Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal Dialog-Wrocław: już nie mamy czym oddychać

Małgorzata Matuszewska
Festiwal Dialog
Festiwal Dialog Marcin Oliva Soto
Władzy nie powinno się krytykować, jeśli człowiek nie ma poczucia humoru – tak ważkie słowa padły we „Wrogu ludu” w Narodowym Starym Teatrze.

„Kiedy słyszę słowo wspólnota, czuję oddech przemocy, która chce na nas tę wspólnotę wypuścić” – mówi Juliusz Chrząstowski, wspaniały w roli doktora Stockmanna, aktor nasz (i z tej wspólnoty możemy być autentycznie dumni!), bo pochodzący ze Świdnicy, w spektaklu „Wróg ludu” według Ibsena. To rewelacja trwającego we we Wrocławiu 9. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Dialog-Wrocław. Przedstawienie „Wróg ludu” Narodowego Starego Teatru w poniedziałkowy (16 października) wieczór publiczność festiwalu obejrzała w Krakowie, na macierzystej scenie przedstawienia. Taniej było widzów dowieźć do Krakowa sześcioma autobusami, niż przywieźć przedstawienie do Wrocławia. Oszczędności wymusił Piotr Gliński, minister kultury i dziedzictwa narodowego, wstrzymując półmilionową dotację na „Dialog”, bo organizatorzy zaprosili kontrowersyjny spektakl „Klątwa” Teatru Powszechnego z Warszawy i pokażą go jako wydarzenie towarzyszące, finansowane w całości z wpływów z biletów, bez korzystania z budżetu.

Ale na „Wroga ludu” pojechałabym na koniec świata, gdyby było trzeba. Żeby zobaczyć Juliusza Chrząstowskiego w życiowej formie, mówiącego żywy, ostry komentarz do rzeczywistości. Tak aktualny, że potrzebny był translator symultanicznie tłumaczący tekst na język angielski (zrozumiały dla zagranicznych gości festiwalu), bo angielskich napisów nie zdążyliby zrobić tak szybko, jak szybko zmienia się sytuacja w Polsce. Premiera „Wroga ludu” była dwa lata temu. Juliusz Chrząstowski wyliczył dotykające nas bolączki: nazywając Wrocław Europejską Stolicą Konformizmu (nawiązując do objęcia Teatru Polskiego przez Cezarego Morawskiego i związanych z tym wyborem problemów, zdaniem niektórych lekceważonych przez władze we Wrocławiu), wskazując na niedawno wygrany konkurs na dyrektora Starego Teatru, który spotkał się z ostrą krytyką. Wspomniał zdjęcie „Dziadów” Kazimierza Dejmka ze sceny warszawskiego Teatru Narodowego przed prawie półwieczem – dokonała tego peerelowska władza. „A może nie powinienem mówić nic na znak sprzeciwu wobec tego, co się dzieje w instytucjach kultury, może powinienem zakleić usta czarną taśmą, ale to już było”…

Mówił o tym, że „oddychanie tym powietrzem to wdychanie ilości substancji trujących odpowiadających 7 papierosom na noc. Nie wszyscy jesteśmy zainfekowani smogiem, nawet chcemy się go pozbyć, ale już nie potrafimy. A jeśli demokracja jest powietrzem, to się dusimy”.

Monolog Stockmanna, znakomicie tłumaczony na angielski przez Artura Zapołowskiego, publiczność przyjęła owacjami na stojąco. Bo przyjechała do Krakowa w poszukiwaniu niczym nie gaszonej wolności? Tak, ale nie tylko dlatego. „Wróg ludu” to po prostu świetna teatralna robota.

Dialog-Wrocław pełen prawdy

Jan Klata, reżyser, który przed 14 laty zadebiutował we wrocławskim Teatrze Kameralnym „Uśmiechem grejpruta”, odkrył na nowo Ibsena. Opowiedział historię uzdrowiskowego lekarza odkrywającego zatrutą wodę. I choć lekarz ma rację i broni tej racji, jak życia, władza w osobie jego brata – burmistrza – zwraca się przeciw niemu. I przeciw niemu odwracają się mieszkańcy. Bo komu wynajmą pokoje, jeśli do miasteczka przestaną przyjeżdżać goście? „Won!” - malują na murach nocą. Chrząstowski został skontrastowany ze Zbigniewem Kosowskim, grającym reprezentanta przedstawicieli właścicieli domów. Ten mały człowiek, konformista, reprezentuje tzw. „większość”. Suwerena? Spektakl jest pełen świetnych ról i charakterystycznej ręki Klaty, który teatralnie potrafi powiedzieć wszystko.

Henrik Ibsen napisał swój dramat w 1882 roku. Klata, z pomocą swojej ekipy (za scenografię, kostiumy i światło odpowiada Justyna Łagowska, autorem choreografii jest Maćko Prusak, Redaktora Hovstada zagrał Michał Majnicz – wszyscy są świetnie znani wrocławianom) zbudował nowoczesną opowieść, chwytającą za gardło. Bo wrogiem ludu stać się łatwo i bardzo szybko, choćby nie wiem, co się zrobiło dla mieszkańców miasteczka. Z przedstawienia wróciliśmy w środku nocy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska