Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odgryzł swojemu znajomemu ucho i kawałek penisa

Janusz Pawul
Dariusz Gdesz
34-latek obezwładnił kolegę paralizatorem, pobił i okaleczył.

53-letni mieszkaniec Świecia koło Lubania trafił w ciężkim stanie do szpitala, bo kolega odgryzł mu ucho i kawałek penisa. Co gorsza, utraconej części przyrodzenia nie znaleziono, więc nie można jej przyszyć

Napastnikiem był 34-letni znajomy poszkodowanego. W poniedziałek prokuratura postawiła Wojciechowi S. zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Sąd Rejonowy w Lubaniu zdecydował o jego aresztowaniu na trzy miesiące. Grozi mu kara od roku do 10 lat więzienia. Rodzina poszkodowanego już zapowiedziała, że nie zgodzi się z taką kwalifikacją prawną tego, co się stało.

Zdaniem żony i dzieci Mariana M., napastnik działał z premedytacją w celu pozbawienia życia.
- Odszedł, gdy ojciec stracił przytomność i wydawało mu się, że już nie żyje - mówi Artur, syn poszkodowanego. - On to wszystko zaplanował. Miał ze sobą paralizator, taśmę do zaklejenia ust, łańcuch.

Marian M. jest podobnego zdania. W poniedziałek, choć jeszcze w dużym szoku, ze szczegółami opowiadał przebieg feralnego zdarzenia. W szpitalu w Lubaniu jest pod opieką psychologa.
Nie wiadomo, dlaczego Wojciech S. napadł na swojego znajomego i tak strasznie go okaleczył. Ustalono tylko, że do zdarzenia doszło w piątek.

Wojciech S. przyjechał do Świecia z Kościelnika pod Lubaniem, gdzie mieszka, pod pretekstem pożyczenia łódki od kolegi. W szopie za domem oszołomił znajomego paralizatorem, skrępował go i dotkliwie pobił. Napadnięty mężczyzna stracił przytomność. Gdy się ocknął, nie miał już ucha i części prącia. Resztkami sił dotarł do auta i podjechał pod dom. Tam odnalazła go rodzina i odwiozła natychmiast do szpitala.

Lekarze Łużyckiego Centrum Medycznego byli w szoku. Pierwszy raz spotkali się z takim przypadkiem.
- Przygotowaliśmy się do zabiegu przyszycia części członka - zapewnia dr Wiktor Kaczorowski. Zapewniono także transport lotniczy do Ośrodka Replantacji Kończyn w Trzebnicy. Wszystko na nic, bo nie udało się odnaleźć odgryzionego kawałka.
- Gdyby był, to operacja przyszycia części penisa byłaby możliwa - mówi dr Adam Domanasiewicz ze szpitala w Trzebnicy. Takie operacje były już w Polsce wykonywane. Możliwe jest także odtworzenie penisa.

Zdaniem najbliższych ofiary, niewykluczone, że oprawca mógł odgryzione członki zjeść.
- On nie wie, dlaczego to zrobił - mówi Edward Szafraniec, prokurator rejonowy z Lubania, który prowadzi śledztwo w tej sprawie i jako jeden z niewielu rozmawiał ze sprawcą. - Doszło do przepychanki, oskarżony wyciągnął paralizator i obezwładnił ofiarę. Zeznał, że kiedy odgryzł kawałek ucha, poczuł zew krwi. Wtedy ściągnął poszkodowanemu spodnie i odgryzł mu kawałek penisa.

- To, co się stało, nie mieści się w głowie - mówi spłakana pani Sylwia, żona ofiary.
Nie wiadomo, dlaczego Marian M. padł ofiarą szaleńca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska