Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gmitruk: Dostanę pieniądze Dody, będzie gala na stadionie

Wojciech Koerber
Mateusz Masternak znęca się nad Carlem Davisem podczas wrześniowej gali we Wrocławiu
Mateusz Masternak znęca się nad Carlem Davisem podczas wrześniowej gali we Wrocławiu Tomasz Hołod
Mateusz Masternak w roli głównej na Pilczycach? Na razie to tylko słowa, ale kto wie

Kolejna gala bokserska na wrocławskim Stadionie Miejskim? Na razie to tylko nieśmiałe plany na przyszłość, lecz świtają z tyłu głowy poważnej i poważanej osoby - Andrzeja Gmitruka. To on doprowadził do tytułu mistrza świata Tomasza Adamka i to on był trenerem naszej pięściarskiej delegacji, która z igrzysk w Seulu (1988) przywiozła cztery brązowe medale (Andrzej Gołota, Jan Dydak, Henryk Petrich i Janusz Zarenkiewicz z Zagłębia Lubin). Dziś jest Gmitruk opiekunem m.in. dwóch naszych ludzi: Piotra Wilczewskiego (32-2, 10 ko) i Mateusza Masternaka (25-0, 19 ko), który ma już za sobą debiut w barwach niemieckiej grupy Sauerland Event. 4 lutego pokonał we Frankfurcie Michaela Simmsa (tko w 4. rundzie). 31 marca Wilk i Master zawalczą na gali w Kilonii. Ten pierwszy z samym Arthurem Abrahamem, byłym championem IBF (2005-2009) w kat. super średniej.

- W poniedziałek rozpoczynamy w Warszawie treningi, we wtorek jedziemy wszyscy na konferencję do Kilonii. A co będzie dalej, zobaczymy. Dochodzą nas słuchy, że De Gale zwakuje swój tytuł na bazie konfliktu z promotorem Frankiem Warrenem, wówczas Piotrek mógłby walczyć z Włochem - mówi nam Gmitruk. Przypomnijmy, że 33-letni Wilczewski - mieszkający w Roztoczniku k. Dzierżoniowa - to niedawny mistrz Europy (EBU). Wojenkę życia stoczył 4 marca zeszłego roku w Helsinkach, pokonując Fina Amina Asikainena (tko w 11. rundzie). Później wybrał się na teren innego wroga, Brytyjczyka Jamesa De Gale’a właśnie, ulegając niejednogłośnie, dwa do remisu (114:114, 113:115, 113:115). Z kolei w miniony piątek w Olsztynie wygrał na punkty z Serbem Geardem Ajetoviciem (79:73, 79:72 i 75:77), choć zadowolony z siebie nie był.

- Serb to europejska czołówka. Niełatwo się walczyło ze względu na takie, a nie inne kulisy przygotowań. Gdy tuż przed walką negocjujesz warunki nowego kontraktu (z Abrahamem - WoK), zabiera to dużo takiej energii emocjonalnej i koncentracji - zaznacza Gmitruk.

Niespełna 25-letni Masternak natomiast to - obok Artura Szpilki i Grzegorza Proksy - bodaj najbardziej świeży, a przy tym najbardziej ostatnio pożądany polski towar na rynku boksu zawodowego. To on był autorem najbardziej spektakularnego grzmotu podczas wrześniowej gali na Stadionie Miejskim, gdy obalił czarnoskórego Carla Davisa. Też ładnie zbudowanego. Tyle że, jak mówią, rzeźba nie walczy. Późniejszy debiut u Sauerlanda, z Simmsem, był zwycięski, choć może nie tak efektowny, jak byśmy tego chcieli.

- Myślę, że rośnie nam nowy lider polskiego boksu zawodowego. Bo Mateusz łączy w sobie świetne wyszkolenie, świetną psychikę, a do tego inteligencję i kreatywność w treningu. W tym ostatnim przypomina mi Tomka Adamka, który też miał własną inicjatywę, stąd nasz układ był partnerski - komplementuje podopiecznego Gmitruk. - Szkoda tylko, że pięściarstwo amatorskie rzeczywiście pada. We wrocławskiej Gwardii jeszcze coś się tli, lecz ta stołeczna Gwardia zniknęła jakby po przejściu tsunami. Jak mówi słynny Ziggy Rozalski, za parę lat będzie trzeba się zająć rybołówstwem - dodaje menedżer grupy O’chikara Gmitruk Team.

Czy teamowi Masternaka bardzo zależy na tym, by 31 marca nacieszyć oko Sauerlanda czymś naprawdę bombowym? - Przede wszystkim trzeba wygrać. Czasem tak jest, że trafia się na tzw. spojlerów. Na facetów, którzy starają się głównie przeszkadzać i w tym przeszkadzaniu prezentują wysoki poziom. Na szczęście jednak są wśród pięściarzy zawodnicy widowiskowi i tacy, na których przychodzi najbliższa rodzina. Mateusz należy do pierwszej grupy - uspokaja Gmitruk. Czy wobec tego chciałby raz jeszcze zobaczyć podopiecznego na wrocławskim Stadionie Miejskim? Tym razem już w roli głównej?

- Na razie mamy dwa poważne wyzwania w Niemczech. Piotrka i Mateusza. A później? Ja na takie przedsięwzięcie jestem za mały. Chociaż gdyby miasto dało mi takie pieniądze, jak na koncert Dody, chętnie bym to zrobił. A jeśli nie ja, to ktoś inny. Nie wykluczam zatem, że do takiej sytuacji może dojść. Powrót na Stadion Miejski byłby ukoronowaniem pracy wielu ludzi. Nie wyprzedzajmy jednak faktów - zaznacza stary trenerski wyga (61 lat). A po to właśnie zainteresował Masternakiem Sauerlanda, by robić rzeczy wielkie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska