W starych mundurach, pobrzękując dumnie medalami, składają kwiaty pod pomnikiem marszałka Konstantego Rokossowskiego, usuniętym wstydliwie z Legnicy, i - mniej okazałym - popiersiem generała Karola "Waltera" Świerczewskiego. Na ten dzień gospodarz, Michał Sabadach - były syn pułku, gospodarz tzw. "muzeum Lenina" - wystawia do kwitnącego sadu stoły i krzesła, podłącza gramofon i z trzeszczących uroczo radzieckich płyt odtwarza wojskowe pieśni.
W niedzielę od godz. 12 kombatanci znów pojawią się w Uniejowicach. Na majówkę w muzeum wybiera się również konsul generalny Federacji Rosyjskiej z Poznania. Goście Sabadacha podczas wojny walczyli ramię w ramię z Rosjanami. - Coraz mniej ich przyjeżdża - mówi z żalem Michał Sabadach. - Odkąd organizuję majówki, co najmniej jedna czwarta umarła. Niektórzy, czując kres życia, przywożą mi swoje medale, by nie krążyły później po internetowych aukcjach i targach staroci, a zostały w muzeum. Tych widzieć najsmutniej.
Spośród bywalców kombatanckich majówek w Uniejowicach w ostatnich latach na wieczną wartę odeszli m.in. kawalerowie Orderu Virtuti Militari: płk Ludwik Polański, płk Ryszard Majewski, por. Jan Suchenek. Od kilku lat na uroczystościach brakuje platerówek: mjr Larysy Żarkiewicz, por. Weroniki Skolarskiej, która pod pomnikiem Rokossowskiego śpiewała wojskowe pieśni i opowiadała o zdobywaniu Berlina. Nie żyją Władysław Stawiński i pułkownik Kuczyński z Jeleniej Góry. W Muzeum Ludowego Wojska Polskiego i Armii Radzieckiej w Uniejowicach zostały po nich pamiątki i wpisy w księdze gości. W archiwach można odszukać spisane przez dziennikarzy relacje nieżyjących już weteranów.
Dlaczego właściciel muzeum urządza majówki z okazji Dnia Zwycięstwa?
- Bo nikt tego nie robi - mówi Michał Sabadach. - Państwo zapomniało o ludziach, którzy przed siedemdziesięciu laty przelewali krew dla ojczyzny. W PRL-u hołubiono ich, zapraszano do szkół na spotkania z młodzieżą. Dziś żyją w zapomnieniu.
Swoje muzeum założył z przekory - gdy po upadku komunizmu samorządy wstydliwie zaczęły wywozić na złom socjalistyczne pomniki, zaoferował, że znajdzie dla nich miejsce w swoim sadzie.
W zgromadzeniu eksponatów pomogły mu dobre kontakty z dowództwem stacjonującego w Legnicy sztabu Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej. Gdy Sowieci zbierali się do wyjazdu z Polski, byli gotowi zostawić Sabadachowi nawet jeden ze swych czołgów. Wtedy odmówił - dzisiaj żałuje.
Czy Polska naprawdę zapomniała o żyjących weteranach II wojny światowej?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?