Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Justyna Kasprzycka po operacji: Achilles był zerwany, ale chciałabym do Rio

Wojciech Koerber
Justyna Kasprzycka.
Justyna Kasprzycka.
Przed tygodniem informowaliśmy o dramacie skoczkini wzwyż Justyny Kasprzyckiej (AZS AWF Wrocław), która podczas nowojorskiego mityngu Diamentowej Ligi doznała poważnego urazu ścięgna Achillesa. Jak poważnego? Sama do końca nie wiedziała, dopóki nie poddała się operacji.

- Informacji było wiele, najróżniejszych. Lekarze w Nowym Jorku powiedzieli mi, że to naderwanie, więc dalszy proces leczenia pozostawiają mnie i mojemu sztabowi medycznemu w Polsce. We Wrocławiu usłyszałam jednak, że achilles został zerwany całkowicie, a nieco później, że tylko w 50 procentach. Zresztą na to liczyłam, bo łydka mi się nie zwinęła, a jakaś ruchomość w stopie została zachowana – mówi nam lekkoatletka.

W środę, podczas operacji, wszystko stało się jasne. Ścięgno zostało zerwane w całości. - Operację wykonał dr Andrzej Jóźwiak w stołecznym szpitalu na Solcu. Trafiłam do niego za namową wielu osób, które sugerowały, że to fachowiec i z wieloma achillesami miał już do czynienia. Na jakieś rokowania jest jeszcze jednak zbyt wcześnie. Lekarze unikali podawania konkretnych dat, by na siłę niczego nie przyspieszać. Tym bardziej, że to sprawa bardzo indywidualna. Być może w przyszłym tygodniu rozpocznę delikatną fizykoterapię. Póki co, do 1 lipca mam nogę w gipsie. Wtedy będziemy ściągać szwy – tłumaczy czwarta zawodniczka zeszłorocznych ME w Zurychu (1,99 m).

Drobny sygnał ostrzegawczy 28-latka otrzymała kilka dni przed zawodami w Nowym Jorku. - Podczas mityngu w Birmingham poczułam spięcie w łydce i pięta zaczęła boleć. Zastanawialiśmy się z trenerem, czy nie odpuścić Nowego Jorku, ale ból ustąpił i z zachowawczego treningu nie musieliśmy rezygnować. Skoro występ był już zabukowany, uznaliśmy, że polecę, a decyzję podejmę po próbnym skoku. I wszystko było ok. Rozgrzewałam się, robiłam rozbiegi, ale trzasnęło nagle przed pierwszym skokiem. Usłyszałam to i wiedziałam, co się święci. Przy całym tym szoku i przy adrenalinie wielkiego bólu jednak nie odczuwałam. Lekarze zareagowali szybko, dostałam opatrunki z lodu, a po badaniach w szpitalu noga została unieruchomiona w gipsowej szynie – wspomina skoczkini wypad do Nowego Jorku.

Czy to prawda, że po zerwaniu i udanej operacji achilles staje się silniejszy niż był przed kontuzją, w związku z czym można zerkać w przyszłość z optymizmem? - Usłyszałam od lekarza, żeby się nie martwić, bo tak właśnie bywa. O tym sezonie i o MŚ w Pekinie nie ma już co myśleć, o hali zimą też pewnie nie. Marzę jednak o igrzyskach w Rio de Janeiro i mam nadzieję, że tam polecę – kończy zawodniczka.

Wierzymy, że się podniesie i to na wysokość przynajmniej dwóch metrów. Bo jeden talent w ostatnim czasie już we Wrocławiu straciliśmy. W 2005 roku, a więc całkiem niedawno, 2,36 m skoczył w Białej Podlaskiej Michał Bieniek, podopieczny Bogumiła Mańki. Tylko kto dziś jeszcze o tym pamięta...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska