Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrok za skatowanie taksówkarza. Kara dla sprawców jest za niska?

Piotr Jędzura
Zakończył się proces w bulwersującej sprawie. Prokuratura nie jest zadowolona z wyroku

Przed zielonogórskim sądem okręgowym zapadł wyrok w sprawie porwania głogowskiego taksówkarza. Andrzej M. spędzi w więzieniu 4,5 roku, a Wojciech W. 3,5 roku.

Sąd uznał Andrzeja M. i Wojciecha W. winnymi porwania głogowskiego taksówkarza. Uznał również, że czyn, którego się dopuścili jest rozbojem.

Andrzej M. spędzi w więzieniu cztery lata i sześć miesięcy. To on oblał porwanego taksówkarza benzyną i groził podpaleniem. Był on również wielokrotnie karany, co sąd również wziął pod uwagę.

Wojciech W. za kratami spędzi 3 lata i sześć miesięcy. To osoba traktowana przez prawo jako młodociana, stąd niższy wymiar kary.

Wojciech W. został również uznany winnym prowadzenia po pijanemu. To on kierował samochodem z uprowadzonym taksówkarzem. Dodatkowo sąd orzekł za to trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Ma on także zapłacić 5 tys. zł grzywny za jazdę w stanie nietrzeźwym.

Czas spędzony do tej pory w areszcie przez obu skazanych został wliczony do ich kar. Obaj za kratami siedzą już ponad siedem miesięcy.

Andrzej M. i Wojciech W. zostali również uznani winnymi zniszczenia elewacji sklepu we Wschowie. Rzucili w budynek butelką z piwem. Mają solidarnie pokryć straty w wysokości 4 tys. zł. Natomiast poszkodowanemu taksówkarzowi obaj mają zapłacić po 3 tys. zł odszkodowania i 15 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok nie jest prawomocny.

Prokurator żądał dla Andrzeja M. i Wojciecha W. kar po sześć lat więzienia. Wniósł o zadośćuczynienia dla taksówkarza w wysokości 30 tys. zł, oraz 4,5 tys. zł tytułem kosztów naprawy uszkodzonej elewacji sklepu.

Sąd zmienił częściowo kwalifikację czynów zarzucanych Andrzejowi i Wojciechowi ponieważ biegli uznali, że ciosy przez nich zadawane taksówkarzowi nie zagrażały jego życiu.

Skazani Andrzej M. i Wojciech W. 12 grudnia ub.r. Byli pijani. Zamówili kurs do Starych Serbów. Pojechali, ale nie chcieli zapłacić za kurs. Wtedy zaczęło się piekło. Porwali taksówkarza. Bili, grozili mu śmiercią. W pewnym momencie Wojciech W. przystawił mu palec do głowy. - Powiedział, że ma klamkę i mnie zap... - relacjonowała ofiara przed sadem.

Wojciech kazał mężczyźnie mówić pacierz. Padło pytanie, czy taksówkarz ma łopatę, którą wykopie sobie grób. Kiedy okazało się, że nie ma, wówczas Andrzej powiedział do ofiary, że wykopie go sobie własnymi rękoma. Oprawcy wozili mężczyznę w bagażniku kilka godzin. W szczerym polu Andrzej chwycił za baniak z benzyną i oblewał nią ofiarę. - Mówił, że spali mnie razem z autem - opowiadał poszkodowany mężczyzna.

Na koniec porzucili ofiarę w nieoświetlonym aucie z zamkniętym bagażnikiem na środku drogi we Wschowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska