Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drogi Przewoźniku, nikt nie ukradnie Ci autobusu miejskiego, otwórz drzwi

Agata Grzelińska
Redaktor Agata Grzelińska
Redaktor Agata Grzelińska Fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Należę do tych, których Wrocław nie musi specjalnie namawiać do korzystania z komunikacji miejskiej. Więcej, w ogóle nie musi mnie namawiać, bo i tak jestem po prostu na nią skazana. Jako pasażerka miejskich autobusów i tramwajów zauważam zarówno plusy, jak i minusy publicznych środków transportu.

Co do zalet - w pełni zgadzam się z moją redakcyjną koleżanką, Hanną Wieczorek, która twierdzi, że po Wrocławiu najszybciej jeździ się tramwajem. Kolejna to coraz nowszy tabor i przynajmniej na tych trasach, którymi jeżdżę, w miarę duża liczba kursów. Dobry system informacji na tablicach przystankowych oraz w autobusach i tramwajach też należy do plusów. Zaskakujące, że śpiewna zapowiedź „Arkady Capiiiiitol” słuchana dziesiątki razy w tygodniu wcale się nie nudzi. Wygodny jest także system urban card i bilety czasowe, które można dopasować do swoich potrzeb. Na tym chyba jednak lista zalet wrocławskiej komunikacji miejskiej, które mogłabym wymienić jednym tchem, się kończy.

Niestety, wad komunikacja miejska ma znacznie więcej. Niektóre z nich wynikają jednak chyba nie tyle z niedomagań systemu, ile z charakteru jej pracowników.

Zacznijmy jednak od tych, które można określić jako słabość organizacji. O braku tramwajów na Jagodno, Ołtaszyn czy Nowy Dwór nie mówię. Ten ostatni zresztą wreszcie się doczeka. Budowa torowiska to ogromne koszty, wiadomo więc, że na nowe linie trzeba będzie poczekać. Są jednak kwestie, które nie wymagają pieniędzy, wcale albo przynajmniej nie takich jak budowa nowej linii. Jedną z nich jest bardzo mała liczba kursów na jednych liniach albo wieczne spóźnianie się autobusów na innych. Najlepszym przykładem jest 113, które na zakorkowanej ulicy Zwycięskiej spóźnia się czasami nawet 40 minut.

Przebudowa za wąskiej drogi, brak obwodnicy czy za mała liczba pojazdów to oczywiście wady, których naprawianie wymaga czasu i pieniędzy. Są jednak takie sprawy, które można zmienić od ręki, bez specjalnych pieniędzy. Trzeba tylko przestawić magiczne klepki w niektórych głowach. A konkretnie w głowach niektórych kierowców ładnie ubranych w gustowne granatowe sweterki z logo firmy Michalczewski.

Wspomniana linia 113. Pętla Krzyki. Temperatura w okolicach zera, przeszywający do szpiku kości wiatr albo koszmarnie zimna mżawka. I zamknięte drzwi do autobusu, bo kierowca ma przerwę. I bardzo dobrze, że ma. Tylko dlaczego nie może zostawić otwartych drzwi, by ludzie zaczekali na odjazd w ciepłym autobusie? Przecież nikt nie ukradnie przegubowej maszyny mimo że to many. Ach, jeszcze jedno. Do tych, którzy pospieszyli się i wsiedli, zanim drzwi zostały zamknięte, uprzejmy kierowca krzyknął stanowczo, by „opuścili pojazd”. I pomarzli sobie pod mizerną wiatą. Ale to nie koniec. Na tej samej pętli na Krzykach są też takie obrazki: autobus rusza, po czym zatrzymuje się, ludzie z tramwaju biegną i gdy dobiegają... 113 odjeżdża im sprzed nosa, by postać jeszcze dobre 2-3 minuty, przepuszczając tramwaj. Albo 113, które odjeżdża z przystanku 612...

Czy zachęcając wrocławian do zostawienia aut w garażu i do korzystania z komunikacji publicznej miasto mogłoby też zachęcić kierowców, by byli bardziej przyjaźnie nastawieni do pasażerów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska