Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Krzysztof Krzysztoforski - Spektakularny efekt pewnego doktoratu

Magdalena Gębicka
Dr Krzysztof Krzysztoforski z prototypem skonstruowanej przez siebie protezy dłoni
Dr Krzysztof Krzysztoforski z prototypem skonstruowanej przez siebie protezy dłoni fot. paweł relikowski
Politechnika Wrocławska pochwaliła się protezą ręki. Ta ręka od trzech lat leży na półce w laboratorium, choć pacjent, który ją testował, był stworzony do tego, by jej używać. Przedstawiamy naukowca, który był jednym z konstruktorów sztucznej ręki, dr. Krzysztofa Krzysztoforskiego - pisze Magdalena Gębicka.

Ręka powstawała powoli. Najpierw była praca magisterska, potem doktorska i w końcu projekt, który miał zbadać, czy za pomocą określonych sygnałów można sterować skonstruowaną protezą ręki. Tak powstał prototyp, który udało się przetestować. Ale to dopiero początek długiej drogi do sukcesu.

Dźwięk w mięśniach
W 1999 roku trzy osoby zaczęły projekt, będący jednocześnie pracą magisterską - miały zrobić protezę ręki. Dwóch studentów z Wydziału Mechanicznego Politechniki Wrocławskiej pracowało nad jej konstrukcją, a Krzysztof Krzysztoforski nad elektroniką, czyli systemem sterowania. Młodzi i ambitni studenci pracowali pod kierunkiem prof. Romualda Będzińskiego, który widząc efekty, zaproponował jednemu z nich doktorat.

I tak Krzysztoforski zajął się tworzeniem systemu rozpoznawania ruchów ręki - interesowało go, w jaki sposób elektrody podłączone do mięśni mogą rozpoznawać ruchy ręki. Doktorat obronił w Warszawie, a w 2006 roku, już z tytułem doktora, odebrał stypendium i rozpoczął nowy projekt. Tym razem zaczął badać dźwiękowe i elektryczne sygnały nadawane przez mięśnie, dzięki którym możliwe byłoby sterowanie protezą ręki. Okazuje się bowiem, że podczas drgania mięśni skóra emituje falę dźwiękową i odpowiedni czujnik może ją odebrać. W przypadku sygnału elektromiograficznego elektrody zbierają potencjał, ale mają kontakt z ciałem, a to oznacza, że mogą przepuścić prąd i to może być nieprzyjemne.

Ból i trening codzienny
Krzysztoforski wiedział, że kolejnym etapem będzie wykonanie prototypu ręki i testowanie jej z człowiekiem. Wtedy na Wydziale Mechanicznym Politechniki Wrocławskiej pojawił się wrocławianin, pan Stanisław.
- Z mediów dowiedział się o naszych wcześniejszych pracach nad protezą - wspomina dr Krzysztoforski.
57-letni ochotnik stracił lewą dłoń 15 lat temu podczas pracy w fabryce. W laboratorium Politechniki skonstruowano dla niego specjalne zamocowanie protezy, fachowo nazywane lejem.
- Ucieszyliśmy się, i to bardzo, bo pan Stanisław przez tyle lat życia bez dłoni był w stanie sterować protezą. Napinając mięśnie, generował sygnał - tłumaczy Krzysztoforski i dodaje: - Ale próbował też jednocześnie otwierać i zamykać dłoń, co oczywiście wynikało z tego, że przez kilkanaście lat nie używał tych mięśni. Po kilku próbach pojawił się ból. I było jasne, że gdyby miał używać zrobionej przez nas protezy na co dzień, musiałby przejść specjalny trening.

Proteza? Przyzwyczaiłem się do niej
Krzysztoforski o swojej protezie ręki mówi już bez wielkich emocji. Wie, że takim prototypem jeszcze trzy lata temu nie mogły się pochwalić specjalistyczne firmy. Więcej nawet, bo wie, że pan Stanisław jest stworzony do tego, by nosić tę protezę. Jest tylko jedno ale...
- Niestety, skończyło się finansowanie projektu i nic dalej nie możemy zrobić - przyznaje Krzysztoforski, który dodaje, że przez trzy lata oglądania protezy na półce przyzwyczaił się do niej, rozumie emocje tych, którzy co jakiś pukają do jego drzwi z nadzieją, że dostaną nową dłoń, ale rzeczywistość skrzeczy.

- Nie ma zainteresowanej firmy, która by chciała coś z tym zrobić. Jest prototyp, ale leży. Uczelnia jest miejscem, gdzie rodzi się myśl technologiczna, nowoczesne rozwiązania, ale nie jest fabryką. Choćbym chciał, nie jestem w stanie pomóc tym, którzy tej pomocy szukają - tłumaczy dr Krzysztoforski, który z uśmiechem przyznaje, że na razie największym jego zmartwieniem są... zęby. Nie, nie będzie robił żadnej rewolucyjnej protezy. Po prostu na własnej skórze odczuwa, jak bolesne jest ich wyrzynanie. U jego córeczek.
Magdalena Gębicka

Jak długo czeka się na patent?

Politechnika Wrocławska zgłosiła prototyp ręki do biura patentowego już dwa lata temu. Dopiero teraz, gdy otrzymała patent, może się pochwalić swoim wynalazkiem. Patent daje prawo do wyłącznego korzystania z wynalazku. W Polsce patenty są wydawane przez Urząd Patentowy Rzeczypospolitej Polski. Patent według prawa jest ważny przez 20 lat, po czym wygasa jego ważność. Oprócz tego patent można zgłosić w Europejskiej Organizacji Patentowej i Europejskim Urządzie Patentowym. We wszystkich krajach ochrona patentu i warunki, na jakich jest on udzielany, są podobne. Samo zgłoszenie patentowe jest publikowane przez urząd patentowy najwcześniej w ciągu 18 miesięcy. Po przyznaniu patentu jest wpisany do rejestru patentowego, który jest prowadzony przez ten sam urząd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska