Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia wrocławskich pocztówek. Te małe dzieła sztuki nazywano kiedyś odkrytkami

Hanna Wieczorek-Ferens
Hanna Wieczorek-Ferens
Wrocław rok 1920, Widok na kościół Najświętszej Marii Panny na Piasku.  Pocztówka wydana przez Kunstverlag Bruno Scholza w Breslau
Wrocław rok 1920, Widok na kościół Najświętszej Marii Panny na Piasku. Pocztówka wydana przez Kunstverlag Bruno Scholza w Breslau Fotopolska.eu
W Polsce zwano je początkowo odkrytkami lub korespondentkami, w końcu dorobiły się własnej nazwy: pocztówki. I choć wydaje się, że towarzyszą nam od zarania dziejów jest to stosunkowo świeży wynalazek. Po raz pierwszy, 1 października 1869, wprowadziła je do obiegu poczta austriacka. O tytuł wynalazcy pocztówek walczą dwaj panowie: Heinrich von Stephan ze Słupska i wiedeńczyk Emanuel Herrmann. I choć niewątpliwie Stephan pierwszy wpadł na rewolucyjny pomysł prowadzenia korespondencji za pomocą kart pocztowych, to w życie wprowadził go Herrmann.

Pomysł nie rokuje nadziei

Heinrich von Stephan był pruskim urzędnikiem państwowym, zajmujący się przede wszystkim pocztą. Trzeba przyznać, że zrobił oszałamiającą karierę. Urodził się w Słupsku 7 stycznia 1831 roku, był ósmym z jedenaściorga dzieci w rodzinie Ernsta Stephana. Po ukończeniu szkół, zaczął pracować jako pisarz w Urzędzie Pocztowym w Słupsku. Potem przenosił się do Malborka, Gdańska, Kolonii, Frankfurtu, Poczdamu i w końcu do Berlina.

W Kolonii, gdzie przebywał 5 lat, zdobył największe doświadczenie oraz wiedzę na temat zasad funkcjonowania poczty. Szybko awansował na wyższe stanowiska. Został zauważony i doceniony przez generalnego dyrektora poczty niemieckiej. W 1856 roku mianowano go generalnym poczmistrzem Berlina i zaraz zabrał się za reformowanie berlińskiej poczty. W 1876 roku został podsekretarzem stanu odpowiedzialnym za pocztę w 1880 r, a w końcu ministrem usług pocztowych Niemiec.
Wróćmy jednak do lat 60. XIX wieku. 30 listopada 1863 roku odbyła V Niemiecka Konferencja Pocztowa w Karlsruhe. I tam właśnie Stephan zaprezentował swój nowy pomysł – wprowadzenie kart korespondencyjnych, z niemiecka zwanych Postblatt, jako nowej, tańszej i prostszej formy korespondencji.

Proponowana przez poczmistrza ze Słupska karta miała mieć wymiary 150 na 115 mm, wydrukowany znaczek i miejsce na adres na jednej stronie, oraz miejsce na korespondencje na drugiej stronie. Jednak w Prusach pomysł von Stephana odrzucono, stwierdzono bowiem, że... „nie rokuje on nadziei”.

Historia wrocławskich pocztówek. Te małe dzieła sztuki nazywano kiedyś odkrytkami

Innego zdania był Emanuel Herrmann, austriacki ekonomista, który 26 stycznia roku 1869 zaproponował cesarskiej poczcie wprowadzenie do obiegu karty pocztowej. Jak twierdził na pomysł ten wpadł samodzielnie i z oburzeniem odrzucał wszelkie posądzenia, że inspirację czerpał z propozycji Ernsta von Stephana. Dzisiaj jako „wynalazców” pocztówki wymienia się obu panów.

Tańsza niż list

Poczta austriacka, w przeciwieństwie do pruskiej, uznała pomysł Emanuela Herrmanna za obiecujący. Do wiedeńskich urzędników przemówił argument, że "odkrytka" będzie znacznie tańsza od tradycyjnego listu. I tak 1 października 1869 roku karty korespondencyjne oficjalnie weszły w obieg. Odkrytki miały zażartych przeciwników. Wielu uważało bowiem, że list bez kopert jest pogwałceniem prywatności korespondencji. Jednak zwolenników kart korespondencyjnych przybywało wręcz lawinowo. W ciągu trzech miesięcy od wprowadzenia do obiegu kart pocztowych, wysłano ich trzy miliony! O sukcesie zadecydowała niska cena i... łatwość wysyłania w porównaniu do nadania na poczcie zwykłego listu w kopercie. Bo przecież sama kartka bez koperty ważyła mniej niż list, co nie tylko ułatwiało życie listonoszom, ale obniżało jej cenę.

Rok później wprowadzenie do pocztowej oferty zdecydowało się kilka państw niemieckich, a niewiele później zaczęto ozdabiać zwykłe odkrytki. Zaczęło się od „domowej” twórczości. Karty pocztowe ozdabiano we własnym zakresie rysunkami i okolicznościowymi napisami. W albumie rodzinnym sama mam kilka takich kart, między innymi pocztówkę z roku 1901, ozdobioną zdjęciem siostry mojej babci.

Kiedy okazało się, że ludzie chętnie wysyłają ozdobne odkrytki, zaczęto produkować karty z różnymi obrazkami.

Rysunek w rogu kartki

Pierwsze pocztówki różniły się znacznie, od tych, jakie dzisiaj kupujemy. Obrazki bowiem umieszczano w rogu kartki, po stronie przeznaczonej na korespondencję. A, że z czasem stawały się one coraz większe, to na napisanie wiadomości pozostawało coraz mniej miejsca. Stąd na wielu starych pocztówkach możemy zobaczyć, że nadawcy zapisywali także widoczki, które chcieli pokazać znajomym czy rodzinie.

Zmieniło się to na początku XX wieku, a konkretnie w 1904 roku. Wtedy bowiem poczta wydała nowe zalecenia – odtąd obrazek zajmował jedną stronę pocztówki, a na drugiej pozostawiano miejsce na korespondencje i adres.
Początkowo karty pocztowe ilustrowano za pomocą stempli kauczukowych, później także miedziorytu, stalorytu, drzeworytu i litografii. I to właśnie litografia była najpopularniejszą techniką zdobienia widokówek Zaczęli się pojawiać artyści, którzy specjalizowali się w projektowaniu kart pocztowych. W Polsce zajmował się tym między innymi

  • Tadeusz Rybkowski,
  • Michał Pociecha,
  • Franciszek Kostrzewski, a w Rosji Jelizawieta Böhm.

Dużą popularnością cieszyły się oczywiście kartki z widokami różnych miejsc, ale też pocztówki z reprodukcjami obrazów znanych malarzy oraz scenami przedstawiającymi głośnie w owym czasie wydarzenia.
Zanim pojawiły się pocztówki, pocztą wysyłano kolorowe, ilustrowane druki reklamowe, które traktowane są dzisiaj jako „zwiastuny” pocztówek. Na aukcjach osiągają one spore ceny. Podobno za druk reklamowy fabryki cygar na wrocławskich Hubach zapłacono kilka lat temu 13 tysięcy euro!

Pierwsza kartka z widokiem Śnieżki

Jak pisze Mariusz Kotkowski, historyk i miłośnik starych pocztówek, dzisiaj nie można ustalić kto i gdzie wyprodukował pierwszą pocztówkę. Już ponad sto lat temu kilkanaście miejscowości i państw pretendowało do tego tytułu. Wiadomo natomiast, że wśród najstarszych wymienia się pocztówki wydawane w czasie wojny prusko-francuskiej w 1870 roku przez obie strony konfliktu. W tym samym roku pocztówkę wydał w Wiedniu Serb Petar Manojlovic. Przedstawiała ona smoka na tle miasta. Jednak do dzisiaj nie zachował się chyba żaden jej egzemplarz, kartę tę znamy jedynie z przedwojennych reprodukcji.

Także dolnośląskie pocztówki z widokiem Śnieżki z 23 lipca 1873 roku są kolekcjonerskim rarytasem. Ową widokówkę wydał Fryderyk Sommer, właściciel schroniska na Śnieżce a jednocześnie urzędnik agencji pocztowej, która się w nim mieściła. Jest to także najstarsza na ziemiach polskich kartka o tematyce górskiej.

Wymień się pocztówką z królem

Pocztówki nie tylko wysyłano, ale także zaczęto kolekcjonować. Pasji tej oddawali się nawet władcy różnych państw! Zaczęły powstawać stowarzyszenia, do których należeli kolekcjonerzy kart pocztowych. Na przykład w Krakowie w roku 1889 zawiązano „Kółko Kartofilów” przy „Związku Polskich Zbieraczy Znaczków Pocztowych”. Jego członkowie wraz z czeskimi kolegami w tymże 1889 roku zorganizowali I Słowiańską Wystawę Kart Pocztowych, na której 180 kolekcjonerów i wydawców prezentowało 30 tysięcy kart pocztowych.

W czasie wystawy wybrano także najpiękniejszą pocztówkę. Złoty medal zdobyła seria 10 kart z akwarelami przedstawiającymi widoki Krakowa, które namalował Stanisław Tandos. Ów zestaw wydał Salon Malarzy Polskich w Krakowie.

Z wystawą kart pocztowych, tym razem zorganizowaną w Warszawie, wiąże się historia polskiej nazwy ilustrowanej karty. Otóż w roku 1900 Towarzystwo Dobroczynności zorganizowało w stolicy Wystawę Kart Pocztowych. Dziewięciodniowa impreza biła rekordy popularności, odwiedziło ja bowiem 16 tysięcy osób, choć za bilet trzeba było zapłacić 20 kopiejek.

Wystawę wykorzystano do ogłoszenia konkursu na polską nazwę ilustrowanej odkrytki. Konkurs był bardzo poważny, w jego jury zasiadali bowiem wybitni językoznawcy: Jan Karłowicz, Ludwik Korotyński, Adam Kryński, Władysław Niedźwiedzki oraz Wacław Taczanowski. Propozycji nadesłano 296. Niektóre z propozycji mogą nas bawić, były bowiem wśród nich takie, jak „listowstręt”, śmieciuszka”, „nibylist” czy „nagopis” i „niedyskretka”. Ostatecznie szanowne jury zakwalifikowało do drugiego etapu pięć spośród nich. Do finału weszły: „listewka”, „otwartka”, „pisanka” oraz „pocztówka”. Publiczności odwiedzającej wystawę najbardziej spodobała się pocztówka. Autorem tej propozycji okazał się Henryk Sienkiewicz ukrywający się pod pseudonimem Maria z R. Z pasji „kartofilów” zakpił sobie przy okazji wielkiej wystawy sam Bolesław Prus, który opublikował w „Kronice Towarzyskiej” (stałej rubryce ukazującej się w „Kurierze Codziennym”) taki oto wierszyk”:

Nalista, Oszczędnica
Kartocha, Dopiśnica
Niedyskretna, Odsłonka,
Naguska, Ogląda,
Wyczystki, Zawiatkach
Wreszcie – Łatki przy Gadkach.
Listek dla kartofilów

Jednak nawet sam Prus nie był w stanie zniechęcić Polaków do pasji zbierania pocztówek. Była ona tak wielka, że wydawano czasopisma adresowane do zbieraczy kart pocztowych. W Polsce magazynem takim był miesięcznik „Listek. Pismo ilustrowane poświęcone pocztówkom”, który ukazywał się w 1904 roku. Możemy się z niego dowiedzieć, że pasja kolekcjonerska łączyła ludzi różnych stanów. Otóż chęć wymieniania się pocztówkami zgłosił między innymi Karol Hrabia Belina-Brzozowski; p. Krzyżopol w Sokołówce, gubernia Podolska; Bohdan Szymański, Rejent, Gostynin, gub. Warszaw.; Stanisława Zalewska Władywostok D.Z.; Mieczysław Wiśniewski, Windohek D.S. W. Afrika; Irena Stachurska, Olkusz, gub. Kieleckiej (pisownia oryginalna).

Kartka pocztowa ze zdjęciem Lucyny i Marii Pruszyńskich, około 1905 roku
Kartka pocztowa ze zdjęciem Lucyny i Marii Pruszyńskich, około 1905 roku archiwum domowe

Z lektury „Listka” wynika, że sprzedaż kart pocztowych była w owym czasie naprawdę wielkim biznesem. Otóż według redaktorów miesięcznika w tym czasie hurtownicy za sprowadzone kartki pocztowe zapłacili 60 tysięcy rubli.

Nie można się więc dziwić, że wydawcy pocztówek uciekali się do przeróżnych sztuczek, by uatrakcyjnić swój towar. Jak można się dowiedzieć w Muzeum Tkactwa w Kamiennej Górze, materiałem do produkcji pocztówek był karton, który składał się z co najmniej trzech warstw: awersu, rewersu, wkładki środkowej. Jednak najlepsze efekty uzyskiwano, gdy karta składała się z 5-7 warstw. Jednym z pomysłów na przyciągnięcie uwagi kupujących było umieszczanie elementów ruchomych, dzięki którym możliwe było zmienienia obrazka w wyciętym okienku.

Inny sposób to kolorowanie pocztówek, choć redaktorzy „Listka” twierdzili, że ta metoda stosowana była „jako ostateczna ucieczka w razie niepowodzenia towaru. Dana pocztówka nie idzie więc oddaje się ją bez namysłu do kolorowania”. I przy okazji narzekali, że chęć zysku (kolorowanie musi być tanie i szybkie), powoduje, że panienki zatrudnione do tej czynności „malują co bądź i jak bądź byle prędzej”, bez jakiegokolwiek nadzoru artystycznego.

Złoty wiek pocztówki

Pod koniec XIX wieku pocztówki osiągnęły nieprawdopodobny sukces. Tak wielki, że zaczęto je nawet cenzurować. Na przykład w zaborze rosyjskim nie wolno było wydawać pocztówek z wizerunkiem Kościuszki. W 1906 roku prasa donosiła o skonfiskowaniu 100 pocztówek ze scenami z powstania styczniowego.

Popularność pocztówek docenili spece od propagandy. Podczas I wojny światowej kartki pocztowe wykorzystywane były propagandowo – umieszczano na nich patriotyczne hasła, pokazywały sceny zwycięstwa, życie codzienne żołnierzy na froncie i oczywiście ośmieszały wrogów.

Pierwsza wojna światowa to moment, kiedy zaczyna spadać zainteresowanie kartami pocztowymi, stąd mówi się, że złoty wiek pocztówki przypada na koniec XIX wieku i początek XX wieku. Po I wojnie światowej kartki pocztowe straciły nieco na atrakcyjności. Wydawano przede wszystkim pocztówki fotograficzne, było ich jednak zdecydowanie mniej niż tych wydawanych przed wielką wojną.

Wrocław pokochał pocztówki

Także wrocławianie pokochali kartki pocztowe. Świadczy o tym nie tylko mnogość wzorów widokówek wydawanych na przełomie XX i XX wieku, ale także liczba firm, które się tym zajmowały.

Początkowo do najchętniej pokazywanych miejsc w naszym mieście należały: najważniejsze miejskie budowle i zabytki. Można więc było wysłać kartkę z widokiem ratusza, katedry, opery, Wzgórza Partyzantów, Wyspy Piaskowej, Rynku czy ulicy Świdnickiej. Pojawiały się także widokówki z popularnymi kawiarniami, restauracjami i miejscami zwanymi etablissments (na przykład na Rakowcu czy Osobowicach).

Z czasem, kiedy wzrosła liczba firm wydających pocztówki liczbę ich wzorów zaczęto liczyć już nie w setkach, a w tysiącach! Trudno dzisiaj obliczyć, ile wzorów wrocławskich widokówek ukazało się do 1945 roku.

Mariusz Kotkowski podaje, że profesor Alfred Konieczny, na podstawie swoich doświadczeń kolekcjonerskich i rozmów z innymi hobbystami, szacował ich liczbę na 30 tysięcy.

Przy pisaniu tekstu korzystałam z książki Mariusza Kotkowskiego „Niezwykła codzienność. Ulice i place Wrocławia na dawnej pocztówce”, artykułu „Pocztówka na ziemiach polskich” na stronie grawerowanie-lublin.pl oraz tekstu Michała Stołpca „Historia pocztówki w Polsce i na świecie” ze strony muzeumtkactwa.pl.

Wrocław rok 1920, Widok na kościół Najświętszej Marii Panny na Piasku.  Pocztówka wydana przez Kunstverlag Bruno Scholza w Breslau

Historia wrocławskich pocztówek. Te małe dzieła sztuki nazyw...

od 7 lat
Wideo

Jak wyprać kurtkę puchową?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska