Nie wiem, czy pamiętają Państwo, ale kilka lat temu we Wrocławiu był taki pomysł, aby sprowadzać tu znanych artystów i dawać im mieszkania komunalne. A to dlatego, że stolica Dolnego Śląska zawsze cierpiała na deficyt gwiazd. Z planów jednak nic nie wyszło. Wstępnie uzgodniono warunki tylko z Kasią Stankiewicz, kiedyś wokalistką Varius Manx. To ta pani, która "widziała orła cień".
Po niej utwór ten uroczo wykonywał jeszcze niejaki komisarz Ryba, grany przez Jerzego Stuhra w "Killerze". Ale pani Kasia chyba w ostateczności z mieszkania zrezygnowała. Choć nie z Wrocławia. Swoje lokum w ramach tego pomysłu dostał u nas natomiast sławny historyk prof. Norman Davies. I dlatego przez chwilę pomyślałem, że może ktoś, kto obserwował, co się wyprawia we Francji z po-datkami, zechce zaprosić Depardieu. Na szczęście, wszystkich wyprzedził Władimir Putin. I z kraju nad Sekwaną, rządzonego przez socjalistę, przed olbrzymimi podatkami aktor uciekł do kapitalistycznej Rosji. Chichot historii czy co...
A dlaczego nie chciałbym Depardieuwe Wrocławiu? A komu potrzebny jest aktor słynący głównie z sikania między fotelami w samolocie, który jeszcze niedawno (a może i obecnie?) wypijał 6 win dziennie? Jest po czym sikać... Nawet na ławeczce w Wilkowyjach nie notowano takich rekordów. A poza tym człowiekowi, który jest w stanie tyle wlać w siebie przez kilkanaście godzin, jest chyba obojętne, czy ściska się z Putinem, misiem koala czy baobabem. I czy robi to pod wrocławskim ratuszem, na placu Czerwonym czy w Sarańsku, stolicy Mordowii, która zaproponowała mu stanowisko ministra kultury.
Natomiast myślę, że swoje miejsce w stolicy Dolnego Śląska mógłby znaleźć inny bohater ostatnich dni, sędzia Igor Tuleya. Trudno być prorokiem, zwłaszcza we własnym kraju, ale jego słynne uzasadnienie wyroku w sprawie doktora G. może w sposób obecnie nieprzewidywalny odcisnąć się na naszym życiu politycznym. Sędzia, mówiąc, że "nocne przesłuchania, zatrzymania, taktyka organów ścigania w sprawie dr. Mirosława G. może budzić przerażenie. (...) Budzi to skojarzenia nawet nie z latami 80., ale z metodami z lat 40. i 50., czasów największego stalinizmu" - wyartykuował to, co wielu ludzi myślało. Ale jakoś nie mogli tego ubrać w słowa. Wielu próbowało podsumować działania służb IV RP, ale nikt nie zrobił tego w sposób tak dobitny. Zwłaszcza że słowa te wypowiedział doświadczony prawnik, który przez wiele godzin słuchał zeznań świadków i przeczytał wiele tomów akt. Oczywiście atakowani, czyli ówczesne CBA i prokuratura, próbują kontratakować, twierdząc, że sędzia nie ma prawa do takich ocen. A kto je ma, jak nie człowiek, który poznał sprawę najlepiej jak to tylko jest możliwe? Przedstawiciele IV RP bronią się, że oni w ten sposób zwalczyli korupcję w państwie. Liczą na zbiorową amnezję? Czy nie pamiętają już, że to właśnie przez podejrzenia o korupcję na szczytach władzy padł wtedy ich własny rząd?
A poza tym, może zamiast wyrywać z łóżek na przesłuchania ludzi, którzy zdesperowani i zdeterminowani w walce o życie swoich najbliższych wręczali lekarzom prezenty, trzeba było tak zreformować służbę zdrowia, by każdy bez problemu mógł liczyć na operację i przyjęcie w odpowiednim czasie? Ale łatwiej było organizować konferencje prasowe i opowiadać o "zdobyczach" agenta Tomka. Jakby ktoś nie pamiętał, to ten nasz Bond z okrągłym brzuszkiem w miejscu, gdzie prawdziwy Bond ma mięśnie brzucha.
I dlatego doceniam odwagę sędziego, który potrafił i skazać winnego, i wykazać, jak wiele złego zrobiono, by "podkręcić' jego sprawę. I ten wątek skojarzeń ze stalinizmem już za IV RP i jej twórcami będzie się ciągnął i ciągnął. I nawet jak było to, zdaniem niektórych, porównanie nawet lekko przesadzone, to nocne przesłuchania, wyciąganie ludzi po zmroku z łóżek w tym kraju źle się kojarzą.
I na koniec, a propos wrocławskiej gościnności, jeszcze jeden fakt z ostatnich dni. Otóż nasza spółka stadionowa po tym, jak ostatnio kibice Zagłębia Lubin zniszczyli nieco toalety podczas dolnośląskich derbów, postanowiła wprowadzić zmiany. Następnym razem kibiców z kilku mniej przyjaznych Śląskowi klubów nie będzie... wpuszczać do toalet. Na szczęście nie dojdzie do zbiorowej eksplozji pęcherzy, bo w swoim miłosierdziu zarządcy areny dla gości ustawią przenośne toalety. Poszedłbym dalej. Aby przyoszczędzić na murawie, to piłkarzom gości kazałbym grać kilka przecznic dalej w mojej dawnej podstawówce przy ulicy Koszykarskiej. A Śląsk niech kopie na arenie: będzie luźniej i łatwiej trafić do pustej bramki... Poza tym przypominam, że tuż obok jest piękny dół. Może by tam postawić rząd sławojek lub tylko zamontować drągi, jak to niegdyś bywało w wojskowych latrynach. Tylko nie wiem, co na to okoliczni mieszkańcy. W dawnych czasach to, co było w dole, zasypywano wapnem. Podpytałbym sanepid, czy tak nadal można. I gdyby Depardieu jednak nie spodobało się w Mordowii, to w tej okolicy dobrze by się czuł. A nie jak w samolocie...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?