Prawda jest taka, że w gospodarce rynkowej rząd ma dość umiarkowany wpływ na ceny. Ponieważ jednak wyborcy bardzo by się zdenerwowali, gdyby usłyszeli od jakiegoś ministra, że muszą radzić sobie sami, więc należy ich stale zapewniać o trosce i pomocy. Nic też dziwnego, że różnej maści eksperci prześcigają się w formułowaniu rad, które dają się streścić hasłami: „jak żyć, żeby przeżyć” (wersja dla biedniejszych) oraz „co zrobić, żeby nie stracić” (wersja dla bogatszych).
Powiedzmy od razu, że dla tych pierwszych dobrych rozwiązań jest niewiele. Generalnie chodzi o to, żeby nie wydawać pieniędzy ponad miarę, więc można spróbować mniej jeść lub jeśli ktoś koniecznie musi sobie pofolgować to niech kupuje tańszy asortyment. Druga rada jest taka, by przyspieszyć zakup niezbędnego dla godnego życia urządzenia, o którym myśleliśmy od dawna, bo potem będzie drożej. Oczywiście, nie doprowadzając się przy tym do bankructwa.
W przypadku bogatszych osób paleta dobrych rad jest rzecz jasna bardzo szeroka. Wybierzmy zatem kilka typowych posunięć. Po pierwsze - nie należy zwlekać z zamierzonym remontem mieszkania czy wymianą samochodu na nowy, lepszy model. Po drugie - jeżeli wzięliśmy kredyt czy pożyczkę to możemy teraz dokonać nadpłaty, mniej pozostanie do spłacenia. Po trzecie - należy ograniczyć luksusowe, zagraniczne eskapady, na przykład do jednej w roku. Po czwarte - nie sprzedawać nieruchomości typu dom czy mieszkanie (chomikowanie majątku).
Uniwersalna rada dla wszystkich jest natomiast taka, by porozmawiać z przełożonym o podwyżce wynagrodzenia - pod warunkiem, że na nasze miejsce nie da się od ręki pozyskać tańszego pracownika. Od siebie dodam, że nic tak dobrze nie wpływa na poprawę samopoczucia jak spacer w ciepły, słoneczny dzień.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?