MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta miała zawał, a lekarz odesłał ją do domu. Wkrótce zmarła

Redakcja
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Michal Gaciarz / Polska Press
Dziś ruszył proces lekarza pracującego w szpitalu MSW przy ul. Ołbińskiej. Prokuratura zarzuca lekarzowi, że podczas pełnienia dyżuru naraził pacjentkę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.

Prokuratora oskarża lekarza szpitala MSW przy ul Ołbińskiej, że podczas pełnienia dyżuru w czerwcu 2013 roku nieumyślnie naraził pacjentkę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Śledczy zarzucają oskarżonemu lekarzowi, że nie zachował ostrożności, poprzez zaniechanie przeprowadzenia należytej diagnostyki przed podjęciem decyzji o odmowie przyjęcia kobiety na oddział szpitalny.

Prokuratura podkreślała dziś w sądzie, że były przesłanki do tego, aby podejrzewać u kobiety niedotlenienie mięśnia sercowego. Śledczy uważają, że lekarz przed decyzją o odmowie przyjęcia kobiety na oddział powinien skonsultować się ze specjalistą.

Na rozprawie, w roli oskarżyciela posiłkowego, wystąpił syn zmarłej kobiety, który nie ukrywa, że ma żal do lekarza. - Być może mamy i tak nie udałoby się uratować, ale gdyby skonsultowano jej przypadek z kardiologiem, to wiedziałbym, że zrobiono wszystko, żeby tak się stało. Teraz takiej pewności nie mam. Chciałbym, żeby lekarz poniósł konsekwencję za to, co zrobił. Nie chodzi mi o to, żeby poszedł do więzienia, ale o to, żeby w przyszłości pamiętał o tym i był bardziej ostrożny - mówi syn zmarłej kobiety.

Mężczyzna pracował jako kierowca karetki, więc spotkał się w życiu z wieloma przypadkami chorych osób. - Od początku uważałem, że mama powinna być skonsultowana z kardiologiem, ale nikt nas nie słuchał. Pamiętam, że mama straciła przytomność i wezwaliśmy pogotowie. Tam lekarka powiedziała, że to ona skończyła studia, nie ja. Karetka zawiozła mamę do szpitala na Koszarową, tam zapadła decyzja, żeby zawieźć mamę do szpitala na Ołbińskiej - opowiada mężczyzna.

Co było dalej? - Otrzymaliśmy telefon, że mamy przyjechać po mamę, bo nie zostanie w szpitalu. Lekarz uznał, że nic jej nie jest i wypisał ją do domu. W domu jednak mama ponownie straciła przytomność. Znów pojechaliśmy do szpitala MSW. Lekarz przyjął ją już na oddział. Mama powiedziała, żebyśmy poszli do domu, bo chce odpocząć. Kilka godzin później otrzymaliśmy wiadomość, że mama nie żyje. Miała rozległy zawał - opowiada syn pokrzywdzonej.

Lekarz przed sądem nie przyznał się do winy. Nie wiadomo jak się tłumaczył, ponieważ sąd, ze względu na tajemnicę lekarską, wyłączył jawność rozprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska