Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy król idzie na emeryturę. Czyli nastał czas abdykacji

Hanna Wieczorek
Nastał czas abdykacji. Można spierać się, kto był pierwszy, ale przyjmijmy, że czas "zrzeczenia się z tronu" zapoczątkowała królowa Holandii, Beatrycze. Ta sama, która z mężem dekadę wcześniej odwiedziła Wrocław - pisze Hanna Wieczorek

Abdykacja, czyli zrzeczenie się tronu przez panującego monarchę, nie jest nowym pomysłem. Długą listę monarchów, którzy dobrowolnie lub z przymusu pożegnali się z władzą, otwiera Dioklecjan, który uznał, że jest za stary na bycie cesarzem. Eryk III Jagnię, król Danii, wolał klasztor od tronu. Amadeusz I Sabaudzki, król Hiszpanii, monarchą przestał być z powodu... niechęci do Hiszpanii. Zresztą zrozumiałej - nie dość, że monarchistyczni posłowie chcieli, by wprowadził absolutyzm, to przeciwnicy polityczni dybali na jego życie. W końcu Amadeusz miał dość Hiszpanii i doszedł do wniosku, że tym krajem nie da się rządzić...

To oczywiście już prehistoria. W XX wieku monarchowie żegnali się z władzą przede wszystkim za sprawą zmian ustrojowych. Wystarczy wspomnieć I wojnę światową i upadek kilku monarchii, chociażby niemieckiej i rosyjskiej.

Miłość z polityką w tle
Choć w jednym przynajmniej przypadku abdykacja była wynikiem wielkiego uczucia. Mowa oczywiście o Edwardzie VIII Windsorze. Przyszły król Wielkiej Brytanii był romansowy i na dodatek gustował w starszych od siebie mężatkach. Kiedy okazało się, że zakochał się w Bessie Wallis Simpson, Amerykance, rozwódce i żonie biznesmena, romansem tym zainteresowały się nawet służby specjalne, a dokładniej mówiąc, specjalny oddział policji. Stąd wiemy, że sprzedawca w sklepie z antykami, gdzie zajrzał Edward z panią Simpson, uważał, iż przyszły król jest pod pantoflem swojej kochanki.
Romans następcy tronu, nawet skandaliczny, był niedogodny dla brytyjskiej monarchii. Prawdziwe schody zaczęły się, kiedy Edward został królem. Pani Simpson się rozwiodła po raz drugi, a Edward VIII chciał się z nią żenić. Kiedy usłyszał "małżeństwo albo tron", wybrał małżeństwo.

Historycy próbują obalić ten romantyczny mit. Jedni twierdzą, że król po przebytej w dzieciństwie śwince był bezpłodny i miało to zaważyć na jego decyzji o abdykacji. Inni uważają, że wymuszono na nim zrzeczenie się tronu z powodu faszystowskich sympatii.
Dzisiaj, przynajmniej w Europie, nikt już zbrojnie królewskich rodów nie obala. A rozwód królewskiej wybranki nie jest powodem do zrzeczenia się tronu. To raczej wiekowi władcy, zmęczeni obowiązkami, decydują się przekazać je młodszemu pokoleniu. A przewidujący poddani nie dają swoim monarchom realnej władzy.

Wychowała następcę
Prawie 25 tysięcy Holendrów skandowało "dziękujemy Bea", żegnając w ten sposób 75-letnią królową i czekając na pojawienie się nowego króla - Wilhelma Aleksandra. Działo się to 30 kwietnia tego roku. Inna sprawa, że trzy kolejne królowe holenderskie przyzwyczaiły swoich poddanych, że i władczyni należy się emerytura. Wszystkie, poczynając od Wilhelminy (babki Beatrycze), poprzez Julianę (jej matkę) i samą Beatrycze, dobrowolnie żegnały się z tronem. I, co ciekawe, wszystkie trzy zostały odznaczone Orderem Orła Białego.

Królowa podkreślała, że przygotowała swojego następcę. I Holendrzy niewątpliwie zgadzają się z nią. Bowiem według badań opinii publicznej 73 proc. osób uważa, że Niderlandy powinny pozostać monarchią, a 98 proc. lubi Wilhelma Aleksandra.
Nie da się ukryć, że królowa Beatrycze przez 33 lata ciężko pracowała na taki stosunek swoich poddanych do królewskiego rodu. Według największego holenderskiego dziennika "De Telegraaf" jako głowa państwa Beatrycze zasłużyła na tytuł "Królowej Idealnej". Bo Beatrycze udało się uniknąć politycznych wpadek i nawet krytykowany początkowo mąż okazał się podporą holenderskiej monarchii.

W 1965 roku Beatrycze zaręczyła się z baronem Clausem von Amsbergiem, który wówczas pracował w niemieckim MSZ. Okazało się, że wybranek Beatrycze należał do Hitler-jugend i służył w Wehrmachcie. A to się Holendrom nie spodobało. Podczas ślubu trwały demonstracje przeciwników tego związku, a ktoś wrzucił świecę dymną do powozu młodej pary. Po latach okazało się, że królewski małżonek jest najpopularniejszym członkiem rodziny królewskiej.
Nieślubna córka pozwała króla

Do grona abdykujących władców dołączył ostatnio król Belgów Albert II. 79-letni monarcha zapowiedział, że 21 lipca na tronie zastąpi go syn.

Sytuacja belgijskiej monarchii jest bardziej skomplikowana niż holenderskiej. Rodzinę królewską popierają całym sercem Walonowie, ale Flamandowie zdecydowanie woleliby, by król miał mniejszy wpływ na politykę kraju. Ten dualizm bierze się między innymi stąd, że belgijski król jest symbolem państwa zamieszkiwanego przez dwie nacje.
Mimo tych politycznych zakrętów Albert II jest popularny w kraju. Co może dziwić, ponieważ, kiedy obejmował tron - 20 lat temu - był zupełnie nieprzygotowany do tej funkcji. Nie znał nawet szefów belgijskich partii, uwielbiał za to jachty, samochody, motocykle i kobiety.

Tajemnicą poliszynela jest bowiem fakt, że mimo wielkiej religijności belgijski król nie stronił od pozamałżeńskich romansów. W latach 60. Albert II zaangażował się w trwający 20 lat związek z baronessą Sybille de Selys Longchamps, która jest matką 45-letniej artystki Delphine Boel. Delphina zaś twierdzi, że jej prawdziwym ojcem jest właśnie abdykujący król i zażądała oficjalnego uznania przez niego. Rozprawa miała się odbyć pod koniec czerwca, ale została przełożona na jesień.
Eksperci od spraw belgijskiej monarchii twierdzą jednak, że żądania Delphine Boel nie miały wpływu na królewską decyzję o przekazaniu tronu legalnemu potomkowi. Mówiło się bowiem o tym co najmniej od roku.

Rewolucja w Katarze
Jak twierdzi Hugh Tomlinson z "The Times", "monarchowie państw z Zatoki Perskiej przypominają papieży. Umierają śmiercią naturalną, zostają obaleni lub zabici. Nie abdykują".

Wyłomu dokonał szejk Hamad bin Khalifa al-Thani. To on właśnie zdecydował się przekazać tron swojemu synowi - Ta-mimowi.
Trzeba przyznać, że młody władca został dobrze przygotowany do pełnienia najwyższych stanowisk. Odebrał staranne wykształcenie, uczył się między innymi w Wielkiej Brytanii. I - jak twierdzi publicysta "The Times" - najbardziej przydatnych dla władcy cech nabrał podczas studiów w Royal Military Academy Sandhurst. To zresztą w trakcie nauki tam został wyznaczony na przyszłego władcę Kataru.

I być może sprawa sukcesji w tym maleńkim państwie byłaby dla nas jedynie ciekawostką, gdyby nie fakt, że właśnie ten kraj jest uznawany za najbogatszy na świecie. I bardzo wpływowy. Świadczy o tym choćby fakt, że to właśnie Katar będzie organizatorem mistrzostw świata w piłce nożnej w 2022 roku, a teraz robi wszystko, by ściągnąć do siebie letnie igrzyska.
A swoją drogą widać, że świat się zmienia. Hugh Tomlinson przyrównał szejków z rejonu Zatoki Perskiej do papieży, którzy dożywotnio pełnią swoją funkcję. Nie abdykują. Wyłom w tym obrazie Watykanu zrobił Benedykt XVI, który podjął 11 lutego swoją decyzję o abdykacji.

Papież ustąpi ł 28 lutego 2013 roku z "powodu zaawansowanego wieku" i zakończył w ten sposób blisko ośmioletni pontyfikat, rozpoczęty 19 kwietnia 2005 roku. Była to bezprecedensowa decyzja w dziejach Kościoła.

Benedykt XVI nie mógł wskazać swojego następcy - wybór kolejnego papieża należał, jak wiemy, do konklawe. 13 marca 2013 podczas drugiego dnia konklawe papieżem wybrano kardynała Jorge Mario Bergoglio. Franciszek jest jest pierwszym papieżem z kontynentu amerykańskiego i pierwszym jezuitą wybranym na papieża.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska