18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia rodzącego się uczucia - rozmowa z Andrzejem Jakimowskim, reżyserem filmu "Imagine"

Małgorzata Matuszewska
Dariusz Gdesz
Andrzej Jakimowski, twórca znakomitych filmów "Zmruż oczy" i "Sztuczki", nakręcił swój najnowszy film "Imagine".

Skąd się wziął ten film?
Trochę z wyobraźni. A konkretnie - ze strzępków informacji o tym, że Stevie Wonder porusza się po scenie dzięki słuchaniu odgłosów swoich butów. To posłużyło mi do zbudowania historii wokół człowieka, który się porusza, słysząc tylko odbicie dźwięków.

Filmowcy na co dzień poruszają się świadomie w świecie dźwięków.
Zawsze miałem do czynienia z odbiciem dźwięków w filmie, które się dodaje lub usuwa, żeby uwiarygodnić dźwięk. W przestrzeni zamkniętej ma inny pogłos, w otwartej inny, pogłosów jest zawsze bardzo dużo i zawsze mnie to ciekawiło. W 1991 roku nakręciłem film "Pogłos". I "Imagine" powstał także z tego zaciekawienia, ale oczywiście z tego punktu do końca scenariusza była jeszcze daleka droga. Potem przeczytałem artykuł o Benie Underwoodzie - niewidomym chłopcu używającym echolokacji, oniemiałem i zdałem sobie sprawę, że ktoś, kogo wymyśliłem, istniał naprawdę. Zacząłem szukać informacji o nim, dowiedziałem się więcej. Scenariusz wyrzuciłem i napisałem nowy, oparty o fakty, większą wiedzę o osobach echolokujących. Nową historię umieściłem w realiach, doszedłem do wniosku, że nie warto fantazjować w sprawie, która jest bardzo interesująca i zdać relację z rzeczywistości, nie ubarwiając jej, nie przekłamując. To cała historia scenariusza, ale echolokacja jest tylko jednym z tematów filmu. Główna rzecz, która od początku była w scenariuszu, nie zmieniła się - to historia kobiety i mężczyzny, rodzącego się uczucia i jego wpływu na poznawanie świata.

Czy Pana najbardziej interesuje to, co jest niewidoczne dla oczu?
Chyba w ogóle dla ludzi najbardziej interesujące jest to, czego nie mogą zobaczyć i o to się spierają, więc temat filmu jest uniwersalny. Od mniej widzących możemy się bardzo dużo nauczyć i wykorzystać tę wiedzę na co dzień.

Bohater wpada do dziury obok zaskoczonych robotników. Powinniśmy przechodzić kursy ratownictwa, by takie wydarzenia nie zaskakiwały?
Kurs pierwszej pomocy to bardzo pożyteczny przedmiot, żeby pomagać ludziom, którzy odnieśli rany lub stracili przytomność. Ale ta scena jest tragiczna dla Jana, choć nie doznaje poważnego uszczerbku.

Ciekawią Pana kameralne historie?
Ten film nie był zupełnie kameralny, ma zawężoną perspektywę, która się otwiera, co nie byłoby możliwe bez pewnego rozmachu. Ale opowiedziana w nim historia jest intymna.

Czuł Pan szerszy horyzont, pracując w międzynarodowej ekipie?
Tak. Przyjemne było poznanie filmowców z innych krajów, doświadczenie innych realiów na planie.

Trudna była formalna droga do powstania "Imagine"?
Nie, ale zabrała dużo czasu,bo zaangażowane w koprodukcję były instytucje filmowe z kilku krajów i Eurimages.

"Imagine" zbiera opinie światowego, czasem "w odróżnieniu od polskich".
Polskie kino też produkuje światowe filmy, mój nie jest wyjątkiem. Doceniana jest jakość, a to jest polska jakość, bo film zrobili Polacy, będący większością w międzynarodowej ekipie.

Patrząc na rzeczywistość, zastanawia się Pan, co z niej dałoby się przerobić na film?
Na świat patrzę raczej z przyjemnością, ale nie rozważam go pod kątem wykorzystania do filmu. Dopiero mając ideę filmu, próbuję odtworzyć to, co widziałem i znaleźć jakąś ciekawą perspektywę. Filmy rodzą się raczej z obserwacji własnego życia, niż drobiazgowej obserwacji wszystkiego dookoła.

Co Pana pasjonuje?
Czytanie, bieganie. Sporo czytam dzienników, bo interesuje mnie polityka, jak i wiele innych rzeczy.

A literatura piękna?
Jest kilka książek, do których wracam. Bardzo lubię literaturę, która ma poczucie humoru, a przynajmniej groteski, pozwalającej wstawić w cudzysłów siebie samego, odnieść się do siebie z dystansem. Lubię wracać do klasyki, do wielkich nazwisk.

Pracuje Pan już nad następnym projektem filmowym?
Mam kilka pomysłów, ale nie wiem, który z nich ma szansę na szybsze zdobycie pieniędzy na produkcję. Myślę o kameralnym filmie rozgrywającym się na przedmieściach Warszawy, które znam, bo tam mieszkam. Rozważam też opowieść w XIX-wiecznym Wiedniu, wiążącą się z historią medycyny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska