Hapoel - Śląsk 4:0. WKS pożegnał się z pucharami (SKRÓT, WYNIK 12.08.2021)
Symboliczne było to, co zdarzyło się już w drugiej minucie meczu. Komentatorzy Polsatu Sport właśnie chwalili Szymona Lewkota, mówiąc, że dobrze sobie radzi w tym sezonie. No i w tym momencie obrońca Śląska dostał za plecy kozłującą piłkę, którą głową starał się podać do Matusa Putnockiego. Zrobił to jednak za krótko i zza jego pleców wyskoczył rywal, który wpakował piłkę do bramki.
SKRÓT MECZU Hapoel Beer Szewa - Śląsk Wrocław (12.08.2021) - LINK
Pięć minut później - 0:2. Strata Makowskiego w środku pola, dwa podania i gol. Szok. Jeśli ktoś zapomniał włączyć telewizor, to spóźnił się jak Marcin Daniec na walkę Gołoty.
W tym sezonie Śląsk pokazywał, że potrafi zmienić obraz gry, że walczy, odrabia straty. Nie tym razem. Z samolotu na lotnisku w Tel Awiwie wysiadła zupełnie inna drużyna - przede wszystkim zagubiona w obronie. Hapoel tymczasem znakomicie odrobił lekcje. Wiedział, że wrocławianie lubią prowadzić grę, że się nie cofną i przyjął ich na własnej połowie. Nie stosował raczej wysokiego pressingu, w gdy tylko nadarzała się okazja, szybko przechodził do ataku.
Tymczasem WKS był kompletnie zgubiony w obronie. Po błędzie z drugiej minuty właściwie nie podniósł się Szymon Lewkot, mylił się Mark Tamas, słabo grał Victor Garcia, który dołożył - nie cegiełkę - lecz cegłę, do gola na 0:3. Na domiar złego już 24 minucie boisko opuścić musiał Patryk Janasik, który na tle kolegów wyglądał nieźle, ale źle stanął i prawdopodobnie uszkodził kolano. Wygląda to poważnie.
Niestety - Bartłomiej Pawłowski, który wszedł na jego miejsca, znów - delikatnie mówiąc - nie błyszczał. To, że w obronie nie zawsze sobie radzi, już wiedzieliśmy, ale trudno nam się doliczyć w pierwszej połowie chociaż jednego udanego dryblingu czy dobrego dośrodkowania.
Owszem - było kilka takich momentów, w których Śląsk mógł się podłączyć do gry o awans, ale Hapoel jeszcze przed przerwą powinien prowadzić 3:0, bo w słupek trafił Sagiv Yehezkel.
Po wyjściu z szatni drużyna Jacka Magiery miała szansę, żeby strzelić bramkę, która dałaby jej w tym momencie dogrywkę. Robert Pich dostał piłkę w polu karnym, ale przegrał pojedynek z bramkarzem. Potem Praszelik mógł wykorzystać dośrodkowanie Pawłowskiego. Trzeciego gola strzelił jednak Hapoel, który znów podziurawił obronę Ślaska. Gol na 4:0 dopełnił obrazu zniszczenia.
Rozczarowanie? Tak, duże. Zwłaszcza po tym, co oglądaliśmy w pierwszym meczu we Wrocławiu. Szkoda podwójnie, gdy popatrzymy, jak to się wszystko ułożyło w losowaniu. Faza grupowa była po prostu bliżej, niż zwykle.
Z drugiej strony - to mimo wszystko Hapoel był faworytem tej rywalizacji. No i obnażył wszystkie braki Śląska, zwłaszcza w obronie. Na dziś wiemy tyle, że w sześciu meczach w Lidze Konferencji WKS stracił 11 goli. To jest główny problem.
- Po siedmiu minutach, gdy przegrywaliśmy 0:2, cały czas byliśmy w grze i wiedzieliśmy, że prędzej czy później wrócimy do meczu i będziemy budować swoje akcje. Były sytuacje, dążyliśmy do strzelenia kontaktowego gola. Na poziomie europejskim trzeba wykorzystywać swoje okazje i być konkretnym w ofensywie i obronie. Nie ma tu miejsca na wątpliwości - powiedział po meczu Jacek Magiera.
Trener Śląska dodał, że jego drużyna powinna "zrobić więcej" we Wrocławiu, bo tam stwarzała sobie sytuacje.
- Występ w europejskich pucharach traktujemy jako coś dodatkowego. Możemy dzięki temu ocenić potencjał indywidualny i drużynowy na tle europejskich rywali. Mamy dzięki temu mnóstwo wniosków i decyzji, które wkrótce będą podejmowane - stwierdził Magiera, który dwukrotnie podkreślił, że teraz już nie wszyscy zawodnicy będą dostawać szanse.
Teraz najważniejsze jest, żeby nie przespać początku ligi. Pięć punktów po trzech kolejkach to niezły wynik, ale zwłaszcza po ostatnim spotkaniu z Lechią Gdańsk pojawił się niedosyt. Będzie on zdecydowanie większy, jeśli w niedzielę na własnym boisku nie uda się wygrać z Górnikiem Łęczna, który zajmuje ostatnie miejsce w lidze i stracił najwięcej goli ze wszystkich drużyn - osiem. Trzy punkty to niejako obowiązek, a i sprawią, że łatwiej będzie znieść kaca po wyprawie do Izraela.
Hapoel Beer Szewa - Śląsk Wrocław 4:0 (2:0)
Gole: Ansah 2, 54, Safuri 7, Shviro 84
Sędzia: Ruddy Buquet (Francja).
Hapoel: Harush - Abaid (80. Ketljens), Vitor, Tibi, Abd Elhamed - Bareiro - Petrucci (80. Dadya), Micha (64. Acolatse), Safuri (41. Yosefi) - Ansah, Yehezkel (63. Shviro).
Śląsk: Putnocky - Lewkot (60. Bejger), Golla, Tamas - Janasik (25. Pawłowski), Mączyński, Makowski (46. Praszelik), Garcia (79. Piasecki) - Pich, Schwarz - Exposito (79. Quintana).
Żółte kartki: Bareiro - Mączyński, Lewkot, Tamas.
Pierwszy mecz - 2:1 dla Śląska. Awans - Hapoel.
PKO BP Ekstraklasa - 4. kolejka
Piątek: Bruk-Bet Termalica (godz. 18, Canal+ Sport, nSport+), Stal Mielec - Wisła Kraków (20.30, Canal+ Sport, TVP Sport).
Sobota: Piast Gliwice - Wisła Płock (15, Canal+ Sport), Lechia Gdańsk - Cracovia (17.30, Canal+ Sport), Warta Poznań - Legia Warszawa (20, Canal+ Sport).
Niedziela:
Śląsk Wrocław - Górnik Łęczna (17.30, Canal+ Sport), Zagłębie Lubin - Pogoń Szczecin (20, Canal+ Sport).
Poniedziałek:
Jagiellonia Białystok - Górnik Zabrze (18, Canal+ Sport).
Jaga i Śląsk powalczą o mistrza!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
