Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kaźmierczak: Miejsca w składzie nigdy nie miałem za darmo (FILM)

notował JG
Przemysław Kaźmierczak
Przemysław Kaźmierczak Janusz Wójtowicz
O derbach z Zagłębiem Lubin i powrocie na boisko po kontuzji rozmawiamy z pomocnikiem Śląska Przemysławem Kaźmierczakiem.

To nie był ani łatwy, ani ładny dla oka mecz.
Rywal od początku się bronił i próbował wyjść z kontrą, wykorzystując Arka Piecha. My od pierwszych minut mieliśmy swoje sytuacje. Mogliśmy zagrać skuteczniej i wtedy mecz szybciej ułożyłby się po naszej myśli. Byłoby spokojniej. Na szczęście w końcówce udało się strzelić bramkę. Marco fantastycznie wykończył dośrodkowanie Sebastiana Mili.

Wchodząc na murawę, dostał Pan od szkoleniowca jakieś konkretne zadania?
Miałem przede wszystkim zabezpieczać tyły. Oczywiście, jeśli byłaby możliwość, to także podłączać się do akcji ofensywnych lub uderzać na bramkę.

Po tej wygranej z pewnością możecie trochę odetchnąć.
Zdecydowanie. Cieszymy się, że właśnie w ten sposób rozpoczęliśmy rundę finałową. Możemy teraz odpocząć, a potem spokojnie przygotować się do następnego spotkania i walczyć w nim o kolejne trzy punkty. Z pewnością z takim zamiarem pojedziemy do Gliwic. Chodzi to, żeby nie było nerwówki w końcu maja. Jeśli w spotkaniu z Piastem też zagramy podobnie jak w dwóch ostatnich meczach, to mam nadzieję, że potem będzie mniej stresów.

To był Pana pierwszy mecz w tym roku. Trener Pawłowski dał Panu zaledwie osiem minut, ale powrót po kontuzji musi cieszyć.
Każde minuty cieszą, jeśli zespół wygrywa, bo w naszej sytuacji punkty są bardzo ważne. Cieszymy się, że zaczęliśmy od zwycięstwa, bo nad Zagłębiem mamy teraz pięć punktów przewagi i w miarę spokojnie będziemy przygotowywać się do następnego spotkania.

Wrócił Pan do zespołu w momencie, w którym na Pana pozycji jest bardzo duża konkurencja - Stevanović, Droppa, Hateley...
Ja nigdy nie miałem miejsca za darmo. Myślę, że tak jest zresztą z każdym zawodnikiem. Jeśli chcemy o coś więcej walczyć w następnym sezonie, to kadra powinna być taka duża, a może nawet jeszcze szersza. Tak było przez ostatnie trzy lata, w których mieliśmy przecież dobre wyniki. W drużynie grało 25 wyrównanych piłkarzy i każdy z nich - jeśli nawet wchodził na boisko z ławki - trzymał poziom. Myślę, że trzeba dążyć do tego, aby kadra dalej tak wyglądała. Ten rok trzeba uznać za doświadczalny i budować zespół na kolejne sezony.

To będzie zespół z Przemysławem Kaźmierczakiem?
Zobaczymy. W tej chwili mamy przed sobą ważne mecze, a co będzie potem, to zobaczymy.

Gdy doznał Pan kontuzji, słyszało się z klubu pojedyncze głosy, że być może Kaźmierczak już nie wróci w tym sezonie na boisku.
To był torbiel w mięśniu i potrzebna była operacja, bo nie dało się tego inaczej pozbyć. Nawet przez punkcję. Jeszcze dwa dni przed zabiegiem na tyle, ile mogłem, trenowałem z zespołem. W sumie - razem z rehabilitacją - miałem pięciotygodniową przerwę. Już prawie miesiąc ćwiczę z zespołem. Jeśli ktoś mówił, że nie zagram już do końca sezonu, to puszczał jakieś plotki. Wszystko wskazuje na to, że to były przeciążeniowe sprawy.

Ma Pan tendencję do takich urazów?
Raczej nie. W przeciągu ostatnich lat miałem dwa podobne urazy - poprzedni dwa lata temu. To chyba jednak nie jest dużo. Przez większość kariery właściwie non stop grałem. Dopiero teraz tak się to nałożyło. Wszystko jest już jednak OK. Nawet tabletek przeciw-bólowych brać nie muszę.

Kalkulujecie w szatni, ile potrzeba punktów do utrzymania?
Nie ma kalkulacji. Patrzymy na każdy kolejny mecz, bo chodzi o to, żeby zespół robił progres. W ostatnich meczach widać, że drużyna funkcjonuje lepiej. Chcemy, żeby dobrze wyglądało to dla oka, ale też przekładało się na wyniki.
Notował JG

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska