Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakazane bluzy w gimnazjum

Rafał Święcki
fot. Piotr Krzyżanowski
W jednej ze szkół na Dolnym Śląsku zakazano uczniom ubierania bluz z wulgarnymi napisami. Czy to dobry pomysł?

Umieszczony ma bluzie liść marihuany lub wulgarny napis w jeleniogórskim gimnazjum nr 1 mogą wpłynąć na ocenę z zachowania. W regulaminie szkoły nakazano uczniom przychodzenie na zajęcia w ubraniach bez emblematów propagujących np. narkotyki lub przynależność do subkultur.

Na uczniowskich koszulkach, bluzach lub spodniach nie mogą się też pojawiać przekleństwa, nawet te w obcym języku. Górna część stroju powinna być w jednolitym kolorze. Każdy uczeń musi mieć przypięty identyfikator. Zakazano też głębokich dekoltów i odsłaniania brzuchów.

- Zmiany wprowadzono na życzenie rady rodziców, samorządu uczniowskiego oraz rady pedagogicznej. To nie była jednoosobowa decyzja, zadecydowało szerokie grono - tłumaczy Jolanta Piasecka, dyrektorka gimnazjum.

Wcześniej w jej szkole obowiązywały mundurki. Uczniowie nosili czerwone bezrękawniki, gimnazjalistki zakładały granatowe. Gdy zrezygnowano z mundurków, zdarzało się, że uczniowie przychodzili na lekcje w strojach z emblematami używek lub wulgarnymi treściami.

Nikt nie zostanie ukarany, jeśli przyjdzie na lekcje w dresowej bluzie z napisem Polska

Stąd wzięły się zmiany w szkolnym regulaminie. Jego przestrzegania pilnują nauczyciele. Przed każdą lekcją, po odczytaniu listy obecności, sprawdzają, jak ubrany jest uczeń i czy ma identyfikator. Wystarczy złamać zasady 6 razy, by mieć obniżoną comiesięczną ocenę z zachowania.

Według uczniów wymogi dotyczące stroju są kłopotliwe. Woleliby, żeby w szkole obowiązywały jedynie identyfikatory, bo ich zdaniem trudno kupić zupełnie gładkie bluzy w jednolitym kolorze. Gdy przychodzą na lekcje w strojach różnokolorowych, niektórzy nauczyciele uznają, że naruszyli zasady.

- Uważają, że nie powinno być nawet znaczka producenta odzieży. Każą go zasłaniać identyfikatorem - mówi jeden z uczniów. Według dyrektor Jolanty Piaseckiej takie drobiazgi nie są problemem. - Nikt nie zostanie ukarany, jeśli przyjdzie na lekcje w dresowej bluzie z napisem Polska - zapewnia.
Rozmawiać, nie zakazywać
Z Jolantą Węglowską, dyrektorem Zespołu Szkół Ekola we Wrocławiu, rozmawia Anna Gabińska

Jesteście prywatnym zespołem szkół. Macie podstawówkę, gimnazjum i ogólniak, ale też szkołę międzynarodową. Dlaczego uczniowie nie noszą mundurków?
Mundurek to okropna nazwa. W Polsce źle się kojarzy: z zakazami i nakazami obowiązującymi w PRL-u. Strój szkolny na pewno brzmi lepiej. Nie jesteśmy mu przeciwni, ale nie chcemy wprowadzać go na siłę. Na razie, w naszej szkole ani rodzice, ani uczniowie nie zgłaszają potrzeby wprowadzenia takiego stroju. Może w przyszłości się uda.

A pytaliście ich o to?
Robiliśmy sondę w czasie, gdy minister Giertych wprowadził przepis, by we wszystkich szkołach publicznych obowiązywał jednolity strój. Nas to nie dotyczyło, ale było dużo pozytywnych głosów. Gdybyśmy chcieli wprowadzić ten obowiązek, z pewnością zrobilibyśmy to na zasadzie ogłoszenia konkursu na projekt takiego stroju. Braliby w nim udział sami uczniowie. Musiałby być modny, elegancki i wygodny.

Czy to oznacza, że w szkole można chodzić w tym, w czym się żywnie podoba?
Oczywiście, że nie. W statucie mamy zapis, że obowiązuje u nas strój schludny, bezpieczne obuwie, a w sytuacjach odświętnych - związany z tradycją polskiej szkoły, czyli w kolorach białym i granatowym, względnie czarnym. Nie wyobrażam sobie, by ktoś przyszedł w bluzie z obraźliwym lub wulgarnym napisem.

A co wtedy byście zrobili?
Jako dyrektor nie wyrzuciłabym takiego ucznia ze szkoły, bo z doświadczenia wiem, że najczęściej takie zachowanie to zwykła prowokacja lub wyraz buntu. Do takich zachowań dochodzi zwłaszcza w gimnazjum. Na pewno zareagowałabym pytaniem, o co chodzi, co się stało. I wytłumaczyłabym, że w szkole obowiązuje szacunek z obu stron: nauczycieli do uczniów, ale też na odwrót. Moim zdaniem, nie trzeba tak precyzyjnie zapisywać w statucie, że nie można pojawiać się z rysunkiem marihuany na bluzie czy napisem F*ck off, tylko reagować. Gdy nasze dziewczęta pojawiają się w szpilkach, tłumaczymy, że to niebezpieczne obuwie, bo mamy wąskie korytarze i łatwo się na nich w takich butach potknąć. Podobnie latem, gdy ktoś przyjdzie zbyt skąpo ubrany, wyjaśniamy, że to strój stosowny na plażę.

Jeśli nie zakazywać, to jak młodzieży wybić z głowy prowokacyjne pomysły z wyrażaniem swych emocji na bluzach?
W sposób pokojowy i twórczy jednocześnie. Można zrobić konkurs na znalezienie cytatu z literatury polskiej lub zagranicznej, który najlepiej pasuje do danego ucznia. Każdy by szukał dla siebie. Można w to zaangażować polonistów, historyków, pedagoga szkolnego, nauczycieli języków obcych - całą szkołę.

Macie w szkole międzynarodowej Koreańczyków, Amerykanów, Portugalczyków. Cieszą się, że nie muszą nosić mundurków?
Sami poprosili o zrobienie koszulek z logo szkoły i napisem TEAM: Together Everyone Achieves More (Razem Wszyscy Osiągamy Więcej), by w nich jeździć na wycieczki i pojawiać się na rozgrywkach sportowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska