Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Epidemia zawałów we Wrocławiu. Ratownicy alarmują: co czwarta osoba umiera

Agata Wojciechowska
W 90 minut od przyjazdu karetki pacjent z zawałem serca powinien trafić na stół operacyjny
W 90 minut od przyjazdu karetki pacjent z zawałem serca powinien trafić na stół operacyjny Paweł Relikowski
Jeżdżące na sygnale karetki w parny dzień zwożą na oddziały ratunkowe przede wszystkim pacjentów kardiologicznych. Ratownicy alarmują: aż co czwarta osoba, która przechodzi zawał, umiera! A rozpoczął się trudny okres dla chorych na serce. Wiosna i lato to pogoda wyżowa, skoki ciśnienia i duchota zapowiadająca burze. Nie służą one osobom narzekającym na problemy kardiologiczne. A gdy dodamy do pogody wysiłek fizyczny lub stres, kłopoty z sercem mogą się pojawić nawet u zdrowej osoby. Nawet zawał.

Niedziela. Parny i ciepły dzień. Pogotowie ratunkowe we Wrocławiu dostaje wezwanie do mężczyzny z bólem i uciskiem w klatce piersiowej. Podejrzenie: zawał serca. Tego dnia było to już kolejne takie wezwanie we Wrocławiu. Ratownicy oceniają, że w taką pogodę mają nawet o 20 procent więcej wyjazdów do "sercowców". Co za tym idzie, lekarze będą mieli do czynienia z większą liczbą pacjentów narzekających na serce. Dlaczego? Właśnie zaczęła się pora roku, która nie służy chorym z problemami kardiologicznymi. Kardiolodzy potwierdzają: pogoda ma zły wpływ na nasze serce.

- Zdarza się, że przy dużych wahaniach ciśnienia rośnie liczba zawałów. Z kolei przy parnej pogodzie przybywa pacjentów cierpiących z powodu niewydolności serca - mówi dr nauk medycznych Dariusz Biały z Kliniki Kardiologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy ul. Borowskiej we Wrocławiu.

Padający deszcz, a 10 minut później słońce i na wieczór burza - to także idealna aura dla przeziębień i grypy. A ta ostatnia obciąża nasz najważniejszy mięsień, zwiększając ryzyko śmierci przy niewydolności serca.

CZYTAJ TEŻ: Przegrywamy wojnę z dopalaczową plagą

Zawał serca jest spowodowany niedokrwieniem na skutek zamknięcia tętnicy wieńcowej doprowadzającej krew z tlenem do mięśnia, umożliwiającej pracę serca. Gdy nie ma odpowiedniego ukrwienia, dochodzi do martwicy. Im dłużej mięsień nie otrzymuje tlenu, tym większy jego obszar umiera. Nieodwracalnie... Komórki te nie podejmą już akcji.

Aż 25 proc. osób, które mają zawał, umiera. W połowie tych przypadków do śmierci dochodzi w pierwszej godzinie od wystąpienia objawów. Dlatego tak ważne jest szybkie wezwanie pogotowia, bo sami niewiele możemy zrobić dla chorego. Lekarze apelują: trzeba obserwować swoje ciało i pytać bliskich o samopoczucie.

Aby usprawnić system ratowania "sercowców", we Wrocławiu wprowadzono w tym roku karty kardiologiczne. Będą je wypełniać ratownicy medyczni. Dzięki temu okaże się, gdzie chory traci cenny czas. Zgodnie ze standardami od kontaktu z ratownikiem czy lekarzem nie powinno minąć więcej niż 90 minut do otwarcia naczyń w sali operacyjnej szpitala, gdzie uratują mu serce.

CZYTAJ DALEJ: Jak możemy pomóc choremu?

- Zawał serca polega na zamknięciu naczyń wieńcowych - wyjaśnia dr Dariusz Biały z Kliniki Kardiologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy ul. Borowskiej we Wrocławiu. Naczynia wieńcowe odpowiadają za dostarczenie do serca tlenu. Gdy go zabraknie, mięsień obumiera. Każda minuta się liczy. Lekarze określają to słowami: czas to mięsień.

- Sami pacjenci często opóźniają wezwanie pogotowia, sądząc że ten ból przejdzie - mówi dr Dariusz Biały. - Ale jeśli nie jest to drobny, kłujący ból, lecz rozlewający się po klatce piersiowej, promieniujący do lewej ręki czy nawet żuchwy, nie można zwlekać. Wykonane badanie EKG w 90 proc. przypadków umożliwia potwierdzenie zawału - dodaje dr Biały.

Przeczytaj: Tony śmieci pod oknami domów. Urzędy są bezradne

Przy odpowiednim podaniu leku można nawet przywrócić krążenie we wcześniej zatkanym naczyniu albo wyhamować procesy obumierania. Nie możemy jednak liczyć na to, że serce będzie takie samo, jak przed zawałem. Najczęściej pozostają na nim blizny. Lekceważenie zawału może doprowadzić do śmierci, a zbyt późne wezwanie pogotowia - do powikłań, tj. pęknięcia serca.

Co robić, czekając na pogotowie
Lekarze radzą, by do przyjazdu pogotowia uspokajać osoby, u których podejrzewamy zawał. Jak to zrobić? - Wspierająco działa obecność drugiej osoby - wyjaśnia dr Alicja Strzelecka-Lemiech z wrocławskiego Gabinetu Psychoterapii "Razem". - Możemy mówić: "Już wezwałem pogotowie", "Rozumiem, że się denerwujesz, ale zaraz będzie pomoc", "Nie jesteś sam, poczekam z tobą", "Spróbujmy razem oddychać powoli". Dla osoby, która akurat ma zawał serca, ważne jest poczucie, że ktoś z nią jest - dodaje. Jak twierdzi psycholog, należy unikać stwierdzeń: "Proszę się uspokoić". Wywierają one presję na chorym i działają na niego stresująco - dodaje.

Zobacz: Albo płacicie, albo nie ma remontu. Miasto stawia mieszkańcom ultimatum

System ratownictwa we Wrocławiu dobry
Jak oceniają lekarze kardiolodzy, system ratownictwa zawałowego jest we Wrocławiu dobry. W mieście całą dobę w gotowości są cztery zespoły lekarzy, którzy mogą przyjąć pacjenta z zawałem: m.in. przy ul. Weigla, Borowskiej i Kamieńskiego. Lekarze będą udrażniać naczynia wieńcowe, by doprowadzić krew jak najszybciej do mięśnia. Trzeba także zapobiegać zakrzepom.

Po wyjściu ze szpitala chorego czeka długa rehabilitacja. Zawały mogą się powtarzać. Po pierwszym przychodzi kolejny i obumiera coraz większa część serca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska