Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górnik Zabrze-Śląsk Wrocław 0:2!

Jakub Guder
Myśleliśmy, że minęły już czasy, w których Orest Lenczyk zaskakiwał składem. Ostatnio dokonywał właściwie tylko takich zmian, jakich musiał. Tymczasem w Zabrzu Śląsk Wrocław na boisko wyszedł bez nominalnego napastnika. Mimo tego wygrał w niedzielę 2:0.

Ostatni raz taki manewr szkoleniowiec WKS-u zastosował w rewanżowym meczu II rundy eliminacyjnej Ligi Europejskiej z Dundee United. Wrocławianie wtedy bronili jednobramkowej zaliczki wywalczonej na Oporowskiej. Wtedy pomysł ten nie wypalił, bo po pięciu minutach Śląsk przegrywał 0:2. W 53. min na boisku pojawił się jednak snajper w osobie Johana Voskampa. W meczu z Górnikiem zarówno Holender, jak i Cristian Diaz znaleźli się na ławce rezerwowych.

To jednak nie koniec zaskoczeń. Do bramki wrócił Rafał Gikiewicz, choć przecież w spotkaniu z Wisłą Marian Kelemen spisał się bez zarzutu. W obronie na ławce usiadł Mariusz Pawelec. Zastąpił go Krzysztof Wołczek, który na początku sezonu nie był nawet zgłoszony do rozgrywek. Jako że zawieszony został na dwa mecze Rok Elsner, potrzebna byłazmiana na pozycji defensywnego pomocnika. Mimo przeciętnego spotkania z "Białą Gwiazdą" wydawało się, że od pierwszej minuty ponownie zagra Przemysław Kaźmierczak. Jednak i on został w odwodzie.

Od początku oglądaliśmy za to Dariusza Sztylkę, który ostatni raz wystąpił w lidze 23. września w konfrontacji z Lechem. Na skrzydłach biegali Łukasz Madej i Piotr Ćwielong, zaś z przodu miał absorbować obrońców Waldemar Sobota. - Nie byliśmy zaskoczeni składem. W tygodniu ćwiczyliśmy już różne warianty - mówił Piotr Celeban.

Wrocławianom nigdy na Górnym Śląsku nie grało się dobrze. W dotychczasowych ligowych pojedynkach w Zabrzu wygrali tylko trzy razy. Dodatkowo Górnik miał w swoim składzie łowcę kogutów, czyli Prejuce’a "Prezesa" Nakoulmę, który był ostatnio w świetnej formie.

Tym razem jednak wrocławianie od pierwszego gwizdka kontrolowali grę. Częściej posiadali piłkę, konstruowali ciekawsze akcje. Do siatki mogli trafić już w 7 min. Ćwielong podał do Madeja, ten z półwoleja uderzył tuż przy słupku, ale Łukasz Skorupski wybił piłkę na róg. Na prowadzenie wyszli gości, strzelając "klasycznego Celebana". Do dośrodkowania Sebastiana Mili z rzutu rożnego wyskoczył Jarosław Fojut, uderzył mocno, bramkarz Górnika wybił futbolówkę przed siebie. Fo-jut zatem uderzył raz jeszcze i wtedy na drodze piłki tuż przed (a nawet trochę pod) bramkarzem i obrońcami znalazł się Piotr Celeban, który głową zmienił tor lotu piłki. Zabrzanie w pierwszej połowie tylko raz poważnie zagrozili bramce Gikiewicza, ten jednak w 12 minucie świetnie obronił strzał Kamila Szymury.

Osłabieni kartkami i kontuzjami gospodarze rzucili się do ataku w drugiej połowie. Chcieli jak najszybciej wyrównać. Co chwilę zagrażali bramce gości, ale bardzo dobrze spisywał się Gikiewicz. Miał również dużo szczęścia. Szczególnie przy strzale Marcina Wodeckiego, kiedy to piłka najpierw trafiła w słupek, potem wróciła do zawodnika Górnika, ale ten - mając przed sobą pustą bramkę - strzelił nad poprzeczką.

Śląsk przeczekał ten huragan i zadał decydujący cios. W 85 min Waldemar Sobota dostał piłkę od Cristiana Diaza, wpadł w pole karne, zmylił Mariusza Magierę, przerzucając piłkę z prawej na lewą nogę, i kapitalnie uderzył w okienko. Piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki. Było po meczu.
- Mecz nie był najpiękniejszym widowiskiem. Widać było, że obu drużynom bardzo zależało na wygranej i momentami piłkarze nie wiedzieli, jak tego dokonać. Po niepowodzeniu z Wisłą przy ogromnej publiczności, zależało nam, by odrobić ten stracony mecz. Udało się - komentował Lenczyk.

- Śląsk pokazał, że nie bez przypadku zajmuje pierwsze miejsce w lidze, a aspiracje naszych klubów są na przeciwnych biegunach - mówił po meczu trener Górnika Adam Nawałka.
Wrocławianie otrząsnęli się szybko po przegranej z Wisłą, a w Zabrzu zagrali jak na lidera przystało. Nie forsowali tempa, a gdy było trzeba, dwa razy przyspieszyli. Potrafili też unieszkodliwić Nakoulmę. "Prezes" tym razem koguta dla najlepszego zawodnika Górnika nie dostał.
Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 0:2 (0:1)

Bramki: Celeban 37, Sobota 85
Sędziował: Hubert Siejewicz (Białystok).
Widzów: 3000.
Górnik: Skorupski - Olkowski, Danch, Szymura, Magiera - Nakoulma, Marciniak, Mączyński, Jonczyk (73 Thomik), Zahorski (30 Wodecki) - Gołębiewski.
Śląsk: Gikiewicz - Celeban, Fojut, Pietrasiak, Wołczek - Madej (66 Diaz), Sztylka (90 Cetnarski), Dudek, Ćwielong (62 Kaźmierczak), Mila - Sobota.

OCENIAMY ŚLĄSK (1-10): 7,08


Rafał Gikiewicz 8

Miał dużo pracy. Bronił świetnie. Tylko raz popełnił błąd - w pierwszej połowie wyszedł do piłki, którą źle wybił. Szarpał przy tym rywala. Mógł być karny.

Piotr Celeban 7,5
Może nieefektowny, ale efektywny. Kolejna bramka, jak zwykle znalazł się tam, gdzie powinien. Aktywny w ofensywie.

Dariusz Pietrasiak 6,5
Niezły mecz, chociaż w 12 min nie trafił w piłkę skacząc do główki po rzucie wolnym i Szymura znalazł się w idealnej sytuacji. Obronił Gikiewicz.

Jarosław Fojut 7
Pierwszy gol to jego zasługa - dwa razy najwyżej wyskoczył do piłki i zaliczył asystę. Nie popisał się raz - w 12 min źle wybijając piłkę po dośrodkowaniu

Krzysztof Wołczek 6,5
Niespodziewanie pojawił się w pierwszej jedenastce, ale zagrał całkiem poprawnie. Raz tylko dał się efektownie ograć na skrzydle Olkowskiemu.

Sebastian Dudek 7
Jak zawsze dużo walczył w środku pola, dużo też faulował. Niezłe spotkanie. W tej chwili trudno go zastąpić w wyjściowym składzie.

Dariusz Sztylka 7
Pozytywnie zaskoczył. Nie dość, że wyszedł po kontuzji w pierwszym składzie, to jeszcze zagrał 90 min w dobrej kondycji. Doświadczenie też robi swoje.

Waldemar Sobota 8,5
Ostatnio jest w wybornej formie. Nic dziwnego, że chce go sprawdzić Smuda. Gol - majstersztyk. Nie za często oglądamy takie w naszej lidze.

Piotr Ćwielong 6,5

Świetne podanie na początku spotkania do Łukasza Madeja, po którym mogła paść bramka. Potem trochę niewidoczny.

Sebastian Mila 7
Pilnowany przez Marciniaka, mniej widoczny niż zazwyczaj. Jest jednak niezastąpiony przy stałych fragmentach gry. Generalnie - równy, wysoki poziom.

Łukasz Madej 6,5
Najlepszą szansę na bramkę zaprzepaścił w 7 min. Z drugiej strony zrobił wszystko jak należy, tylko bramkarz Górnika ma dobry refleks.

Zmiennicy:
Cristian Diaz 7 - wszedł w drugiej połowie i zaliczył asystę przy bramce Soboty. Sam też mógł strzelić, ale w ostatniej chwili uprzedził go jeden z obrońców.
Przemysław Kaźmierczak (bez oceny) - niewidoczny, chociaż od jego pojawienia się na boisku Śląsk znów zaczął opanowywać sytuację.
Mateusz Cetnarski (bez oceny) - grał za krótko, żeby go ocenić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska