Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fałszywi inkasenci wyłudzają umowy. Oto historia kolejnej ofiary

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Szajka oszustów - grasująca we Wrocławiu - wciąż nieuchwytna. Mieszkanka Sępolna była przekonana, że podpisuje dokumenty związane z wymianą liczników. Teraz ma kłopoty, bo okazało się, że podpisała umowę... z operator telekomunikacyjnym. A ten żąda 550 złotych za zerwanie umowy, której dobrowolnie nie podpisała.

Pani Henryka z Sępolna to kolejna ofiara szajki inkasentów-oszustów, grasujących po Wrocławiu. Dwóch mężczyzn przyszło do niej w sierpniu. Ona kojarzy, że gdzieś pod koniec miesiąca, choć na dokumentach jest data 10 sierpnia. Jeden mógł mieć około 28 lat, krótko ostrzyżony z wąsikiem. Drugi blondyn, wyglądał na młodszego. Mieli plakietki z własnymi zdjęciami oraz nazwą firmy Tauron. Powiedzieli, że są do licznika, bo będzie wymiana. Ale samego licznika nie wymienili. Popatrzyli na niego, popisali coś. Jeden z nich siadł przy stole i zaczął spisywać jakieś dokumenty. Pani Henryka widziała na nich pieczątki Tauronu.

Później mężczyzna kazał podpisać. Nie dał do przeczytania. On trzymał dokumenty i odwracał tylko brzeg kolejnej kartki, pokazując tylko miejsce, gdzie należy podpisać. Tych kartek, które były pod spodem, nie dostała do przeczytania. Panowie z plakietkami Tauronu zostawili jej dokument z pieczątkami firmy. Nie przeczytała go. Dopiero po jakimś czasie zorientowała się, że padła ofiarą oszustwa. Że dokument z Tauronu nie dotyczy wymiany licznika, tylko jest protokołem z kontroli. I to datowanym na 2014 rok. - Ale w 2014 nigdy nie byli u mnie kontroli z Tauronu - przysięga pani Henryka. A w „protokole” czytamy, że podejrzewano ją o nielegalny pobór prądu.

Tymczasem kilka dni później zaczęła się awantura z firmami telekomunikacyjnymi. Mieszkanka Sępolna swój telefon miała w firmie Orange. W lipcu podpisała z nią umowę na dwa lata. Kilka dni po wizycie „inkasentów” zadzwonili z Orange z pytaniem, dlaczego zrywa dwuletnią umowę i przenosi się do nowego operatora. Była zaskoczona. Zapewniła, że z Orange niczego nie zamierza zrywać. Efekt? To „nowy” operator obciążył ją karą za „zerwanie” umowy. Choć ona nie miała nawet kopii. Dopiero na jej żądanie przysłano egzemplarz z firmy z Warszawy.

Biuro Prasowe Telekomunikacji Cyfrowej nie odpowiedziało nam na pytania dotyczące fałszywych inkasentów. Zwykle takie firmy tłumaczą, że umowy z klientami zawierają podwykonawcy. Osobne firmy. Zwykle operatorzy telekomunikacyjni są zaskoczeni, i zapewniają, że jak będą mieli dowody na taką działalność to zerwą kontrakt z podwykonawcą.

Firma Tauron przypomina za to, że jej monterzy wymieniający licznik - nigdy nie dają do podpisu żadnych dokumentów i nie pytają o dane osobowe. Tauron sprawdza jak to się stało, że oszuści dysponowali dokumentami tej firmy. I danymi pani Henryki. Tak, że mogli spisać fałszywy protokół z kontroli instalacji elektrycznej, której nigdy nie było.

Sprawą pani Henryki zainteresowaliśmy też Komendę Miejską Policji.

Tego typu oszustwa - związane z firmami telekomunikacyjnymi - to plaga ogólnopolska. Wszystkie prokuratury i komendy policji, które dostają podobne zawiadomienia, mają polecenie przesyłać je do Płocka, do tamtejszej Prokuratury Okręgowej. Tu prowadzone jest jedno ogólnopolskie śledztwo, które ma wyjaśnić mechanizm działania oszustów oraz ujawnić, kto za tym stoi.

W tej chwili w płockim śledztwie jest 1500 osób pokrzywdzonych z całej Polski. A kolejne zawiadomienia wciąż spływają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska