Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wilczur rzucił się człowiekowi do gardła

Katarzyna Kijakowska
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Pixabay
Szarpane rany twarzy, przecięte wargi, nos i rana blisko tętnicy szyjnej - to obrażenia, z jakimi do szpitala trafił mieszkaniec Oleśnicy zaatakowany na ulicy przez owczarka niemieckiego. Owczarek zaatakował, bo mężczyzna szedł ulicą z małym pieskiem na smyczy.

Do sytuacji mrożącej krew w żyłach doszło przy ul. Kwiatowej w Oleśnicy. Spacerujący ze swoim pupilem mężczyzna został pogryziony przez owczarka niemieckiego.

Jak wyglądało to zdarzenie? Mieszkaniec miasta szedł ulicą, gdy z jednej z posesji, z otwartej bramy wyskoczył wilczur. - Nie szczekał, czaił się. Wszystko wskazuje na to, że chciał rzucić się na naszego psa, małego westa, którego mąż w obronie przed napastnikiem podniósł wysoko i trzymał blisko swojej twarzy - mówi żona pogryzionego mężczyzny. - To rozsierdziło psa, który zaczął skakać do twarzy męża i gryźć gdzie popadnie. Mąż próbował się odganiać, ale nie było siły na napastnika. Dopiero uderzenie psa w nos sprawiło, że odszedł.

Mężczyzna ma rany szarpane twarzy. Przecięte wargi, nos. Jedna z ran znajduje się blisko tętnicy szyjnej. - Mąż trafił do szpitala. Rany zostały zszyte, ale pozostał ból. No i na pewno szybko nie zapomni o tym, co się stało - mówi oleśniczanka. I drży na samą myśl o tym, co by było, gdyby z ich pupilem wybrał się na spacer jej syn. - Mogło się to skończyć dużo gorzej niż u męża - mówi.

Kobieta jest też oburzona faktem, że do tej pory nie skontaktował się z nimi właściciel owczarka. - Na miejscu zdarzenia od razu pojawiła się policja, było pogotowie, ale nie było właściciela psa-napastnika - mówi. - Do tej pory nikt się z nami nie skontaktował. Dopiero w piątek dostaliśmy informację o tym, kto zajmuje się na komendzie sprawą męża, ale w dalszym ciągu nie wiemy na przykład, czy pies miał wszystkie szczepienia. Dla mnie to nie do pomyślenia - puentuje oleśniczanka.

Aleksandra Pieprzycka z Komendy Powiatowej Policji w Oleśnicy zna sprawę. - Z punktu widzenia prawnego wygląda to tak, że postępowanie przez policjanta zajmującego się wykroczeniami będzie wszczęte, jeśli poszkodowany nie złoży zawiadomienia do prokuratury, a wszystko wskazuje na to, że tak się stanie, bo obrażenia są rozległe - mówi. - Wiem, że ten pan będzie robił obdukcję i na tej podstawie prokuratura może wszcząć postępowanie.

Policjantka dodaje, że właściciel psa okazał jego dokumenty. - Pies był szczepiony przeciwko wściekliźnie, ale to nie zmienia faktu, że właściciel może odpowiedzieć za jego niedopilnowanie - wyjaśnia.

Jaka kara?
Wszelkie obowiązki na właściciela czworonoga nakłada Ustawa o ochronie zwierząt. Dodatkowo obowiązki związane z kontrolowaniem psa, zwłaszcza w miejscach publicznych, wyznacza Kodeks wykroczeń. Zgodnie z art. 77 Kodeksu wykroczeń osoba, która nie zachowuje środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze grzywny do 250 zł lub naganie. Nie będzie miało tutaj znaczenia, czy wina właściciela psa była umyślna czy nieumyślna. Wysokość kwoty ewentualnej grzywny zależeć będzie zwłaszcza od rasy czworonoga oraz od niebezpieczeństwa, jakie nasz pupil stworzył.

Najsurowsza kara grozi za niedopilnowanie psa, wskutek którego inna osoba zostanie pogryziona lub jej ciało zostanie uszkodzone. Zgodnie z art. 156 § 1 za ciężki uszczerbek na zdrowiu grozić może kara pozbawienia wolności od roku do 10 lat. Jeżeli jednak działanie było nieumyślne, wówczas kodeks przewiduje karę do lat 3.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wilczur rzucił się człowiekowi do gardła - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska