Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażak palił stodoły sąsiadów

Grażyna Szyszka
Kacper Chudzik
Jest akt oskarżenia dla Tomasza S., który puścił z dymem majątek mieszkańców Łagoszowa Wielkiego warty 400 tys. zł.

Strażak - piroman, który przez kilka miesięcy terroryzował mieszkańców Łagoszowa Wielkiego i Radwanic niebawem stanie przed sądem. Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia dla sprawcy serii podpaleń budynków gospodarczych. Tomasz S. od stycznia do 19 kwietnia br. podpalił 5 stodół budząc tym strach wśród mieszkańców okolicy. Straty, jakie spowodował wynoszą ponad 400 tys. zł.

24-letni Tomasz S. sam jest mieszkańcem Łagoszowa Wielkiego. Mieszkańcy wsi mieli go za spokojnego, miłego chłopaka. Nie podejrzewali, że to właśnie przez Tomasza S. przez kilka tygodniu drżeli o własny dobytek. Na dodatek młody mężczyzna należał do miejscowej jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej i brał udział z gaszeniu ognia, który sam podkładał. Strażak znał osoby, których budynki gospodarcze podpalał i wiedział jak się do nich dostać. Na skutek pierwszego podpalenia z nocy 31 stycznia zniszczył budynek wart 150 tys. zł. Dodatkowo spłonął w nim kombajn zbożowy i inne mienie wycenione na 35 tys. zł.

Drugi pożar wywołany przez Tomasza S. wybuchł 26 lutego. Ogień strawił zabudowania gospodarcze i znajdującej się w nim 50 ton słomy . Straty oszacowano na 130 tys. zł.

- Trzecie zdarzenie z nocy 14 marca doprowadziło do zniszczenia budynku i przechowywanych tam elektronarzędzi, sprzętu gospodarczego i opału o wartości 50 tysięcy złotych - informuje Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Wpadł, bo nagrał go monitoring

Do czwartego pożaru doszło nie w Łagoszowie Wielkim, lecz we wsi Radwanice, gdzie mieszka znajoma podejrzanego. Tam 24-latek podpalił budynek gospodarczy i naraził właścicieli na straty w wysokości 30 tys. zł.

- Po ostanim podpaleniu w nocy z 19 kwietnia nie doszło do poważnych strat ponieważ ogień bardzo szybko ugaszono. Po tym zdarzeniu, dzięki między innymi nagraniom z monitoringu jednego z działających we wsi zakładów ustalono, że sprawcą jest Tomasz S. i zatrzymano mężczyznę - dodaje prokurator.

W toku postępowania podejrzanego aresztowano. Uczyniono to z uwagi na wysoką szkodliwość dokonanych przez niego czynów oraz demoralizację przejawiającą się m.in. tym, że będąc mieszkańcem wsi widział z jakim lękiem lokalna społeczność podeszła do serii podpaleń, a mimo to dokonywał kolejnych czynów.

- Mieszkaniec Łagoszowa Wielkiego przyznał się do spowodowania wszystkich podpaleń - wyjaśnia prokurator Liliana Łukasiewicz. - Opowiedział też kiedy i w jaki sposób ich dokonał. Zawsze miał działać sam znajdując się pod wpływem alkoholu.

Podpalacz, trzy razy jako strażak, brał udział w akcjach gaśniczych.

Zazwyczaj z uwagi na upicie obsługiwał pompę. Za udział w nich nie otrzymał wynagrodzenia.

Strażak dobrze wiedział, co robi

Ponieważ z wyjaśnień podejrzanego wynikało, że podpalenia mogły mieć związek z zaburzeniami psychicznymi w postaci piromanii, a zatem z chorobliwą żądzą podpalania, prokurator powołał w celu wyjaśnienia tej kwestii biegłych psychiatrów.

- Biegli po przeprowadzeniu badań nie stwierdzili u Tomasza S. zaburzeń tego rodzaju - przyznaje rzeczniczka prokuratury. - Ocenili, że w chwili popełnienia czynów nie działał z pobudek chorobowych, a zatem był w pełni poczytalny.

Tomasz S. usłyszał zarzuty spowodowania zniszczenia mienia. Przestępstw tych nie zakwalifikowano jako pożarów, które zagrażały życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach.

Za czyny o które jest oskarżony Tomasz S. grozi kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska