Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Energia i siła wciąż ratują ginące kultury

Małgorzata Matuszewska
Sona Jobarteh i Sanjally Jobarteh szanują kulturę przodków
Sona Jobarteh i Sanjally Jobarteh szanują kulturę przodków Paweł Relikowski
Brave Festival ma już 11 lat. Rozwija się i pomaga potrzebującym.

146,5 tysiąca zł zapłacili widzowie za bilety na koncerty 11. edycji Brave Festival, zakończonej w piątkowy (17 lipca) wieczór we wrocławskim Teatrze Polskim. Do puszek wolontariusze zebrali ponad 6,5 tys. zł. Te pieniądze zostaną przekazane charytatywnej organizacji ROKPA International, działającej m.in. w Tybecie i pomagającej po trzęsieniu ziemi w Katmandu. To jest prawdziwa wartość festiwalu.
Ta edycja Brave była jedną z najlepszych w historii imprezy. Za artystyczną stronę tegorocznego festiwalu odpowiada Sona Jobarteh, griotka z Gambii (grioci to opowiadacze z Afryki Zachodniej, dbający o zachowanie tradycji i jej przekazywanie w sposób zrozumiały dla współczesnych). – Sona to piękna, dojrzała, głęboka i mądra istota – podsumował Brave Grzegorz Bral, dyrektor festiwalu. – Zawdzięczamy jej bardzo poruszające doświadczenie. Dzięki niej nauczyłem się, jak dbać o kulturę, w której się wyrosło. Osoba z maleńkiej Gambii jest odpowiedzialna za kulturę w Afryce i na świecie, dziękuję – powiedział Bral. Grająca na korze Sona Jobarteh wystąpiła aż dwa razy – sama zainaugurowała festiwal, a na zakończenie zagrała ze swoim ojcem. Ujmujący Sanjally Jobarteh zapowiedział, że po powrocie do domu wyrzuci korę, bo instrument zawiódł go na pierwszym publicznym występie z córką. Zerwała się struna, ale dzięki temu dowiedzieliśmy się, jak zbudowana jest kora. Balla Kouyaté z Mali, wirtuoz balafonu (instrumentu perkusyjnego) grał z swoim zespołem w finale imprezy. To był koncert pełen niezwykłej energii. Z kolei Malijczyk Kassé Mady Diabaté świetnie śpiewał z towarzyszeniem instrumentalistów. Przez dwa wieczory w Studiu na Grobli Instytutu Grotowskiego tańczyli i śpiewali artyści z zespołu Ndima – Pigmejów Aka z Konga. To był wspaniały występ. Organizatorzy próbowali zaprosić ich od kilku lat i wreszcie się udało. Aka to muzycy i tancerze, praktykujący techniki polifonicznego śpiewu i polirytmicznego tańca. Artyści tańczyli tak, jakby taniec był ich codziennością. Podobnie grali, śpiewali i klaskali do rytmu.Ich występ był kwintesencją Brave. A festiwal to także projekt Brave Kids, w którym nad wspólnym przedstawieniem pracują dzieci z wielu krajów. Pod kierunkiem Jacka Timingeriu pokazały profesjonalny popis. – Najważniejsi są ludzie, miejsca, z których pochodzą, co ci ludzie próbują powiedzieć: kim są i dlaczego próbują ocalić siebie – tak mówił o festiwalu pięć lat temu Grzegorz Bral. Cieszę się, że Brave wciąż jest odważną imprezą dla ludzi, o ludziach, ich kulturach wartych poznania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska