ZOBACZ także:
Cztery lata temu zostawił chustę chirurgiczną w ciele pacjentki. Chirurg nie przyznaje się do winy
(dostawca: TTV/x-news)
Od dwóch miesięcy sąd czeka na pismo ze szpitala, w którym ma zostać wskazane czy funkcjonują tam procedury o użycie przymusu bezpośredniego wobec pacjenta i kto odpowiedzialny jest za wypełnianie dokumentacji w tej sprawie. Na pismo sądu, które trafiło do szpitala, nie ma wciąż odpowiedzi, a pierwsza listowna prośba z sądu została wysłana pod koniec października. - Nie może być tak, że instytucja pozostaje bierna i nie ustosunkowuje się do prośby sądu. Sąd zdecydował więc, że informacja ma być przekazana pod rygorem nałożenia kary finansowej - tłumaczyła decyzję sądu przewodnicząca składu orzekającego sędzia Bożena Kotwa - Surowska.
Informacje ze szpitala są o tyle istotne, że bez ich uzyskania sąd nie może zakończyć procesu i zamknąć przewodu sądowego. Przypomnijmy, że oskarżoną w procesie jest Ewelina C. - dziś 28-letnia kielczanka, która po odbyciu kary za próbę zabójstwa dziecka, jako pierwsza kobieta została objęta przepisami tak zwanej „ustawy o bestiach”. Przed Sądem Rejonowym w Kielcach toczy się proces tyczący zajścia z połowy października ubiegłego roku. 28-latka trafiła wtedy do szpitala na Czarnowie, gdzie według aktu oskarżenia szarpała za włosy jedną z ratowniczek i podrapała ją. Miała też kopnąć kobietę i pielęgniarza, którzy próbowali przywiązać ją pasami do łóżka, by przeprowadzić badania.
Relacja oskarżonej znacznie odbiega od tego, co ustaliła prokuratura. 28-latka wyjaśniała sądowi, że pielęgniarki były w stosunku do niej agresywne i brutalne. - W tej łazience odkręciły kran i mówiły, że nie mam co wołać o pomoc, bo mnie nikt nie usłyszy. Wyzywały mnie od "kur...", nazywały "dzieciobójem" - wyliczała 28-latka.
Z jej relacji wynika, że gdy pielęgniarki zabrały ją z powrotem na leżankę, chciały przywiązać jej ręce i nogi. - Mówiłam im, że chce stąd wyjść, że nie chce być wiązana, bo znam prawa pacjenta. Nie mogą mnie tam trzymać! W końcu przywiązały mi ręce pasami, aby pobrać mi krew. Udało mi się wyswobodzić rękę i zadzwoniłam po swojego opiekuna społecznego. Wtedy też przyszedł jeszcze jeden pielęgniarz i chcieli znowu mnie zapiąć w pasy, wywiązała się awantura i jakoś znowu mnie zniewolili - tłumaczyła 28-latka.
Akt oskarżenia do Sądu Rejonowego trafił w połowie lutego tego roku. Kobieta usłyszała dwa zarzuty: naruszenia nietykalności cielesnej ratownika i pielęgniarki, którym przynależna jest ochrona jako funkcjonariuszom publicznym i spowodowania u nich obrażeń poniżej siedmiu dni oraz zarzut znieważenia tychże osób. Przy czym 28-latka popełniła oba te czyny przy ograniczonej w stopniu znacznym zdolności do pokierowania swoim postępowaniem. Pierwszego czynu kobieta dokonała w warunkach tak zwanej recydywy. Oba te czyby zagrożone są karą do czterech i pół roku więzienia.
Podczas jednej z ostatnich rozpraw oskarżona w piśmie przesłanym do sądu podkreślała, że jest niewinna i chce prosić o karę w zawieszeniu, bo - jak zaznaczyła - chce się dalej uczyć, aby zdobyć odpowiednie wykształcenie i zawód.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?