Oskarżony przez cały czas trwania procesu nie przyznał się do winy. Sąd uznał jednak, że nie ma wątpliwości, iż to Piotr G. oblał swe ofiary benzyną i je podpalił. - Zamknął drzwi wejściowe na klucz, tak by ofiary nie mogły się wydostać. To on uruchamiał trzykrotnie zapalniczkę, przykładając ją do ciała obu ofiar na odległość około 30 cm - mówił sędzia Robert Bednarczyk uzasadniając wyrok.
Pożaru w kasynie w Zgorzelcu nie przeżyli dwaj 22-latkowie. Pierwszy z nich, Pascal - klient baru i student prawa na Uniwersytecie Wrocławskim - zmarł od poparzeń w szpitalu w dniu eksplozji. Kilka dni później zmarł drugi, Tomek - menadżer lokalu.
Piotr G. nie udzielił nikomu pomocy, uciekł z kolegą samochodem do domu. Był poparzony, więc jego żona wezwała pogotowie. Ratownicy zabrali go na oddział leczenia poparzeń w Nowej Soli.
- Motywem zbrodni miało być wymuszenie wypłaty wygranej. Piotr G. kilka dni przed zajściem groził spaleniem lokalu - dodaje prokurator Paweł Podhajski.
Piotr G. przedstawił własną wersję tragicznych wydarzeń. - W nocy przyjechał do mnie Mike S. i zapytał czy polatamy autem po mieście. Zabrał się z nami jeszcze Mateusz K. Zrobiliśmy kilka kółek i dojechaliśmy na Daszyńskiego - relacjonował oskarżony. Tam, według Piotra G., Mateusz K. poprosił, by zatrzymać auto. Było to około godziny 5 nad ranem.
- Chciał odebrać z kasyna pieniądze z wygranej. Stwierdził, że może być z tym problem. Wzięliśmy więc ze sobą łom, żeby nastraszyć obsługę, że w razie czego otworzymy jedną z maszyn – dodał.
Piotr G. spotkał przed kasynem swojego wujka. Według relacji oskarżonego, gdy z nim rozmawiał, Mateusz K. wyjął z auta 5-litrowy kanister z benzyną i zaniósł do lokalu. Po chwili Piotr G. dołączył do kolegów. - Mike S. mrugnął do mnie „oczkiem”. Zajarzyłem, że chce kogoś nastraszyć. Potem Mateuszowi K. coś odbiło i zaczął wylewać paliwo na podłogę, ale nikogo nie oblewał benzyną - zeznał. - Później stanął przy ladzie i zaczął bawić się zapalniczką. Krzyknąłem ku...wa, co ty robisz? A on tak ją odpalał i odpalał... aż doszło do eksplozji. Wybuch mnie przewrócił, wszystko płonęło. Próbowałem uciekać, ale drzwi były zamknięte. Udało mi się otworzyć okno i wyjść - wyjaśniał w sądzie.
Piotr G. wcześniej wielokrotnie wchodził w konflikty z prawem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?