W takiej sytuacji należy po prostu niezwłocznie zakończyć temat, bo z tej matni nie ma dobrego wyjścia. Tłumaczenie, że miałem co innego na myśli, zostanie zinterpretowane jako krętactwo albo - co gorsza - objaw tchórzostwa. Trzeba połknąć język i tyle. A jaką ja właściwie chciałem wyrazić myśl?
Załóżmy, że zamierzałem podkreślić dość oczywisty fakt, że mężczyźni są zazwyczaj bardziej konkretni, rzeczowi, podczas gdy kobiety mają skłonność do wikłania się w psychologiczne niuanse, nieubłaganie budując cały łańcuch przypuszczeń prowadzących z reguły na manowce. Ktoś przeciwko takiemu ujęciu protestuje? No to dodam, niejako dla równowagi, że kobiety wykazują więcej empatii, potrafią się wczuć w czyjś stan emocjonalny, podczas gdy mężczyźni są pod tym względem ślepi, co skłania niekiedy do wniosku, że są prostakami i chamami. Jeszcze ktoś protestuje? W porządku, to, co do tej pory zostało powiedziane - to wszystko uproszczenia i demagogia. Świat tak nie wygląda, bo zrobił się za sprawą feminizmu, genderu i przemian obyczajowych dużo bardziej skomplikowany niż w XIX wieku. Można też rzecz przedstawić z jeszcze szerszej perspektywy - na przestrzeni kilku tysięcy lat życie społeczne bardzo się zmieniło, a nasze mózgi pozostały takie same i stąd dzisiejsze napięcie między męskością i kobiecością.
W tym sezonie w polityce rządzą kobiety. Premier z PO - Ewa Kopacz, przyszły premier z PiS - Beata Szydło, liderka lewicy - Barbara Nowacka, marszałek Sejmu - Małgorzata Kidawa-Błońska. I teraz należy postawić pytanie: czy one wszystkie powinny myśleć jak facet, żeby w kraju działo się lepiej, czy może odwrotnie - niech odrzucą męski narcyzm i wezmą się za rozwiązywanie konkretnych problemów. Nie mówcie tylko, że za każdą z tych pań stoi jakiś mocny facet (Tusk, Kaczyński, Palikot, znów Tusk), bo to by było zbyt proste. Nawet jeśli w punkcie startu do wysokiej pozycji trochę tak było, to po jakimś czasie one zaczynają myśleć po swojemu i diabli wiedzą, do czego to "ukobiecenie" polityki doprowadzi. Do jej ubogacenia czy może jeszcze większego zagmatwania?
Nie będę udawał, że wiem, jak się skończy ten kobiecy eksperyment w naszej polityce. Proponuję zadowolić się konstatacją: mimo że jest trochę chaosu, to przynajmniej zrobiło się ciekawie. To trochę tak, jak z rodziną, w której młoda kobieta po doprowadzeniu do ślubnego kobierca ukochanego mężczyzny zaczyna eksperymentować ze swoim życiem, robi karierę naukową, zmienia orientację seksualną, a na koniec rozstaje się w przyjaźni z małżonkiem. Kiedyś taki scenariusz był możliwy, lecz zarezerwowany tylko dla ekscentrycznych kobiet ze społecznej elity. Dziś, wierzcie mi, wcielają go w życie jak najbardziej zwykłe dziewczyny. Można drzeć szaty, że to upadek cywilizacji, że kobiety nie powinny myśleć jak facet, a ja wam powtarzam: przynajmniej jest ciekawie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?