Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I Ty możesz wygrać setki milionów złotych na loterii

Janusz Michalczyk
archiwum polskapress
Od pewnego czasu Polaków elektryzują zapowiedzi wielkich wygranych - nawet ponad 200 milionów złotych za jeden strzał na loterii. Taką kwotę trudno ogarnąć wyobraźnią. Rozsądek podpowiada, że nie ma sensu grać, ale przecież ktoś tę fortunę zdobywa. Dlaczego nie ja czy Ty?

Przyznaję - od czasu do czasu kupuję kupon lotka, choć bez większego zaangażowania emocjonalnego. Kieruję się wskazówką przekazaną Mośkowi przez Pana Boga w znanym dowcipie. Kiedy petent uporczywie domagał się pomocy, usłyszał w odpowiedzi: „Daj mi szansę, kup los”. Tak więc sporadycznie, zazwyczaj pod wpływem impulsu, daję szansę Panu Bogu, lecz jak dotychczas rezultaty były gorzej niż niezadowalające.

Rzecz jasna, jako człowiek racjonalny, mam całkowitą świadomość, że szansa na główną wygraną w naszym lotku wynosi jak 1 do 14 milionów. Praktycznie coś takiego nie ma prawa się wydarzyć. Z drugiej strony - prawie co tydzień ktoś jednak wygrywa, więc nie kłamie slogan reklamowy, który głosi: „To możesz być ty”. Inny, trochę denerwujący slogan posługuje się podobną oczywistością: „Żeby wygrać, trzeba grać”. Natomiast dla tych, którzy niekoniecznie pragną się kierować prostym, nieskrywanym egoizmem, przygotowano serię reklamówek zachęcających do grania z myślą o pomaganiu bliźnim. Lotto sugeruje, że wygrane miliony możecie wydać na jakiś szlachetny cel, a tych celów da się przecież wymyślić bez liku. Wychodzi na to, że przepuszczanie pieniędzy na zakłady nie jest głupim marnotrawstwem, lecz nabiera cech działania charytatywnego. Jakaż ulga dla sumienia?!

Kiedy pojawiła się u nas międzynarodowa loteria Eurojackpot, zagrałem i ja. Raz. Żeby dać szansę Panu Bogu. Ponieważ jeden kupon kosztuje aż 12 złotych i 50 groszy, uznałem, że mamienie ludzi możliwością wygrania ponad stu milionów złotych przestaje być zachętą do zabawy i zaczyna przypominać wyłudzenie. W tej odmianie loterii szansa na główną wygraną wynosi jak 1 do ponad 95 milionów. Dodam, że fatalne wrażenie zrobiło na mnie reklamowanie Eurojackpot przez dwoje młodych, eleganckich i urodziwych osób, siedzących na złotych tronach. Zresztą złotem bije po oczach cała scenografia. Gdybym był młodą, urodziwą i elegancką osobą na złotym fotelu, to nie miałbym motywacji do gry - świat i tak leżałby u moich stóp!

No dobrze, powiecie, lecz przecież nawet w Eurojackpot ktoś wygrywa. Proszę zatem nie wciskać nam, że szansa na główną stawkę jest zerowa. Cóż, muszę się z tym zgodzić. Wyjaśnię to następująco. Racjonalny człowiek uznaje, że granie w lotka jest wyrzucaniem pieniędzy w błoto. Haczyk tkwi w tym, że kupując kupon, nie kierujemy się rozumem. Tu włączają się emocje, wyobraźnia podsuwa błogie obrazy taplania się w bogactwie. To silna pokusa, więc nic dziwnego, że jej ulegamy. Do tego dochodzi niemal magiczna otoczka towarzysząca wygrywaniu, gdy na przykład jedna osoba zgarnia kilka wielkich nagród na loterii, co pozornie nie powinno się nigdy wydarzyć.

Emerytowany profesor matematyki David J. Hand w książce „Zasada nieprawdopodobieństwa” opisuje m.in. przypadek niejakiej Evelyn Marie Adams, która w ciągu czterech miesięcy (w latach 1985-86) dwukrotnie wzięła główną nagrodę w New Jersey Lottery - w sumie 5,4 mln dolarów. To robi wrażenie, gdyż prawdopodobieństwo takiego podwójnego zwycięstwa wynosiło jak 1 do tryliona (jedynka i 18 zer). Jak to wyjaśnia Hand? Dla niego nie są to żadne cuda. Pisze, że to tylko pozorna sprzeczność, iż codziennie dochodzi do wydarzeń niezwykle mało prawdopodobnych. Przede wszystkim działa prawo naprawdę wielkich liczb. Jeśli na całym świecie w cyklicznych loteriach biorą udział setki milionów ludzi, to ktoś musi wygrywać. To pewne. Tak jak nie powinno nas dziwić, że loteria North Carolina Cash miała takie same zestawy zwycięskich liczb w dwóch losowaniach z rzędu: 9 i 11 lipca 2007 roku. Na przestrzeni dziesiątek lat musi gdzieś do czegoś takiego dojść.

Hand pisze, że ciekawie się robi, gdy do gry wchodzi kolejne prawo - kombinacji. W 1980 roku niejaka Maureen Wilcox kupiła po jednym kuponieMassachusetts Lottery i Rhode Island Lottery. Trafiła, lecz obstawiła zestaw zwycięskich liczb z pierwszej loterii na kuponie drugiej i odwrotnie. Pan Bóg jej posłuchał, ale coś mu się pokręciło.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska