Koniec ze ściskiem w pociągach z Trzebnicy do Wrocławia!

O tłoku w porannym pociągu z Trzebnicy do Wrocławia pisaliśmy pod koniec października. Do pociągu ledwo dało się wejść tuż przed odjazdem. Na kolejnych stacjach - w Brochocinie Trzebnickim, Pierwoszowie, Siedlcu, Pasikurowicach i Ramiszowie tłum narastał. Już we Wrocławiu - na Sołtysowicach i Nadodrzu wysiadło kilkadziesiąt osób, ale drugie tyle wsiadło, co ważne... też ledwo. Tak duża liczba pasażerów powodowała także opóźnienia. Na każdej stacji pociąg ma planowany postój przez pół minuty, ale przy tylu chętnych, aby wyjść lub wejść do niego stał znacznie dłużej, tak iż na Dworcu Głównym miał ponad 10 minut opóźnienia.

Powodem były braki taborowe Kolei Dolnośląskich. Podwójne pociągi jeżdżące w porannym szczycie z Trzebnicy do Wrocławia obiecywał wtedy prezes Kolei Dolnośląskich Piotr Rachwalski. Miały zacząć jeździć w listopadzie.
– W tej chwili nie ma takiej możliwości. Ale mam nadzieję, że w listopadzie, gdy wrócą do nas z naprawy wszystkie szynobusy, będzie możliwe puszczenie w godzinach szczytu podwójnych składów – mówił Piotr Rachwalski.

Po naszej interwencji, gdy pokazaliśmy w jakim ścisku podróżują do pracy i szkoły mieszkańcy Trzebnicy, ale też Zakrzowa, Psiego Pola i Sołtysowic Koleje Dolnośląskie wysyłają w porannym szczycie podwójne szynobusy. Od poniedziałku obsługują najbardziej oblężone połączenie (6.43 z Trzebnicy) i późniejsze o godz. 9.07. Jednakże, na razie nie ma szans, żeby podwójne pociągi jeździły na wszystkich połączeniach. Powód? Kolejne awarie i przeglądy szynobusów Kolei Dolnośląskich.

– Dwa szynobusy wróciły w terminie z przeglądu, ale straciliśmy kolejny po wypadku ze zwierzęciem. Dwa inne pojechały na przeglądy, a przegląd jednego przedłuża się. Zepsuł się też wydzierżawiony miesiąc temu szynobus. To aż pięć pojazdów – wymienia Piotr Rachwalski. – Gdy pojazdy wrócą do nas puścimy je przede wszystkim na kursy w popołudniowym szczycie pomiędzy godz. 14 a 17 – dodaje.