Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat Króla Leara w pieśniach. Rozmowa z Grzegorzem Bralem

Małgorzata Matuszewska
Tomasz Hołod
Z Grzegorzem Bralem, reżyserem z Teatru Pieśń Kozła, rozmawiała Małgorzata Matuszewska

Dlaczego przełożył Pan Szekspirowskiego "Króla Leara" na pieśni?
Chciałem pracować nad Learem, ale nie zajmować się linearnością dramatu, jego tekstem. Teatr dramatyczny nie jest specyfiką naszego zespołu. Zafascynowała mnie muzyka Jean-Claude'a Acquavivy z korsykańskiego zespołu, który pisze współczesną religijną muzykę, zamówiłem u niego napisanie dwudziestu pieśni odpowiadających kilku emocjonalnym sytuacjom z dramatu: ojciec - córka, ojciec - córki, szaleństwo, rozpacz, przyroda, samotność, głupiec. Ustaliliśmy, że sięgnie do kilku najbardziej wybitnych chorałów gregoriańskich i rozłoży je na polifonię, czyli 5, 6 i 7 głosów.

Drugim autorem muzyki jest Maciej Rychły z Kwartetu Jorgi, prezentujący zupełnie inny rodzaj dźwięków.
Tak, bo muzyka Acquavivy była zbyt jednorodna. Maciejowi zaproponowałem użycie języka koptyjskiego z koptyjskiej Ewangelii św. Tomasza. Pieśni komponowane przez Jean-Claude'a Acquavivę są po łacinie i angielsku. Kompozycje Macieja Rychłego są w języku koptyjskim. Widzowie nie usłyszą tłumaczeń, pieśni koptyjskie są pierwszymi zdaniami cytatów kolejnych wersetów Ewangelii, które na ogół zaczynają się od słów: "Jezus powiedział".

Dlaczego język koptyjski?
Bo jest tylko sakralny. Bardzo mało kultur na świecie ma drugi język, tylko sakralny: to hebrajski, koptyjski i tybetański. Macieja to zafascynowało, zaczął komponować, inspirując się śpiewem Żydów etiopskich. Według legendy są oni strażnikami Arki Noego, schowanej w Etiopii i tam strzeżonej. Maciej skomponował muzykę, która jest rodzajem strażnika rzeczy ukrytych w człowieku. Na styku muzyki Macieja Rychłego i Jean-Claude'a Acquavivy powstało coś wyjątkowego. Te dźwięki były ciekawsze, niż reżyserowany spektakl. I powstały udramatyzowane tematy muzyczne, układające się w pewien ciąg odnoszący się do Leara. Stąd wzięły się "Pieśni Leara".

Nie zrozumiemy koptyjskiego. Czy pojmiemy emocje tego języka?
Tak, bo język odzwierciedla ludzkie doświadczenia i emocje. Codzienny jest pełen plotkarstwa, zawiści, zazdrości, gniewu, samotności, wulgaryzmów, język liturgiczny jest nasycony troską, współczuciem, lojalnością - ma zupełnie inną energię.
"Pieśni Leara" zostały wyróżnione aż trzema statuetkami podczas Fringe Festival w Edynburgu.
Spektakl został świetnie przyjęty, wpisał się w ponad 500 wydarzeń w projekcie Pawła Potoroczyna, który zawiózł do Edynburga kontyngent polski. Festiwal w tym roku był tuż po olimpiadzie i wszyscy się martwili, że nie będzie widzów, a sprzedano 1 mln 800 tys. biletów do teatru.

"Pieśni..." są spektaklem dobrym na dzisiejsze czasy?
Doświadczenie z Edynburga pokazuje, że widz w teatrze szuka katharsis. Ten spektakl opowiada o skrajnym osamotnieniu człowieka, bardzo dotkliwym problemie współczesności. Moja znajoma terapeutka i buddystka powiedziała, że przywracamy Europie umiejętność lamentowania. Europa jest pełna napięć i konfliktów, a jej mieszkańcy zapomnieli, co to znaczy wspólnie lamentować po dramacie. Zbiorowy lament jest dziś nieznany, choć istnieje jeszcze na obrzeżach kontynentu: w wiejskich regionach Grecji, Rumunii, Mołdawii, czyli na kulturowych obrzeżach. Jego brak oznacza, że się nie otwieramy przed sobą, a tzw. otwartość wspólnoty europejskiej jest tylko czystym interesem. Próbujemy przywrócić normalność, ale to jest już pewnie niemożliwe.

Premiera "Pieśni Leara" 28 września w Teatrze Pieśń Kozła (ul. Purkyniego 1) o godz. 19, następne spektakle 29 i 30 września o godz. 19. Bilety 30 i 20 zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska