Dziś w Parku Szczytnickim fani Harry'ego Pottera grali w quidditcha. Sobotnie spotkanie jest ostatnią szansą do zakwalifikowania się do drużyny przed Turniejem Słowiańskim odbywającym się w Warszawie już w maju.
- Pierwszy raz zagrałem w Quidditcha dwa lata temu na Pyrkonie w Poznaniu. Już wtedy zainteresowałem się tym sportem. W tamtym roku razem z koleżanką stwierdziliśmy, że potrzeba nam takiej drużyny we Wrocławiu. Październik poświęciliśmy na sprawy organizacyjne, a w listopadzie zorganizowaliśmy już pierwszy trening - mówi nam Adrian Kałużny, jeden ze współzałożycieli wrocławskiej drużyny quidditcha.
Na czym polega gra? Rywalizujące ze sobą drużyny składają się najpierw z sześciu, potem z siedmiu zawodników - ścigających, pałkarzy, obrońcy. Zawodnicy muszą podawać między sobą trzy rodzaje piłek - kafel, tłuczek i znicz. Ścigający podają sobie kafla i starają się przerzucić go przez jedną z trzech pętli, pilnowanych przez obrońcę, za co drużyna otrzymuje dziesięć punktów. Pałkarze odbijają tłuczki, aby nie uderzyły one zawodników z ich drużyny. Szukający ma za zadanie złapać złoty znicz. Gdy go załapie, gra dobiega końca.
Co ciekawe zawodnicy obijają piłkę tylko jedną ręką, bo drugą muszą trzymać umieszczoną między nogami rurkę PCV, imitującą miotłę. - Latamy na rurkach PCV, które mają około metra długości. Jest to spore utrudnienie, gdyż jeżeli rurka upadnie, zawodnik traktowany jest jako "zbity" - dodaje Kałużny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?