W tym konkretnym przypadku amerykańscy naukowcy z University of Maryland School of Medicine ustalili, że płeć osoby przeprowadzającej eksperyment wpływa na wyniki doświadczeń na myszach laboratoryjnych, gdy bada się antydepresyjne działanie ketaminy. Zaczęło się od tego, że podczas badań coś się wyraźnie nie zgadzało. Zdumieni eksperymentatorzy zauważyli, że jeśli ketaminę podaje myszom mężczyzna, to jest ona wyraźnie skuteczniejsza, niż gdy do klatki podchodzi badaczka. Co ma piernik do wiatraka? - zastanawiał się cały zespół. To wyglądało zupełnie niepoważnie. Postanowiono zapytać kolegów i koleżanki z innych laboratoriów, gdzie zajmowano się podobnymi badaniami. I bingo! Tam również biedzono się nad tym, jak zinterpretować zaskakujące wyniki. Sprawa dojrzała zatem do poważnego potraktowania.
Rezultatem dociekań było w pełni logiczne wyjaśnienie. Otóż, aby ketamina właściwie zadziałała, u myszy musiał się najpierw pojawić stres w odpowiednim natężeniu. Płeć badacza miała istotne znaczenie, bo zwierzęta inaczej reagowały na mężczyznę niż na kobietę. Nieco trywializując zagadnienie - po prostu bardziej bały się facetów. Można się domyślać, że to jakiś ewolucyjny mechanizm, bo przeciętny samiec - także ludzki - przejawia więcej agresji niż przeciętna samica.
Ta historia pokazuje nam po raz kolejny, że nie warto na siłę - nawet w dobrej wierze - zrównywać wszystkich we wszystkim. Owszem, w XXI wieku nie ma najmniejszego sensu bronić skompromitowanych nawyków myślowych, ale - z drugiej strony - miliony lat ewolucji sprawiły, że czymś się jednak różnimy i warto zdawać sobie sprawę z konsekwencji.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?