Dodatkowe światła nie wpuszczą kierowców - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska