Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gang fałszywych wnuczków. Zakończył się proces

Marcin Rybak
Łupem gangsterów miało paść 1,2 mln zł, wyłudzonych od ludzi w całej Polsce. Proces w tej sprawie skończył się kilka dni temu. W przyszłym tygodniu zapadnie wyrok
Łupem gangsterów miało paść 1,2 mln zł, wyłudzonych od ludzi w całej Polsce. Proces w tej sprawie skończył się kilka dni temu. W przyszłym tygodniu zapadnie wyrok Fot. Karolina Misztal / Polska Press Grupa
Łupem gangsterów miało paść 1,2 mln zł, wyłudzonych od ludzi w całej Polsce. Proces w tej sprawie skończył się kilka dni temu. W przyszłym tygodniu zapadnie wyrok.

Oskarżeni według prokuratury utworzyli zorganizowaną grupę przestępczą, oszukującą starszych ludzi.

Akt oskarżenia (posłany do sądu w styczniu 2014 r.) obejmował dwanaście osób. Ale wyrok, który zapadnie za kilka dni, dotyczyć będzie tylko piątki. Pozostali wcześniej zostali skazani, bo dobrowolnie poddali się karze.

Na czym polega metoda „na wnuczka” w ich wykonaniu? Gangsterzy dzwonili na przypadkowo wybrane numery. Gdy słyszeli głos starszej osoby, zaczynali dialog od słów „Cześć, babciu”. Gdy „babcia” nie poznawała, udawali rozbawionych: „Naprawdę? Nie poznajesz, kto mówi?”. Wtedy babcia podawała zazwyczaj imię prawdziwego wnuczka czy innego krewnego.

Potem ów „wnuczek” mówił, że potrzebuje pilnie pożyczyć gotówkę. Albo dlatego, że jest okazyjnie do kupienia mieszkanie, albo akcje, albo jest problem ze spłatą jakiejś pożyczki.

„Babcię” informowano, że „wnuczek” nie może przyjść, ale przyśle kolegę. W gangu była specjalna grupa osób odpowiedzialnych za odbieranie gotówki. Czasem byli to luźni współpracownicy, angażowani na kilka takich akcji. Dostawali specjalny telefon do kontaktów z grupą, wymieniany co tydzień. Bywało, że fałszywy wnuczek prosił o wpłatę pieniędzy na konto. Były to rachunki tzw. słupów.

W grupie były wyspecjalizowane osoby do wyszukiwania kandydatów na właścicieli takich kont. Znajdowano ich pod sklepami i budkami z piwem. Za założenie rachunku w banku „słup” dostawał od gangsterów 100 złotych.

Najwyższych kar - po 2,5 roku więzienia - prokuratura chce dla Marka M. i Włodzimierza L. Obydwaj są oskarżeni o udział w grupie przestępczej i oszukiwanie ludzi.

Zajmowali się odbieraniem pieniędzy od pokrzywdzonych. Oni nie dzwonili. Grali rolę „kolegów” fałszywego wnuczka. Na przykład Marek M. we wrześniu 2008 roku w Krakowie odebrał od pana Władysława 10 tysięcy złotych. Mężczyzna myślał, że Marek to kolega jego kuzyna Wieśka, któremu pożycza pieniądze. Stracił więcej niż 10 tysięcy. Łącznie został oszukany na 58 tysięcy złotych (48 tys. zł wpłacił przelewem).

Włodzimierz L. w czerwcu 2008 r. odebrał od pani Łucji 1150 zł w gotówce oraz obrączki, pierścionki i złoty łańcuszek. Kobieta była przekonana, że oskarżony dziś mężczyzna to kolega jej wnuka Krzysztofa i że to pieniądze dla niego.

Kolejnym odbiorcą pieniędzy był Tomasz G. Dla niego prokuratura chce dwóch lat więzienia.

Dla dwójki oskarżonych śledczy wnoszą o kary po dwa lata więzienia (w zawieszeniu na pięć). Chodzi o Janusza L. i Dominikę W. Oboje - podobnie jak pozostali - zajmowali się odbieraniem pieniędzy. Głównym oskarżonym w tej sprawie był Jerzy M. ps. Pujo. Poddał się karze i już dawno został skazany na trzy lata więzienia. To on założył gang i nim kierował. On także dzwonił jako fałszywy wnuczek.

„Pujo” rezydował w Berlinie i stamtąd zarządzał swoim gangsterskim biznesem. Jeden z jego żołnierzy stale jeździł do szefa z gotówką odebraną starszym osobom.

Kuriera do Berlina woziła taksówka. Zawsze ta sama. Za jeden kurs taksówkarz dostawał 300 złotych, a kurier równowartość 200 euro.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska