MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ekologiczna bomba koło Jakubowa?

Grażyna Szyszka
Mieszkańcy Jakubowa nie wiedząc, co jest zwożone na plac w lesie koło wioski
Mieszkańcy Jakubowa nie wiedząc, co jest zwożone na plac w lesie koło wioski Grażyna Szyszka
Mieszkańcy Jakubowa w gminie Radwanice z coraz większym niepokojem obserwują przejeżdżające przez wieś ciężarówki wypełnione po brzegi dziwnymi pojemnikami z cieczą. Ciężkie składy, kilka razy w tygodniu wożone są na nielegalne składowisko w lesie, na prywatną działkę niedaleko kopalnianego szybu św. Jakuba.

Ogrodzony i pilnowany przez ochroniarzy plac, zastawiony jest setkami pojemników, w większości typu „mauzer” o pojemności tysiąca litrów każdy. Do najbliższych zabudowań w Jakubowie jest około 1,5 km.

- Samochody jeżdżą tam od maja - mówi Grzegorz Saja, mieszkaniec Jakubowa i radny gminny. - Najgorsze jest to, że nie wiemy, co wożą. Czy to jest szkodliwe dla nas i środowiska, czy nie. Latem był wyczuwalny dziwny zapach, aż w gardle drapało.

Ludzie obawiają się, że pojemniki zawierają niebezpieczne chemikalia, które mogą przedostać się do gruntu. - Ten obiekt posiada instalację burzową i boimy się, że te płyny są tam wylewane - dodaje radny Saja. - Niektórzy we wsi mają własne studnie, z których korzystają.

Mieszkańcy Jakubowa twierdzą, że takie składowisko w pobliżu ich wsi może być tykającą, ekologiczną bombą, również dla Jerzmanowej, Maniowa czy Łagoszowa Małego. Potęgują je ukształtowanie terenu i liczne, wodne źródełka.

Na początku października zdesperowani ludzie zorganizowali spotkanie z wójtem, by wysłuchał ich obaw i powiedział, co ma zamiar zrobić z dzikim składowiskiem. Chcąc zatrzymać niekończące się transporty z pojemnikami, poprosili, by policja, z godnie z przepisami, karała mandatami ciężarówki przekraczające ładunki powyżej 15 ton.

- Ale efektu nie ma - mówią ludzie. - Tylko raz policja stała przez 15 minut i ukarała mandatem gościa, który akurat buduje we wsi dom.

Kilkuhektarowy teren należy do mieszkańca Radwanic, ale dzierżawi go przedsiębiorca Janusz Gładosz z Nielubi. Co prawda ubiegał się w starostwie powiatowym w Polkowicach o pozwolenie na prowadzenie działalności na składowanie odpadów, ale otrzymał odmowę.

- Nasi pracownicy, zanim wydadzą taką decyzję jadą na miejsce i szczegółowo badają teren, czy jest on odpowiednio przygotowany i czy zapewnia ochronę życia i zdrowia ludzi oraz środowiska pod tego typu działalność - mówi Mirosława Myrna - Kudryk, rzeczniczka starostwa powiatowego w Polkowicach. - Odmowa została wydana ponieważ nielegalnie działalność w tym miejscu już była prowadzona. Pracownicy nie byli w stanie sprawdzić terenu w obrębie Jakubowa, bo był on już pokryty odpadami. Zresztą mamy bogatą dokumentację fotograficzną tego miejsca - dodaje rzecznik.

Jak się dowiedzieliśmy, obawy urzędników z Polkowic wzbudziła też inna sprawa. Nieruchomość znajduje się w kompleksie leśnym, nie posiada bezpośredniego połączenia z drogą asfaltową, a jedyny możliwy dojazd do nieruchomości jest drogą gruntową. Istnieje więc zbyt duże ryzyko, że w czasie transportu niebezpieczne substancje mogą się wylewać na pola i las.

Polkowicki urząd wydał odmowną decyzję pod koniec sierpnia. Przedsiębiorca odwołał się od niej do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, natomiast pracownicy powiatu zawiadomili o nielegalnym składzie Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.

Na części pojemników znajdujących się w Jakubowie widnieją symbole i kody informujące o zawartości pojemników. Wynika z nich, że są to płyny, szlamy i odpady niebezpieczne. Nie wiadomo jednak, czy pojemniki zawierają to, co jest na oznaczeniu.

Wójt Gminy Paweł Piwko twierdzi, że według niepotwierdzonych informacji, na przemysłowej działce w pobliżu Jakubowa znajdują się farby i substancje do mieszkania farb. - Przedsiębiorca, który ubiegał się o pozwolenie na działalność, prowadzi podobną na terenie powiatu głogowskiego - mówi wójt. - Ze względu na to, że w Jakubowie robi to nielegalnie, we wrześniu złożyliśmy zawiadomienie do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w celu przeprowadzenia kontroli - mówi wójt dodając, że czeka też na decyzję SKO.

Wójt przyznaje, że podobnie jak mieszkańcy Jakubowa, obawia się składowiska, a najbardziej tego, że dzierżawca zniknie, a kontenery zostaną. - W ostateczności kłopot ten spocznie na właścicielu nieruchomości - dodaje.

Jak się dowiedzieliśmy w Legnickim Inspektoracie Ochrony Środowiska, kontrola w Jakubowie jest planowana. Jeśli potwierdzą się uchybienia to nakładane kary finansową mogą sięgnąć nawet 100 tys. zł.

Niezależnie od ich opinii, wójt gminy może wydać decyzję nakazującą usunięcie nielegalny magazyn i ustalić termin wykonania polecenia. Jeśli jednak tak się nie stanie, to obowiązek usunięcia odpadów spoczywa na gminie, która kosztami tej operacji obciąża potem właściciela. O tym, że to długa i bardzo kosztowna droga, przekonało się już wiele samorządów w całym kraju.

Janusz Gładosz, dzierżawca terenu nie chciał z nami rozmawiać w tej sprawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska