18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzień głosowania spędziliśmy z Rafałem Dutkiewiczem (ZDJĘCIA)

Jacek Antczak
Niedziela Dutkiewiczów zaczęła się w sobotę. O 18.30 cała rodzina pojechała na mszę do katedry. - Kiedyś nasze małe dzieci lubiły tę mszę, bo krótko trwała - uśmiecha się prezydent Wrocławia.

W sobotę ksiądz nie odnosił się do wyborów, za to w domu w podwrocławskim Ramiszowie Rafał Dutkiewicz usłyszał, jak proboszcz z ekranu telewizora tłumaczy jego żonie Annie: "Kościół, jak wiadomo, do polityki nie miesza się, natomiast ja mówię, jako mieszkaniec, że macie głosować na…". Komedię "U Pa-na Boga za miedzą" włączyła na DVD. Dutkiewiczowie na co dzień nie oglądają telewizji. W weekendy nie włączają nawet internetu.

Film był ostatnim akcentem wyborczym sobotniego wieczoru. Do północy Rafał Dutkiewicz czytał kryminał "Pancerne serce" Joe Nesbo. Choć zachwycony intrygą, jak zwykle, zasnął nad książką. - Codziennie wstaję przed szóstą i pewnie dlatego w niedzielę zbudziłem się o piątej. Poszedłem dołożyć drewna do kominka i znowu się położyłem. Nie pamiętam, co mi się śniło, ale nic związanego z wyborami, bo spałem jak suseł. Aż do dziewiątej - zapewnia.

Przy rodzinnym śniadaniu (Rafał Dutkiewicz zawsze je to samo - jajka sadzone na serze) jedynym akcentem wyborczym było badanie gruntu przez Justynę i Joachima - chodziło o wieczór wyborczy z tatą. Dzieci nie mogą głosować (14 i 17 lat), za to chciały się wybrać na wieczorne spotkanie komitetu Rafała Dutkiewicza. Nic z tego. - To nie jest impreza dla nastolatków - usłyszały od taty.
W ostatniej chwili z planów wykreślony został również wypad całej rodziny do kina na "Harry'ego Pottera". Potem rozmowa toczyła się wokół szczypiorku na kanapkach (Dut-kiewiczowie tłumaczyli dzieciom, dlaczego ma smak dzieciństwa). W śniadaniu uczestniczył przyjaciel rodziny, Tomasz Nowakowski. - Mieszkam w Warszawie, ale jestem wrocławianinem i wolę głosować tutaj, dlatego nocowałem u Rafała - mówił nam były wiceminister rozwoju regionalnego.

Do godz. 11 telefon prezydenta milczał. Nie dzwonił ani nikt ze sztabu, ani z komisji wyborczej (Dutkiewicz nie tylko staruje w wyborach, ale - jako prezydent - jest także organizatorem wyborów we Wrocławiu). To on wykonał pierwszy telefon. Do sąsiada. Z prośbą o pożyczkę. Skończyła się kawa w ekspresie.

Potem, korzystając, że piątka miauczących domowników (najstarszy Popis, Cwany, Jasna, Emilka i Złota, która przyplątała się już w trakcie kampanii wyborczej) wybrała się do ogródka, Dutkiewicz przystąpił do swoich obowiązków - dokładania drewna do kominka i odkurzania. - No i, jak co niedziela, słuchaliśmy muzyki. Tym razem z filmu "Nothing Hill". Mam tam ulubioną piosenkę "She"i wszystkich testuję, czy lepsza jest wersja Elvisa Costello, czy Aznavoura - mówi Dutkiewicz.
Wtedy zadzwonił pierwszy telefon. Kierowca prezydenta pytał, czy ma podjechać. Dutkiewicz wyprasował koszulę, wyczyścił buty i sam zasiadł za kółkiem potężnego nissana pathfindera. Po 15 minutach (w samochodzie leci soundtrack z "Dawno temu w Ameryce") był pod przychodnią przy pl. Maksa Borna. Prezydent, choć mieszka w Ramiszowie, od 19 lat ma też mieszkanie w plombie przy ul. Cybulskiego i tam jest zameldowany. W komisji nr 36 żartował, że właśnie się zastanawia, na kogo zagłosować. - Głosuję na jedynki, czyli Adama Grehla i Pawła Wróblewskiego - ujawnił. - Dziś jestem spokojny o wynik, bo nie mam już na nic wpływu. Kiedyś skakałem z samolotu. Człowiek się denerwuje do momentu, gdy stanie w drzwiach, potem już tylko leci i to jest najprzyjemniejsza chwila, moment wyjęty z czasu - mówił.

Po głosowaniu prezydent pojechał do Rynku. Zaparkował przed wejściem do ratusza i poszedł na kawę do… empiku. Telefon - tym razem dzwoni wiceszefowa rady miejskiej Maria Zawartko. W sprawie autografu. Właśnie rozstrzyga się konkurs fagotowy: prezydent nagradza najlepszego muzyka, a na dyplomie nie ma jego podpisu.

W tym czasie Anna Dutkiewicz pojechała do Pasikurowic. Tam głosuje Ramiszów. Może tam oddać głos na męża, kandydata na radnego sejmiku. Potem przystąpiła do kąpania ubłoconego Kluska, ich sznaucera. O 16 Dutkiewiczowie zjedli obiad (grochówka, gołąbki i wędzony karp z Milicza). Po partyjce makao z rodziną prezydent znów pojechał do Wrocławia. Za kierownicą nissana żona - ze względu na planowany szampan w sztabie. Droga zajęła 20 minut. Dutkiewicz mówi, że w dzień powszedni jedzie do pracy 10 minut dłużej. Przez korki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska