MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bez tajemnicy

Redakcja
(INF. WŁ.) Mimo iż tajemnicę korespondencji gwarantuje nam konstytucja, a za jej złamanie grozi nawet 2-letni wyrok więzienia, to niemal regułą jest, że policja, prokuratura i sądy stoją po stronie pracodawców, którzy czytają korespondencję swoich pracowników.

Czy pracodawca ma prawo czytać naszą korespondencję? Prawnicy mają różne zdania w tej kwestii.

   Zdaniem konstytucjonalisty, prof. Pawła Sarneckiego, kierownika Katedry Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, tajemnica korespondencji jest rzeczą świętą, bo zapewnia ją nam konstytucja, a pracodawcy - chociaż nie wszyscy - o wyjątkach napiszemy niżej - nie mają prawa wglądu w nią, niezależnie od tego, czy jest ona przesyłana za pomocą poczty elektronicznej lub zwykłego listu. Pracodawcy nie mogą też, według krakowskiego konstytucjonalisty, podsłuchiwać rozmów telefonicznych swoich podwładnych.

Prywatność świadomie ograniczona

   Odmiennego zdania niż prof. Sarnecki są inni prawnicy, znawcy prawa pracy czy prawa administracyjnego. Prof. Barbara Wagner z Katedry Prawa Pracy UJ, sędzia Sądu Najwyższego, uważa, że gdy jesteśmy w pracy, to świadomie godzimy się na ograniczenie naszej prywatności, w tym na możliwość przeglądania naszej korespondencji przez pracodawcę, w takiej czy innej formie. Pogląd prof. Barbary Wagner podzielają też profesorowie: Michał Seweryński, specjalista prawa pracy z Uniwersytetu Łódzkiego, oraz Andrzej Patulski z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego.
   Wszyscy oni jednak podkreślają, podobnie zresztą jak Ewa Kulesza, generalny inspektor ochrony danych osobowych, że warunkiem koniecznym do tego, by pracodawca mógł przeglądać e-maile, czytać listy czy podsłuchiwać rozmowy telefoniczne, jest wcześniejsze poinformowanie o tym pracownika. Taka sytuacja mogłaby mieć miejsce na przykład wówczas, jeśli pracownik podpisze zobowiązanie, że zapoznał się z regulaminem pracy, w którym pracodawca zastrzega sobie prawo do kontrolowania tego, co robi zatrudniony w czasie pracy. - Takie rozwiązanie tego problemu obowiązuje również np. w Stanach Zjednoczonych - przypomina prof. Barbara Wagner.
   Pani profesor argumentuje, że pracownik podczas pracy znajduje się w dyspozycji pracodawcy i z tego tytułu powinien dbać o jego dobro, a jednocześnie zgadza się na ograniczenie prawa do prywatności. Prof. Wagner przyznaje jednocześnie, że w prawie pracy nie sposób precyzyjnie zapisać czy raczej wyznaczyć granice ingerowania pracodawcy w życie pracownika, gdy ten jest w pracy. - Każda sprawa o naruszenie tajemnicy korespondencji jest inna, a to oznacza, że sąd musi w oparciu o zebrany materiał zinterpretować ją, a następnie wydać stosowne orzeczenie - mówi prof. Barbara Wagner, sędzia Sądu Najwyższego. - Nie ma innej drogi, trzeba tę kwestię pozostawić ocenie sądu - kategorycznie stwierdza prof. Michał Seweryński.

Konstytucja zapewnia nam ochronę korespondencji

   Konstytucjonalista, prof. Paweł Sarnecki ze swoimi kolegami prawnikami, ale reprezentantami innych dziedzin nauki prawa, zgadza się tylko w jednym: nie godzi się wykorzystywać sprzętu pracodawcy do prywatnych celów, w tym m.in. do prowadzenia osobistej korespondencji. Profesor przekonuje jednak, że gdy dochodzi do takich sytuacji, to pracodawca może dochodzić zadośćuczynienia na podstawie przepisów o bezprawnym korzystaniu z cudzego mienia. Nie może natomiast przeglądać prywatnej korespondencji podwładnego.
   Co równie ważne, prof. Sarnecki uważa za bezprawne zobowiązywanie pracowników przez pracodawców do podpisywania oświadczenia, w którym mowa jest o zapoznaniu się z regulaminem pracy mówiącym, że pracodawca zastrzega sobie prawo do kontrolowania tego, co robi podwładny w godzinach pracy. Dlaczego? - Ponieważ nie można zrzec się konstytucyjnych praw publicznych, a takim prawem jest m.in. tajemnica korespondencji. Podpisanie zatem takiego zobowiązania przez pracownika nie ma mocy prawnej. Zrzec się można jedynie praw tzw. niepowszechnie obowiązujących, np. nieprzewidzianych w kodeksie cywilnym - tłumaczy prof. Paweł Sarnecki.

Ustawa - tak, regulamin - nie

   Gdyby konstytucjonalista z UJ miał rację, to z pewnością kamień z serca spadłby setkom tysięcy, jeśli nie milionom pracowników, którzy codziennie wydzwaniają w prywatnych celach, zawzięcie korespondują za pomocą poczty elektronicznej itp. 49. artykuł konstytucji mówi: "Zapewnia się wolność i ochronę tajemnicy komunikowania się. Ich ograniczenie może nastąpić jedynie w przypadkach określonych w ustawie i w sposób w niej określony". Tyle stosowny przepis konstytucji, w którym wyraźnie mowa jest o tym, że od reguły, czyli od ochrony tajemnicy korespondencji, odstąpić można jedynie wówczas, gdy rzecz jest uregulowana w ustawie, a nie w regulaminie zakładowym, który jest aktem prawnym najniższego rzędu.
   Na mocy odpowiednich ustaw z dobrodziejstw zapewnienia tajemnicy korespondencji wyłączeni są więźniowie, których korespondencja zgodnie z prawem może być czytana, funkcjonariusze służb specjalnych oraz żandarmerii. Niektórzy funkcjonariusze policji czy służb specjalnych mogą zaś czytać e-maile, listy czy podsłuchiwać rozmowy telefoniczne, ale - w teorii - tylko wówczas, gdy taka jest decyzja ministra spraw wewnętrznych i administracji lub szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy jednak muszą najpierw uzyskać zgodę sądu.
   Zarządzenie szefów MSWiA i ABW dotyczyć może jedynie konkretnych osób podejrzewanych o popełnienie najpoważniejszych przestępstw czy działających na szkodę interesów państwa polskiego.

2 lata za naruszenie tajemnicy korespondencji

   Za naruszenie tajemnicy korespondencji można wylądować w wiezieniu. 267 artykuł kodeksu karnego brzmi: "Kto bez uprawnienia uzyskuje informację dla niego nie przeznaczoną, otwierając zamknięte pismo, podłączając się do przewodu służącego do przekazywania informacji lub przełamując elektroniczne, magnetyczne lub inne szczególne jej zabezpieczenie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".
   Tej samej karze podlega osoba, która stosuje podsłuch albo przekazuje informacje zdobyte wyżej wymienionymi drogami komuś innemu. Zawsze jednak ściganie przestępstwa o naruszenie tajemnicy korespondencji odbywa się na wniosek pokrzywdzonego. Zdaniem prawników, naszych rozmówców, mało realne jest, by pracodawcy, którzy złamali tajemnicę korespondencji, byli karani na mocy tego przepisu. Jeżeli już, to za naruszenie dóbr osobistych.

Brytyjczycy mają Wielkiego Brata

   Od dwóch lat w Wielkiej Brytanii pracodawca może zgodnie z prawem przeglądać korespondencję i podsłuchiwać rozmowy pracowników bez ich zgody. Pracodawcy mogą też zakładać podsłuch telefoniczny. Prawo weszło w życie, bo jego zwolennikom udało się przekonać, że dzięki temu pracodawca będzie mógł sprawdzać, czy jego podwładni spełniają swoje obowiązki i w jaki sposób traktują klientów. Oficjalnie jednak tak szerokie uprawnienia pracodawcy uzyskali dlatego, że w ten sposób będą w stanie uchronić sprzęt należący do firmy przed wirusami komputerowymi.
   Ciągle nie wiadomo jednak, czy 2-letnie prawo będzie nadal obowiązywało w Wielkiej Brytanii, gdyż jego przeciwnicy zaskarżyli je do Trybunału Praw Człowieka, twierdząc, że jest sprzeczne z Europejską Konwencją Praw Człowieka, która przewiduje, że pracownik ma prawo do prywatności także w miejscu pracy. WŁODZIMIERZ KNAP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski