Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uprzejmie donoszę, że sąsiad ma nowe auto, a sąsiadka źle się prowadza!

Kacper Chudzik
Donosy wcale nie są wymarłym gatunkiem. Mają się bardzo dobrze!

Wydawać by się mogło, że epoka anonimowych informacji przysyłanych do różnych urzędów czy instytucji już dawno minęła. Tymczasem donosy mają się dobrze. Trafiają wszędzie. Do policji, urzędu skarbowego, ZUS-u czy sanepidu. Nie jest może ich tak wiele jak w latach 90-tych, jednak to wciąż duże zjawisko. I o ile część donosów jest pożyteczna, bo prawdziwa, to jednak spora ich liczba to zwykłe domysły, albo wręcz narzekanie na to, że ktoś ma lepiej.

- Jest tego trochę. Najczęściej jest to temat, żona na męża, mąż na żonę, sąsiad na sąsiada. Dlatego my nie podchodzimy do tego absolutnie bezkrytycznie i nie lecimy od razu, bo przyszedł donos. To podlega dokładnej analizie. Sprawdzamy czy jest sens zajmowania się takim zgłoszeniem - wyjaśnia Radosław Piluś, naczelnik głogowskiego urzędu skarbowego. - Jeśli okazuje się, że tak, wtedy sprawa jest kierowana do dalszego obiegu i wzywamy podatnika do złożenia wyjaśnień. Ale to jest powiedzmy sprawa jedna na pięćdziesiąt. Najczęściej w tych pismach jest coś takiego „A proszę się zainteresować, bo sąsiad kupił sobie samochód nowy. Skąd on miał na to pieniądze?”. No jak urząd sprawdzi, że miał, bo ma prace i zarabia to przecież nie będziemy się człowieka czepiać. Gorzej jak faktycznie okazuje się, że żyje ponad stan, a ma bardzo niskie dochody - dodaje.

Sąsiedzi zgłaszają do urzędu skarbowego nie tylko nowe samochody osób mieszkających obok nich. Często informują też o tym, że ktoś co roku jeździ na wakacje, albo kupuje drogie ubrania. Wiele donosów dotyczy też na przykład fotografów weselnych, którzy zarabiają, a nie prowadzą działalności. - Wzywamy takich na rozmowę i albo zakładają działalność gospodarczą, albo kończą. No chyba, że ktoś dalej próbuje się ukrywać, ale to jest ciężkie, bo przecież trzeba reklamować usługi - dodaje R. Piluś.

Donosy nieco innego rodzaju trafiają na policję. Tutaj również królują informacje o sąsiadach, jednak ludzie skarżą się bardziej na ich zachowanie, niż na to co posiadają. Od jednego z policjantów pracujących w głogowskiej komendzie dowiadujemy się, że ludzie potrafią nawet przysłać informację o tym, że sąsiadka źle się prowadza.

- Mi jest ciężko podać konkretne przykłady, bo nie prowadzimy jakiejś archiwizacji takich rzeczy. Ale mogę potwierdzić, że tak zwanych donosów jest sporo. Część z nich się potwierdza, jakieś tam ziarno prawdy istnieje. Ale wiele wynika po prostu z zawiści. Z jednej strony jest to dosyć cenne źródło informacji, z drugiej jednak ludzie po prostu często chcą komuś dokuczyć - mówi nam podinspektor Bogdan Kaleta z głogowskiej policji.

W Powiatowej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej w Głogowie donosów też nie brakuje. Tutaj też zdarzają się listy od wojujących ze sobą sąsiadów. Często jednak informacje dotyczą już konkretniejszych spraw, tj.: nieprzestrzegania przepisów prawa żywnościowego, obecności szkodników i insektów w obiektach użyteczności publicznej, nienależytego stanu sanitarno - higienicznego obiektów użyteczności publicznej oraz niewłaściwej jakości zdrowotnej wody do spożycia.

W tym roku trafiło tam 20 wniosków od osób skarżących, z czego większość, bo aż 13 była anonimowa. Wszystkie wnioski były wnikliwie analizowane.

W przypadku anonimowych wniosków dotyczących sytuacji mogących spowodować bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi podejmowano działania nawet, jeśli wnioski były niekompletne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska