Teraz czasy mamy takie, że po pijanemu ani górnik, ani grabarz, ani kierowca, a nawet kasjer w sklepie czy aptekarz do roboty brać się nie powinien. Bo pracownik na podwójnym gazie dziś ma przeciwko sobie nie tylko przepisy, ale i coraz częściej opinię otoczenia. Co ważniejsze niż wszelkie zakazy. A jak spróbuje to szybko ma przechlapane. Jeżeli nie złapią go szefowie, to koledzy albo klienci nagrają zaraz na komórki i pokażą w internecie.
O górniczych popijawach, zwłaszcza po wypłacie, krążyło w Zagłębiu Miedziowym z pewnością więcej legend i opowiadań niż o biciu rekordów wydobycia rudy. Setki, tysiące ludzi zwieziono z całej Polski, skoszarowano w hotelach robotniczych. Internetu, kina, gier komputerowych nie było. Rodziny daleko. Były za to duże pieniądze i dancingi oraz taksówki wożące po wypłacie na balangi do Karpacza czy Szklarskiej Poręby.
Tak rodziła się pseudotradycja, która w jakiejś części trwa do dziś. Kiedyś obyczaje te rozkwitały. Wbrew władzom partyjnym, lokalnym, kopalnianym, które dużo obiecywały: mieszkania, imprezy, domy kultury... Ale nie wszystko realizowano. Może nawet były to deklaracje nie do zrealizowania. Bo w ciągu 5-latki można zbudować kopalnię lub hutę, ale miasta i społeczności, która narzuca obyczaje i kontroluje, nie wyczarujesz. A czy balujący górnicy mieli czas, by dojść do siebie i trzeźwo wrócić do pracy?
Ostatnio, po wypadku w kopalni Polkowice-Sieroszowice, gdzie pijany pracownik najechał maszyną na kolegę i zmiażdżył mu stopę, w KGHM wydano totalną wojnę alkoholowi. Sprawa ta wkurzyła prezesów koncernu, zwłaszcza, że wieść o zdarzeniu w kopalni dotarła do nich akurat wtedy, gdy mieli rozpocząć akademię z okazji Dnia Hutnika.
W efekcie uroczystość trzeba było o kilkadziesiąt minut opóźnić, a nazajutrz się zaczęło. Ruszyły badania trzeźwości górników zarówno przy zjeździe do kopalni, jak i po wyjeździe. Każą im dmuchać w alkomaty przed szychtą i po niej. Efekty? W ciągu pięciu dni wpadło „na alkomacie” 16 górników. Ale to nieprawda, że dopiero teraz zaczęto badać trzeźwość w KGHM. Wyrywkowe, a może i szersze badania pracowników były także przed wypadkiem. Np. w 2016 roku na 326 tys. wykonanych testów trzeźwości odnotowano 478 wpadek pracowników...
Pewnie górnicza brać zadowolona nie jest. Bo np. który kierowca lubi, by go zatrzymywać na ulicy i kazać dmuchać? Zwłaszcza kiedy pilnuje się i nigdy nie zasiądzie za kierownicą po kielichu. A pod ziemią górnik często jest takim kierowcą, tyle, że jeździ pojazdem nie za 4 czy 40 tysięcy, a za milion albo i jeszcze droższym. Wokół zaś ma pracujących kolegów, którym jednak nie wymalowano przejść dla pieszych i nie ustawiono świateł. No i na głowie plan do wykonania.
Mój tato pracował w kopalni do emerytury i nigdy pijany na szychtę nie szedł. A jak zabalował, to na drugi dzień brał wolne - mówi mi koleżanka. Uważa, że większość górników, i kiedyś i teraz szanowała siebie i pracę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?