Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd rozstrzygnie spór związkowców z ZZPPM?

Ewa Chojna
KGHM - Największy związek zawodowy w Polskiej Miedzi przechodzi kryzys. Czy ZZPPM traci poparcie wśród załogi?

Sprawa odwołania byłego zarządu Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego może zakończyć się w sądzie. Wszystko wskazuje na to, że to jedyna możliwość, ponieważ pod adresem byłych członków ZZPPM ZG Lubin pojawiają się coraz poważniejsze zarzuty.

Po tym, jak ze stanowiska prezesa ZZPPM odwołano Marcina Braszczoka, w lubińskich strukturach przeprowadzono kontrolę za kontrolą. Członkowie ZZPPM zarzucają byłym kolegom, między innymi to, że za związkowe pieniądze urządzali sobie libacje alkoholowe, kupowali zbędne prezenty i oczywiście z niczego się nie rozliczali.

- Efekty kontroli są już nam znane, a jej konsekwencją jest złożenie wniosku o podejrzenie popełniania przestępstwa znacznego wymiaru - powiedział nam Ryszard Zbrzyzny, szef ZZPPM. - Sprawę zgłosiliśmy również do Urzędu Skarbowego, bowiem nikt, a na pewno my nie wiemy, czy za ostatnie dwa lata zostały złożone stosowne rozliczenia.

Jak przekonuje Ryszard Zbrzyzny gra się toczy o wysoką stawkę, ponieważ z wyliczeń związkowców wynika, że w ciągu ostatnich trzech lat, kiedy ZZPPM ZG Lubin był pod wodzą Marcina Braszczoka, dysponował kwotą około miliona złotych, a miały to być pieniądze jedynie ze składek przekazywanych przez członków związku. - Zwróciliśmy się do przedstawicieli odwołanego zarządu o przekazanie dokumentów. Na protokole zdawczo-odbiorczym przewodniczący podpisał oświadczenie, że nie posiadają żadnych innych dokumentów - mówi Ryszard Zbrzyzny. - Powiedziano nam, że jeżeli chcemy mieć dostęp do jakichkolwiek dokumentów to powinniśmy się zwrócić do dyrektora zakładu pracy, bowiem wszystkie dokumenty zostały zdeponowane w zakładowym archiwum.

Jak poinformował Zbrzyzny, odpowiedź z biura dyrektora ZG Lubin zaskoczyła wszystkich.

- Ostatnie dokumenty, które zostały zdeponowane w archiwum przez ZZPPM ZG Lubin to dokumenty za rok 2010 - powiedział. - Lista podejrzeń i zarzutów jest bardzo długa. W tej chwili prokurator rozpoczął czynności sprawdzające. Wygląda to dramatycznie i bardzo źle. Śmiem twierdzić, że z tego tytułu, w stosunku do osób, które zarządzały związkiem przez ostatnie lata zostaną wyciągnięte poważne konsekwencje.

Marcin Braszczok zapytany o zarzuty kierowane głównie pod jego adresem zapowiada skierowanie sprawy do sądu.

- Te zarzuty to stek kłamstw, bzdur i pomówień - powiedział nam były prezes ZZPPM ZG Lubin. - Jeszcze nikt nie usłyszał zarzutów, sprawa jest do wyjaśnienia, więc jeśli tylko prokurator mnie wezwie, to przyjdę, stawię się i złożę stosowne wyjaśnienie co do zarzutów. Deklaruję oczywiście pełną współpracę - dodaje Marcin Braszczok.

Były szef lubińskiego ZZPPM wskazuje również na „drugie dno” całego zamieszania.

- W Zakładach Górniczych Lubin miesiąc temu było 1200 członków związku pana Zbrzyznego. Obecnie zostało ich jedynie 155 osób - mówi Braszczok, który po odejściu z ZZPPM założył własny związek „Miedziowi”. - W naszym nowym związku zapisało się już blisko 650 osób. Sytuacja jest dynamiczna, ludzie wypisują się z ZZPPM.

Braszczok zapowiedział już, że będzie przed sądem walczył o dobre imię swoje i kolegów z byłego zarządu związku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska