Tajną bronią wrocławian miał być Sylwester Patejuk - jeszcze w ubiegłym sezonie gwiazda Podbeskidzia. Trener gospodarzy Robert Kasperczyk pytany, czy przydzieli mu piłkarza do indywidualnego krycia powiedział, że nie, ale zaznaczył, że Patejukowi i Waldemarowi Sobocie będą życie uprzykrzać jego obrońcy. Przyszłość okazała się przewrotna. O tym jednak za chwilę.
Już w 7 min Śląsk Wrocław stracił Cristiana Diaza. Argentyńczyk po niegroźnym wydawałoby się starciu z rywalem złapał się za obklejone udo i padł na ziemię. Szybko podbiegł do niego kapitan Przemysław Kaźmierczak, spojrzał i od razu pokazał w kierunku ławki, że potrzebna będzie zmiana. Wszedł Johan Voskamp. Nie była to dobra wróżba na początek pracy Stanislava Levego.
Los się jednak do niego uśmiechnął dosłownie minutę później. Otóż Waldemar Sobota - zawodnik będący jeszcze niedawno na zgrupowaniu reprezentacji, z którym nowy szkoleniowiec przepracował tylko jeden dzień (!) - dostał piłkę przed polem karnym, a potem przebiegł ponad 20m między czterema rywalami i uderzył po ziemi. Piłka jeszcze odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Prawie jak Maradona. Chociaż jak wiemy - prawie robi różnicę.
Od tego momentu mecz mieliśmy już właściwie ustawiony. Podbeskidzie w pierwszej połowie bardzo się starało, ale nie miało armat. WKS natomiast dość zaskakująco dobrze kontrolował sytuację. Potrafił przerwać akcję w ataku rywali i wyprowadzić kontratak. Groźnie uderzali Dalibor Stevanović i Sylwester Patejuk, który trafił w poprzeczkę. Rywalom nie udało się przez pierwsze 45 min trafić nawet w światło bramki.
Pierwszą groźną sytuację górale stworzyli na początku drugiej połowy, wykorzystując, że poza boiskiem opatrywany był Rafał Grodzicki. Sebastian Ziajka uderzył jednak nad poprzeczką. Wydawało się, że obraz gry nie ulegnie zmianie. Do czasu. W 55 min. na boisko wszedł Kamil Adamek - zawodnik, ściągnięty do Bielska z okręgówki. Minutę później wyrównał. Strzelił tym samy swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie. Przez kilka chwil WKS był jak bokser na linach, ale nie dał się powalić na deski. Opanował sytuację, zaczął się dłużej utrzymywać przy piłce. A sędzia Paweł Gil rozpoczął... kartkowanie gospodarzy. W 75 min wyrzucił Juraja Dancika, a 6 min później Fabiana Pawelę. Śląsk rzucił się do ataku, a trener Levy wprowadził drugiego napastnika. Stwarzał jednak mniej klarownych sytuacji niż w pierwszej połowie. Tym sposobem gospodarze uratowali remis, chociaż przez 90 min oddali jedno uderzenie w światło bramki. WKS aż osiem. - Niestety nie udało się w końcówce wcisnąć piłki do siatki chociaż mieliśmy jakieś sytuacje - mówił niepocieszony Patejuk.
W weekend ciąg dalszy piłkarskich emocji. W niedzielę (godz. 14.30) Zagłębie Lubin podejmie u siebie niepokonany Widzew Łódź.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Śląsk Wrocław 1:1
Bramki: Adamek 56 - Sobota 8
Podbeskidzie: Zajac - Król, Dancik, Bucko, Cienciała - Ziajka (74 Malinowski), Łatka, Nather (46 Cohen), Szczęsny (55 Adamek) - Pawela, Demjan.
Śląsk: Kelemen - Kowalczyk, Grodzicki, Jodłowiec, Spahić - Elsner (87 Ł. Gikiewicz), Kaźmierczak - Sobota, Stevanović (83 Ćwielong), Patejuk - Diaz (7 Voskamp).
Żółte kartki: Bucko, Król, Dancik - Jodłowiec, Voskamp, Ćwielong, Spahić
Czerwone kartki: Pawela, Dancik
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 3 000
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?