Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Jestem pijarem z reklamy w gazecie". Ojciec Radosław Boboń SP o tym jak rozpoznać swoje powołanie i dobrze się o nie zatroszczyć

Aleksandra Łabędź
Aleksandra Łabędź
o. Radosław Boboń SP, Prowincjalny Duszpasterz Powołań Polskiej Prowincji Zakonu Pijarów
o. Radosław Boboń SP, Prowincjalny Duszpasterz Powołań Polskiej Prowincji Zakonu Pijarów arch. prywatne
Swoje powołanie, jak mówi, rozpoznał "czytając gazetę". Najważniejszą decyzję życia podjął w Sylwestra. - Jestem pijarem z reklamy w gazecie - mówi z uśmiechem o. Radosław Boboń SP, Prowincjalny Duszpasterz Powołań Polskiej Prowincji Zakonu Pijarów, z którym rozmawiamy o tym jak rozpoznać swoje życiowe "zadanie" i jak je pielęgnować, by zapał do niego nie zgasł. W związku ze zbliżającą się Niedzielą Powołań pytamy również o to, czy stwierdzenie "kryzys powołań" nie jest na wyrost.

Czy można powiedzieć głośno, że jest kryzys powołań?

Przyznam, że rzeczywiście dużo mówi się o liczbach formujących się w zakonach czy seminariach. Te liczby są mniejsze, co powoduje, że seminaria zaczynają się łączyć, powstaje trudność w obsadzeniu parafii, placówek. Każdy chciałby, żeby u niego było dużo młodych, pobożnych i energicznych księży, ale trzeba się liczyć z tym, że będzie o to coraz trudniej. Patrząc na to, że podjęcie decyzji o zostaniu kapłanem czy siostrą zakonną jest coraz mniejszym "prestiżem", motywacje rzeczywiście muszą być mocne i oczyszczone. Potrzeby nadal są ogromne w naszym kraju, gdzie jeszcze wiele osób pragnie posługi kapłana. Staram się jednak nie wchodzić w narzekanie i czarnowidztwo, robić tyle, ile się da i pokazywać, że można być szczęśliwym kapłanem i pijarem.

Uczy ojciec w szkole, spotyka się z młodymi - czy sygnalizują, że szukają swojej drogi?

Ważną częścią mojego pijarskiego życia jest kierownictwo duchowe. Są uczniowie z naszej szkoły, harcerze albo uczestnicy rekolekcji, którzy o takie towarzyszenie proszą. Niektórzy wprost mówią o tym, że zastanawiają się nad powołaniem kapłańskim i potrzebują wsparcia. Takie towarzyszenie ma pomóc młodemu człowiekowi poznanie siebie, historii swojego życia, relacji ludzkich, które tworzy, swoich możliwości i ograniczeń, różnych rodzajów powołań życiowych i specyfiki życia konsekrowanego, a przede wszystkim specyfiki pijarskiej.

Bardzo trudne pytanie, ale nie może być inaczej, aby nie padło - jak rozpoznać swoje powołanie?

Pierwszą odpowiedzią, jaka mi się nasuwa jest "na kolanach", czyli na modlitwie, w osobistej rozmowie z Bogiem, który powołuje, zaprasza, pomaga rozeznać i dodaje odwagi do podjęcia drogi. To Bóg zawsze wychodzi z inicjatywą, porusza, wzbudza wielkie pragnienia, przywołuje do siebie. Człowiek na to zaproszenie może odpowiedzieć "tak" lub "nie".

Co wtedy robić?

Dobrze jest wtedy nie krzyczeć za wcześnie całemu światu, że zostanę księdzem albo siostrą zakonną. Warto natomiast szukać sobie takiego "trenera personalnego" w życiu duchowym, z którym będzie można zobaczyć motywacje, te święte i te mniej święte. Pojawiają się pytania: czego Bóg ode mnie pragnie i czego ja sam pragnę w swoim życiu, gdyż na powołanie składa się wola Boga, wola człowieka i wola Kościoła wyrażona w decyzji przełożonych diecezjalnych lub zakonnych. W ramach rozeznawania można też podejrzeć życie codzienne w seminarium czy wspólnocie zakonnej. Najtrudniejsze jest jednak zawsze na koniec, czyli moment decyzji, której nikt za mnie nie podejmie.

Powołanie to też rodzina. Jak pielęgnować swoje powołanie?

Jest w naszych wspólnotach dobra praktyka codziennego, osobistego odnawiania ślubów zakonnych. Z okazji rocznic zachęca się również małżeństwa do tego, aby odnawiały swoje przysięgi. Nie wystarczy raz przed ołtarzem przyrzec Bogu albo drugiej połówce miłość i wierność. Decyzja z wczoraj może nie wystarczyć, bo my się zmieniamy, ludzie obok nas się zmieniają, jesteśmy postawieni w sytuacjach, których nie planowaliśmy. "Niech przeto ten, komu się wydaje, że stoi, baczy, aby nie upadł" pisze św. Paweł w Liście do Koryntian. Miłość, wierność, wytrwałe życie ślubami zakonnymi, powiemy w końcu świętość jest możliwa dzięki wsparciu Bożej łaski.

Chociaż dobrze odczytane powołanie, to również i trudne chwile. Jakie?

Trudne chwile mogą być związane z osamotnieniem, brakiem wsparcia. Z jednej strony normalnym jest, że stawiamy kapłanom wysokie wymagania, a z drugiej to bycie na świeczniku może być obciążające, kiedy wydaje się, że trzeba być w formie duchowej, fizycznej i psychicznej, a kapłan przeżywa trudny czas. Dlatego tak ważna jest rola wspólnoty, przełożonego, kierownika duchowego czy przyjaciół. Trudne chwile mogą być też związane ze świadomością wielu zadań i obowiązków, które czasem przerastają możliwości człowieka. Coraz częściej też można spotkać się z wrogością, falą hejtu, jaki na nas się wylewa w internecie czy na żywo. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest całkowicie bez powodu i próbuję się nie zrażać. Nie jest to na szczęście myślenie całego społeczeństwa. Myślę, że jak każdy z trudem przeżywam kolejne sytuacje oskarżonych kapłanów, którzy odchodzą. Niech nas to mobilizuje do jeszcze większej wierności i czuwania.

Pytanie bardziej osobiste, jak ojciec rozpoznał, którą drogą powinien pójść?

Jestem pijarem z reklamy w gazecie. Kiedyś wychodząc po Mszy z kościoła wziąłem ze sobą prasę katolicką dla młodzieży i przeglądając ją napotkałem napis, że Pijar to kapłan + zakonnik + nauczyciel + wychowawca. I zaczęło mi się to składać w całość, gdyż najpierw chciałem być nauczycielem i pracować z młodzieżą. Potem pojawiło się pragnienie kapłaństwa i sprawowania sakramentów. A na koniec dowiedziałem się, że to wszystko można realizować we wspólnocie zakonnej ślubując czystość, ubóstwo i posłuszeństwo. Pijarzy składają jeszcze czwarty ślub szczególnej troski o wychowanie dzieci i młodzieży. Uznałem, że muszę napisać. Tak oto rozpoczął się kontakt z o. Tomaszem, który listownie mi towarzyszył, a potem przyszedł czas na rekolekcje w Krakowie, rekolekcje w górach, wzrastanie we wspólnocie Duszpasterstwa Młodzieży Nazaretańskiej, gdzie podczas adoracji w Sylwestra podjąłem decyzję o wstąpieniu do pijarów.

Co w przypadku, gdy źle odczytamy to co jest nam "pisane"?

Myślę, że formacja w zakonie czy seminarium, która trwa od 6 do nawet 11 lat jest dobrym czasem na właściwe podjęcie decyzji. W tym czasie nie jesteśmy sami, bo mamy zaplecze osób, które nam towarzyszą. Ostatecznie jednak każdy dokonuje wolnego wyboru i trzeba się liczyć z tym, że nie da się wszystkich wydarzeń i sytuacji przewidzieć i na nie przygotować, zarówno w małżeństwie jak życiu zakonnym i kapłaństwie. Zawsze będzie to pewne ryzyko, w które wchodzimy jednak z Bogiem, o czym nie można zapominać.

Praca zdalna zdała egzamin na rynku pracy

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska