Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klinika in vitro z Wrocławia dostała zgodę na przeprowadzanie zabiegów

EW
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Mariusz Kapała
Od wczoraj kliniki in vitro nie mogą przeprowadzać zabiegów, jeżeli Ministerstwo Zdrowia nie zaakceptowało ich programu dostosowawczego. Odpowiedni certyfikat otrzymał już "Invimed" z Wrocławia. Konieczność uzyskania pieczątki z ministerstwa to jednak nie koniec zmian, jakie niesie za sobą ustawa. A pacjenci i tak się boją, że wraz z nowym rządem, zmienią się również zasady przeprowadzania zabiegów.

- Od kilku miesięcy prowadziliśmy rozległą korespondencję z Ministerstwem Zdrowia, by doprecyzować wszystkie szczegóły przed wejściem w życie ustawy - opowiada Wiesława Malinowska-Mielnik, dyrektorka kliniki „Invimed” we Wrocławiu. Program dostosowawczy zajął w sumie 473 strony, które w poniedziałek rano zostały przekazane do Ministerstwa Zdrowia.

- Tak naprawdę funkcjonujemy według unijnych standardów, więc problemem nie były wymagane procedury, ale konieczność ujęcia ich w urzędnicze szablony - mówi Bartłomiej Wojtasik, starszy embriolog w klinice „Invimed”. Ministerstwo Zdrowia żadnych uwag do programu nie miało i już od wtorku klinika, po jednym dniu przerwy, może - jako pierwsza w Polsce - kontynuować działalność.

To jednak nie reguła. Ministerstwo Zdrowia na wydanie zezwoleń ma dwa miesiące, chociaż urzędnicy zapewniają, że oczekiwanie na ministerialne certyfikaty nie będzie trwało aż tyle. Bez niego kliniki nie mogą przeprowadzać zabiegów.

In vitro tylko dla par
To tylko jeden z aspektów nowej ustawy. Od 1 listopada procedura in vitro jest dostępna jedynie dla par - kobiety i mężczyzny, którzy zadeklarują „pełną odpowiedzialność za przyszłość dziecka”. W związku z tym samotne kobiety, które zamroziły zarodki lub jajeczka nie będą mogły z nich korzystać. Chyba że w klinice pojawią się partnerem albo... zdecydują się na zabieg za granicą.

Ustawa namiesza także w urzędach stanu cywilnego. Informacja, że dziecko zostało poczęte dzięki metodzie in vitro (lub za pomocą inseminacji) znajdzie się w akcie urodzenia, jeśli rodzice korzystali z nasienia anonimowego dawcy albo nie są małżeństwem. Na razie jednak nie wiadomo, jak będzie wyglądała ta procedura. Już samo informowanie urzędniczki przy okienku o problemach z płodnością może być problematyczne. Ten przepis został jednak wprowadzony, by zagwarantować dzieciom prawo do tożsamości.

Kliniki boją się zmiany władzy
Bartłomiej Wojtasik ustawę komentuje krótko: „dobrze, że w końcu jest”. Bo to kwestia na tyle istotna, że od dawna powinna być uregulowana. Nie wiadomo jednak, czy nie zostanie wkrótce zmieniona - politycy PiS jeszcze jako opozycja wielokrotnie ją krytykowali. Z aprobatą nie spotkała się także decyzja prof. Mariana Zembali, by w ostatnich tygodniach kadencji przedłużyć okres finansowania zabiegów in vitro o kolejne 4 lata.

- Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie boimy się zmiany władzy. Boją się też nasi pacjenci - mówi Katarzyna Goch z kliniki „Invicta” we Wrocławiu. Ma jednak nadzieję, że w rozgrywkach politycznych ostatecznie wygra jednak dobro pacjentów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska