Ostatnio najbardziej głośne było zaginięcie Iwony Wieczorek w Sopocie. Dziewczyna przepadła bez śladu nad ranem 17 lipca. Ostatni ślad to nagranie na kamerze miejskiego monitoringu i rozmowa telefoniczna z przyjaciółką. W akcję zaangażowała się nie tylko policja, ale także znajomi i mieszkańcy. Niestety, nie udało się odnaleźć dziewczyny.
Policjanci przekonują, że sprawy zaginięć nigdy nie są ostatecznie odstawiane na półkę. Wraca się do nich często po latach i wiele udaje się rozwiązywać. W Wałbrzychu i okolicach miasta ma być przeprowadzana wizja lokalna dotycząca tajemniczego zaginięcia Krzysztofa Zielińskiego, biznesmena ze Szczawna-Zdroju. Mężczyzna zaginął w styczniu 2008 roku. To jedno z najdziwniejszych i najbardziej zagadkowych zaginięć w regionie.
W dzień, kiedy przepadł bez śladu, był z żoną w banku. Zostawił ją tam i powiedział, że zaraz wróci. Ale stało się inaczej. Kobieta na drugi dzień zgłosiła sprawę policji. Do poszukiwań zaangażowano dziesiątki funkcjonariuszy i helikopter. Rok później odnaleziono samochód biznesmena - srebrną toyotę - na parkingu w Świdnicy.
- Wciąż liczymy, że się odnajdzie - mówią najbliżsi mieszkańca Szczawna-Zdroju. Ale wciąż nie wiadomo, gdzie jest Zieliński, a przede wszystkim, czy jeszcze w ogóle żyje. Bez śladu przepadł też Patryk Błoch z Pieszyc, w powiecie dzierżoniowskim. Zostawił żonę w ciąży, a zrozpaczona rodzina zaangażowała do poszukiwań nawet jasnowidza. Prywatnego detektywa o pomoc poprosili rodzice Łukasza Kani z Głuszycy. Tu sytuacja była inna. Chłopak 8 lat temu wyszedł z domu i sam prosił rodziców, żeby go nie szukali. Ale miał się odezwać. Kiedy przez lata milczał, a rodzice odchodzili już od zmysłów, zgłosili się na policję. Wciąż nie ma śladu syna.
Co czuje rodzina, która traci w niewyjaśnionych okolicznościach kogoś bliskiego, bardzo dobrze wie Anna Jarzyńska z Wałbrzycha. 13 września tego roku zaginął jej partner. - Wyszedł rano do pracy i do dziś nie ma po nim śladu - mówi pani Anna. - Jesteśmy razem już 12 lat, mamy dzieci. Wciąż pytają, gdzie jest tata...
To tylko jedna z wielu historii. Kontakt z najbliższymi traci w naszym kraju co roku 15 tysięcy osób.
Jak wyjaśnia Aleksandra Kiełczewska z fundacji Itaka, która zajmuje się odnajdywaniem zaginionych, większość udaje się odnaleźć. W przypadku fundacji aż 70 proc. przypadków zostaje wyjaśnionych. Niestety, zdarza się, że odnajdywane osoby nie żyją. - Doradzałabym przede wszystkim kontakt z naszą fundacją i policją - mówi Kiełczewska.
Czy wierzysz, że po latach są jeszcze szanse na odnalezienie zaginionej osoby?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?